poniedziałek, 2 września 2013

61. Spieprzaj na drzewo.

   Poczułam ciepło na twarzy i to wcale nie było przyjemne. Otworzyłam oczy i od razu zostałam porażona dużą dawką światła. Skrzywiłam się i zamknęłam oczy, ręką wymacałam czyjeś okulary, więc mając nadzieję, że są przeciwsłoneczne nałożyłam je na nos. Miałam szczęście. Zobaczyłam przed sobą widok jak po wielkiej bitwie. Zdjęłam z siebie koc, bo było mi strasznie gorąco pod nim, wystarczyło mi, że i tak słońce przygrzewało. Spojrzałam w prawą stronę. Obok mnie nieświadomy tego co się dzieję Max pod kocem. Zdjęłam do z niego i rzuciłam na fotel obok. Nie chciałam budzić łysolka z jego spokojnej krainy, więc wstałam, ale to był błąd, gdyż a mały włos się nie wywróciłam. Spojrzałam na moje stopy, jedna była w szpilce, a druga bosa. Wspaniale, ale gdzie mój drugi but ? Znalazłam go obok grilla, więc podreptałam w tamtym kierunku. Założyłam go i przejrzałam się w przede mną. Nie wiedziałam jak wygląda moja całą twarz, bo miałam okulary, które zasłoniły połowę mojej buzi, ale po fryzurze i wyglądzie stroju mogłam się domyślić, że makijaż wygląda podobnie. Dno i wodorosty, po prostu. Złapałam się za głowę. Ile ja wczoraj wypiłam ? Okay postanowiłam, że znajdę resztę. Parę metrów dalej w śmiesznym materacu spokojnie, dryfował śpiący Jay. No dobrze, ale gdzie jest Nathalie ? Weszłam do domu starając się nie robić hałasu butami co było niemożliwe, więc je zdjęłam i postawiłam na podłodze. Na kanapie w salonie spała sobie skulona Nathalie. Ta przynajmniej miała jakieś bezpieczne miejsce do spania, które jej nie uciekało. W kącie zobaczyłam półleżącego Tom'a z bitom śmietaną w dłoniach i napisem na czole, który był najprawdopodobniej napisany szminką, czerwoną "Kiss me". Podeszłam do niego i pocałowałam go w poliko. Lekko się przebudził.
-Mamo jeszcze pięć minut. - wymruczał.
-Śpij Tommy. Śpij. - powiedziałam i zaczęłam szukać reszty.
   Kels znalazłam na korytarzu ściskającą wielką czerwoną poduszkę. Ominęłam ją i weszłam na schody. Ale to co spotkałam na szczycie rozśmieszyło mnie. Nogi miał na schodach, a twarz na panelach. Miał otwartą buzię, z której ciekła ślina. Lekko go szturchnęłam, a ten zaciągnął z powrotem ślinę i poszedł dalej spać. Fuuu. Muszę przekazać Nathanowi, że się ślini przez sen. Zaczęłam otwierać kolejno drzwi. Pusto, pusto. Martin śpiący w łóżku. Jeden mądry.
-Szukasz swojego pokoju ? - śmiech, wystraszona odwróciłam się.
-Kev, wystraszyłeś mnie.
-Nieźle wczoraj balowaliście, co ?
-Nic nie pamiętam, ale chyba było fajnie.
-Przyszłaś na imprezę z której nic nie pamiętasz. Skoro nic nie pamiętasz to znaczy, że było fajnie. Idę do siebie. - zniknął, a ja zaczęłam przeszukiwać kolejne pokoje.
   Siveesha też spała na łóżkach. Ich szczęście i rozum. Podeszłam do pokoju Max'a. Zamknięte. Moment, gdzie schowaliśmy wczoraj tej klucz ? Rozglądałam się dookoła i moją uwagę przykuła duża paprotka. Podniosłam ją do góry i znalazłam to co szukałam. Otworzyłam drzwi i wzięłam swoją torbę, którą naszykowałam jeszcze w Polsce, bo przypuszczałam jak ta impreza mogła się zakończyć. Miałam w niej wszystko co było mi potrzebne do ogarnięcia się. Wzięłam szybki prysznic i zajęłam się ujarzmieniem moich włosów, ale po licznych próbach i je umyłam doprowadzając je do porządku. Zmyłam resztki makijażu i ubrałam się w świeże ubrania. Zrobiłam na szybko lekki makijaż i wysuszyłam włosy, związałam je w koński ogon i spryskałam się perfumom. Zadowolona ze swojego teraźniejszego wyglądu wyszłam z łazienki i odniosłam torbę. Poprawiłam zapożyczone okulary i zeszłam na dół.
-Ty już na nogach ? - w kuchni przy butelce wody stał Max.
-No tak się złożyło. - wzięłam ją od niego i zaczęłam pić.
-Ej. - wyjął drugą z lodówki.
-Jak tam ?
-Było świetnie.
-Pamiętasz coś ?
-Nic po twoim przyjściu.
-Czyli tak jak ja. Łączymy się wspólnie w bólu.
-Widzę, że ty już się ogarnęłaś ?
-Yhym. Tylko my na nogach ?
-Nom.
-Kevin też wstał, spotkałam go na górze.
-Ten to zawsze pierwszy.
-Która tak właściwie jest godzina ? - zapytałam, bo zaciekawiło mnie to.
-Dochodzi 14. - Max wyjął iPhona z kieszeni.
-Nie jest źle. - podsumowałam.
-Wody !
-Parker nie drzyj japy ! - Max złapał się za głowę.
-Masz rację. - dodał ciszej jego kumpel. - Jezu ! Widzieliście Kels ? Jak martwa leży na korytarzu. - wyjął butelkę wody.
-Gorzej ma Jay, który dryfuje w basenie. - powiedziałam.
-Co ? - Tom się zakrztusił. - Trzeba to nagrać. - i już go nie było.
-Dzieciak. - skomentował Max i zajęliśmy się piciem wody i szukaniem tabletek.
   Roześmiany od ucha do ucha Tom wbiegł do kuchni z telefonem w dłoni. Miał zamoczoną koszulkę.
-Parker ty ... ! Zabiję cie ... ! - wyklinał go Jay, którego głos zbliżał się z każdą sekundą.
-Czy ty masz oczy w dupie ! - tym razem wściekła Kels, chłopak musiał na nią wpaść, po chwili wleciał do kuchni.
-Jay wyluzuj i się wytrzyj. - piał ze śmiechu Tom, faktycznie Jay ociekał wodą, więc mogłam już sobie wyobrazić co zrobił Tommy.
-Ty się nie odzywaj, bo ja jeszcze nie skończyłem ... - znowu zaczął klnąć.
-Weź, bo uszy boli to twoje wyklinanie. - weszła zmarnowana Kels z grymasem na twarzy i w brutalny sposób wyrwała Tom'owi butelkę, którą aktualnie trzymał.
-Gdzie jest Nat ? - ochłonął Jay.
-Z tego co pamiętam to spała na kanapie w salonie, ale po waszych krzykach to wszystko jest możliwe. - powiedziałam.
-Pójdę do niej. - i się ulotnił.
-A gdzie nasze drugie narzeczeństwo ? - spytał Tom.
-Śpią w łóżku. Tak jak Martin. - powiedziałam, a po chwili zszedł do nas uśmiechnięty Kevin.
-Witam gromadkę skacowanych. - zaśmiał się i wyjął mandarynkę w kosza z owocami.
-Zabawny jesteś, wiesz ? - wywrócił oczami Max.
-Kogo są okulary, które noszę ? - zdjęłam je do prezentacji.
-Nie wiem. Chyba ktoś zostawił. - przyjrzał się Tom.
-W takim razie są moje.
-Idę pod prysznic. - powiedział Max.
-Tylko szybko wracaj. - powiedziałam nim przyssaliśmy się do siebie w pocałunku.
-To idźcie razem i po kłopocie. - powiedział zniesmaczony tym widokiem Tom.
-Nie głupi pomysł. - przerwałam pocałunek i powiedziałam patrząc w oczy Max'a.
-W takim razie Panie przodem. - przepuścił mnie Max.


***Perspektywa Jay'a***


   Śpiąca w kłębku Nathalie była nieziemsko słodka i pociągająca zarazem. Chciałem ją zbudzić, ale ten widok mi na to nie pozwolił. Mógłbym tak wpatrywać się w nią godzinami. Lubiłem, gdy po upojnej nocy otwierałem oczy i miałem przed sobą takiego anioła. Chociaż na myśl o tym co działo się parę godzin kłóciłbym się co do tego anioła. Zaśmiałem się. Nie wytrzymałem i pocałowałem moją księżniczkę. Ta się przebudziła i szybko po ogarnięciu sprawy kto ją całuję oddała pocałunek i to nawet z zawiązką. Uśmiechnęła się. Jej pojawiający się uśmiech był dla mnie powodem do dążenia do bycia lepszym sobą i utwierdzeniem mnie w pewności, że wybrałem odpowiednią osobę do dalszego życia.
-No hej przystojniaku. - powiedziała.
-No cześć piękna.
-To część oficjalną mamy już za sobą. - uśmiechnęła się.
-Przechodźmy do konkretów. - znowu połączyłem nasze usta.
-Jezu ludzie ! Wszyscy się migdalą. Najpierw Max z Laurą, a teraz wy. Boże zmiłuj się. - Tom wszedł nam w paradę.
-Tom, idź do Kelsey. - rzuciłem w jego stronę.
-Poszła do łazienki.
-To idź za nią. - dodała moja dziewczyna.
-Młoda. - Tom pochylił się nad nią tak, żeby się widzieć. - Nie ucz ojca dzieci robić, okay ?
-Parker i jego złote myśli. Tylko oprawić i na ścianę pierdyknąć. - śmiała się z niego Nathalie.
-Jaka ta młodzież w tych czasach wyszczekana to masakra. - mlasnął i odszedł, włączając telewizor.
-Parker ! Jak będziesz tak darł tą jadaczkę to obiecuję, że zamknę cię w piwnicy ! - rozwścieczony BabyNath wpadł do salonu.
-Mam imię ! - odkrzyknął do niego Tom. - Parker i Parker, a co ja pies ? - mruczał pod nosem.
-Idziemy stąd ? - szepnęła Nathalie, pokiwałem głową i pomogłem jej wstać, weszliśmy na górę.
-Czy oni z samego rana muszą tak krzyczeć ? - Nareesha z Sivą schodzili na dół, zdążyli się już pozbierać i odświeżyć po poprzedniej nocy.
-Jest już pora obiadowa Nare. - odpowiedziałem mijając ich.
-Dobrze wiedzieć. - Siva wywalił dolną wargę.
-U was po imprezie to zawsze wszyscy taki agresywni ? - zapytała Nathalie.
-Zazwyczaj. - zaśmialiśmy się.


***Perspektywa Nathan'a***


   Czy Parker zawsze musi tak drzeć swoją jadaczkę czy tylko mnie denerwuje ? Cóż za palant. Noc spędzona na schodach nie należała do najlepszych w moim życiu, ale również nie do najgorszych. Bywało znacznie gorzej. Szczególnie w moje zeszłe urodziny. Obudzić się pod stołem i zaryć w niego czołem nie jest najlepszym sposobem na pobudkę, nie polecam. Wszedłem do kuchni, gdzie był tylko Kev smażący na dwóch dużych patelniach jajka, dwa pudełka były już opróżnione i mężczyzna brał się za kolejne.
-Cześć Nath.
-Hej Kevin. Widzę, że dbasz o swoje skacowane dzieci. - osiadłem na krześle odkręcając butelkę wody.
-Ktoś musi. - zaśmiał się.
-Czyli wszyscy już wstali ? - zapytała wchodząca Nareesha.
-Martin jeszcze śpi.
-A niech chłopina sobie pośpi. Jest taki zapracowany. - dziewczyna usiadła obok mnie, a jej chłopak podał jej wodę z lodówki.
-Racja. - skwitował Siva.
-Jak tam gardło Nareesha ? - zapytałem.
-A lepiej. Dzięki, że pytasz. - uśmiechnęła się.
-Nie ma sprawy. Martwię się po prostu.
-To miło.
   I się wyłączyłem z ich rozmowy. Próbowałem powrócić do zdarzeń z poprzedniej nocy i przypomnieć sobie kiedy i w jaki sposób Emma zniknęła z imprezy. Ale nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy. Pustka i gruz. Wyjąłem telefon i wysłałem jej wiadomość.

Hej. Kiedy uciekłaś z imprezy ?
Tuż przed tym jak wszyscy pozasypialiście w różnych miejscach. Wyspałeś się ?
Nie polecam spania na pół schodach i pół na podłodze.
Aż tak się schlałeś ? ;D
Gorzej ;P
Jak się czujesz ?
Porażka na całej linii. Kiedy się zobaczymy ?
Wieczorem ? U mnie ?
Okay. Wpadnę. Załapię się na kolację ?
Jeżeli ją kupisz ;)
To do wieczora ;*
Pa :*

   Schowałem telefon i spojrzałem na moich towarzyszy. W międzyczasie wrócili już Lax, Tomsey i Jathali. Coś za szybko im zeszło i teraz każde wpatrywało się we mnie, nawet Kevin z patelnią w dłoni.
-Co ? - wychrypiałem.
-Ty nam powiedź. - Tom.
-Kim była ta laska z wczoraj ? - Max.
-Przyjaciółka.
-"Przyjaciółka". - Parker zakreślił w powietrzu znak zapytania.
-Taa. My już znamy jak kończą się takie "przyjaźnie". - powiedział Seev robiąc to samo co przed chwilą Tom.
-Na pewno. - sarkazm.
-Nam możesz powiedzieć. - Nare.
-Przyjdzie na to czas.
-No tak, bo przecież "najwyższy czas się ustatkować". - Max z wyczekującym wzrokiem.
-No raczej.
-Czyżby ten czas miał być teraz ? - Kelsey kładąca na stół chleb w koszyczku.
-Być może.
-A umiesz tak wypowiedzieć pełne zdanie ?
-Nie Parker. Jestem tak ułomny, że nie potrafię. - jak ten koleś mnie dzisiaj wkurzał.
-Ja pierdzielę. Czy ja mam na czole napisane Parker ? - zbulwersował się.
-Nie. "Kiss me". - powiedziałem.
-Co ?! - spojrzał na mnie z miną "WTF!".
-A co zbiedniałeś w lustra ? - krótka piłka i chłopak przejrzał się w swoim odbiciu w garnku.
-Kto do cholery mi to napisał ?
-Któż to może wiedzieć ? Było dużo gości. - Kels nakładająca sobie śniadanio-obiad, gdyż Kevin jakby zapomniał jak to się robi.
-Zabawny ktoś był.
-Nie dramatyzuj tylko siadaj i jedź. - jego narzeczona podała mu talerz.
-Kiedy ją poznamy ? 
-Max masz talerz przed nosem to jedź ! - sam zacząłem sobie nabierać.
-Nie bulwersuj się tak. - podał Laurze talerz, a ta bacznie mi się przyglądała.
-Mam tylko nadzieję, że wiesz co robisz. - w jej wzroku zobaczyłem pewną iskierkę, która nazywała się "Mam cię ! Przede mną nic nie ukryjesz." i nie czułem się z tego powodu dobrze.
-Ja też. - rzuciłem wychodząc i zamykając się u siebie w pokoju.
   Chciałbym wiedzieć czy dobrze robię, bo nie chciałbym spieprzyć sobie życia na jego starcie. Zacząłem jeść.


***Perspektywa Max'a***


   Młody był jakiś przewrażliwiony na temacie tej tajemniczej blondynki, ciekawe co między nimi było ? No nic, wyszedł dając nam do zrozumienia, że nie chce o tym gadać, więc luz. Jak będzie chciał to powie. Nie ? 
-A jak tam twój prezent od nas ? - zapytałem Jay'a.
-No wiesz. Mam.
-To wiemy, ale moje pytanie miało skupić się na części o tym kiedy go wykorzystasz.
-Przyjdzie na to czas.
-Zajechało Nathanem. - Tom wpakował w siebie cały widelec jajek.
-Bywa. - Jay się uśmiechnął.
-Nathalie polecisz razem z Jay'em ? - zapytała Laura.
-Jeżeli mi pozwoli to oczywiście. - dziewczyna się wyprostowała i spojrzała na skamieniałego Jay'a.
-Dzięki Kev za śniadanie. Zaraz wrócę. - pocałował Nat w policzek i zniknął.
-Czyżby nasz Jay bał się tego co miało się wydarzyć ? - Tom zaczął się z niego śmiać.
-Tom ! - Nathalie spojrzała na niego błagalnie. - Trochę wyrozumienia.
-Dobra, dobra. Tak tylko mówię. Nic do niego nie mam.
-Gorzej by było gdybyś miał, bo wtedy musiał zmierzyć się ze mną.
-Brzmi ciekawie. Kontynuuj. - położył widelec na talerzu, a Nathalie ręce na stole.
-Skoro jesteś taki pewny siebie skocz ze spadochronu.
-Nie jeżeli nie polecisz ze mną.
-Zgoda. Skaczemy razem.
-Kiedy ?
-Nawet jutro, bo dzisiaj to może się, źle skończyć, jeżeli wiesz co mam na myśli.
-Taa. Wielki rzyg.
-Dokładnie.
-W takim razie jutro. Ty i ja. 
-Starcie twardzielów. - złączyli ręce w uścisku i je przerwałem.
-Muszę to zobaczyć. - powiedziała uradowana Nareesha.
-Widownia to dobry pomysł. - powiedział Tom ciągle mierząc się wzrokiem z Nathalie.
-Moja krew. - Laura się zaśmiała, a ja mocniej ją przytuliłem.
-A ci znowu się migdalą publicznie. - zdruzgotany Tom.
-Masz obok siebie Kels to nie marudź. - chłopak spojrzał na nią.
-Spieprzaj na drzewo. - odniosła talerz do zlewu i ulotniła się, a Parker za nią w podskokach.
-Kto tu jest normalny ? - zaśmiał się Kev, a Nareesha z Sivą równo podnieśli dłonie.
-Bo któż by inny. - zaśmiałem się.
-Masz coś przeciwko ? - zapytał Siva.
-No coś ty bracie. - roześmialiśmy się.


Hej !
Tak, że, więc, noo. Rok szkolny się zaczął :( 
Bywa ...
Więc dla tych, którzy go zaczęli, tak jak np. JA, to chcę życzyć samych dobrych wyników i celującego świadectwa, żebyście nie musieli słuchać marudzenia rodziców lub tak jak ja dostać się do wybranej szkoły ponadgimnazjalnej lub na wybrane studia.
A tym co jeszcze miesiąc będą leżeć dupą do góry życzę, żeby ten miesiąc przyniósł siłę na starcie z wykładami, tak więc. Moc jest z wami ;D
Co do rozdziału do przepraszam, że tak z dupy wyjęty i tak pomieszałam z tymi "perspektywami" i ogólnie, ale po dzisiejszym dniu nie mogłam napisać nic większego. Z resztą chciałam też przekazać uczucia, opinię, zdanie innych osób po imprezie, a nie skupić się na jednej.
Tak, więc przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy, które pewnie się znalazły i lecę szykować na jutro strój.
Trzecia klasa gimbazy jest świetna. Jutro na 8.50 i do 13.15. Życie nabiera kolorów. xD
Paaa ;*

PS. bardzo proszę o aktualizację waszych twitterowych nazw, gdyż, iż, ponieważ wasze nazwy się pozmieniały i teraz już sama nie wiem czy wysyłam to tych osób co trzeba, tak więc piszcie tutaj swoje aktualne nazwy @ lub jeżeli chcesz być informowany w taki sposób to również zostaw po sobie @

4 komentarze:

  1. Skacowani? Skąd ja to znam.
    Co prawda nie próbowałam spać w basenie czy na schodach, ale potrafię sobie to wyobrazić :)
    Chciałam ci również życzyć samych dobrych ocen i dobrego wyboru przyszłej szkoły.

    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe;p Nathan czego się tak wkurza;p znalazł sobie jakąś ładną blondynkę;p To dobrze;pp
    Maxio i Laura;p jak zawsze słodcy;pp
    Jay i Nat ooo takie słodziaki;p a jeszcze ta akcja przy kanapie;p
    Tom i te jego odzywki rządzą;p hehe;p do tej pory się śmieje;pp
    Mam nadzieje, że ten ich skok zakończy się powodzeniem i nic się nie stanie;pp
    Przepraszam, że tak późno komentuje;/;**
    Rozdział bardzo fajny;pp

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu, no to pobalowali! Lecę czytać kolejny rozdział.
    (A ja to ciągle mam jakieś zaległości, nie?)

    OdpowiedzUsuń