środa, 3 lipca 2013

41. Ej, ale przecież my nie możemy zamówić pizzy do samolotu !

   Była sobota, dzień w którym chłopcy mieli wrócić z trasy koncertowej, dzień, w którym miałam zrobić obiad dla Nathalie. Jestem szczęśliwa z tego, że tak łatwo udało się jej ułożyć życie w nowym miejscu, oby nie było tak, że aż za łatwo. Nie. Nie mogę tak myśleć. Uśmiechnięta podniosłam się na łóżku do pozycji siedzącej i zobaczyłam wpatrzonego we mnie miśka. Mój uśmiech rozszerzył się na całą twarz, bo przypomniałam sobie przedwczorajszy dzień. Zapowiadało się bardzo ciekawie. Odsunęłam żaluzję i wpuściłam do środka promienie słoneczne. Ruszyłam do kuchni, gdzie zjadałam naleśniki i poszłam do łazienki ogarnąć się.  Prysznic, makijaż, zrobienie kłosa i przegląd szafy. Wybrałam czarne shorty z podniesionym stanem do tego seledynową koszulę z żabotem bez rękawów, którą kupiłam na zakupach z Nat w Sheffield, a do tego czarne szpilki, których nie założyłam. Do tego dodatki i czarna miejska torba. Weszłam do kuchni i przeglądałam swoją autorską książkę kucharską. Wybrałam potrawę, którą robiłam tylko w specjalne okazje i spisując potrzebne do niej składniki ruszyłam na zakupy. Założyłam buty i podjechałam do pobliskiego marketu. Zrobiłam zakupy i już po niespełna dwóch godzinach kroiłam, smażyłam, gotowałam i doprawiałam. W kuchni unosił się nieziemski zapach. Zadzwonił mój telefon.
-Jay. Właśnie o tobie pomyślałam.
-Ooo. A co sobie o mnie pomyślałaś ?
-A to, że może chciałbyś dzisiaj wpaść do mnie na obiad ? 
-Nie chcę ci przeszkadzać.
-Nathalie będzie.
-O której ? 
   Uśmiechnęłam się.
-Co ty na 15 ?
-Pasuje mi. To do zobaczenia.
-Pa.
   Na wzmiankę o Nat jego zdanie diametralnie się zmieniło. Tych dwoje do siebie ciągnęło mocnej niż magnes. Wróciłam do pichcenia i w międzyczasie naszykowałam stół i schłodziłam wino. Jest co oblewać. Nathalie się całkowicie usamodzielniła i to jest główny powód naszej obżerki dzisiaj. Zadzwonił domofon.
-Taak ?
-Tu Jay.
-Wchodź.
   Chłopak wszedł po chwili na górę, a ja czekałam na niego w drzwiach, przywitałam go całusem w policzek.
-Hej. A to jakaś specjalna okazja ? Tak ślicznie pachnie i ten stół. - powiedział wchodząc do kuchni.
-Nathalie jest już samodzielna, właśnie się przeprowadziło do swojego własnego mieszkania.
-Parapetówa ?
-O to zapytaj ją. - zaśmiałam się.
-A gdzie ona jest ?
-Pewnie u siebie.
-To ja może skoczę jeszcze do sklepu ? Nie wiedziałem, że to taka duża okazja. Przydałoby się jej coś kupić na początek jej drogi w stolicy.
-Dobry pomysł. Jakby coś to ja już jej kupiłam ramkę na parę zdjęć do powieszenia na ścianę, dodatkowo podświetlaną.
-Okey, to ramki jej nie kupię. Zaraz wracam. - i tyle go było widać, dla pewności zadzwoniłam do Nat w celu upewnienia się czy przyjdzie i dostałam pozytywną odpowiedź.
   Jedzenie było już tak w zasadzie gotowe, wsadziłam jej do piekarnika, by się nie ochłodziło i postanowiłam zadzwonić do mojego mężczyzny.
-Cześć kochanie. - usłyszałam jego zadowolenie w głosie.
-Cześć. O której będziecie w Londynie ?
-Planowany powrót jest po 17. A co przyjedziesz ?
-No pewnie. Stęskniłam się za tobą.
-Ja za tobą też.
-Ale ja mocniej.
-A jak tam sytuacja w stolicy ? Co u Jay'a ?
-Dobrze, ale wszystko ci opowiem jak już wrócisz. Mam ci tyle do opowiedzenia, że chyba będziesz musiał zostać na noc, żeby to wszystko wysłuchać.
-Z wielka przyjemnością zostanę na śniadanie. - powiedział Max, a w tle usłyszałam pomruki zdziwienia i zadowolenia, pewnie chłopcy. - Głąby. - rzucił Max.
-Czy to było do mnie ? - zaśmiałam się.
-Nie. Fotele mają uszy.
-Pozdrów ich ode mnie.
-Macie pozdrowienia od Laury.
-O jaka ona kochana. Pozdrów ją ode mnie Max. - ledwo słyszalny Tom.
-Od nas też ją pozdrów. - głos Kelsey.
-Masz pozdrowienia od wszystkich tu obecnych, czyli wszystkich oprócz Nathana.
-To gdzie on jest ?
-W kibelku.
-Czy on zawsze musi być nieobecny, gdy rozmawiamy ?
-Ma chłopak pecha.
-Nie mogę się doczekać jak was wszystkich zobaczę.
-My też. Nathan wrócił.
-Z kim rozmawiasz ? - usłyszałam jego głos.
-Zamawiamy pizze. - głos Tom'a.
-To weź z podwójnym serem. - Nathan.
-To masz zamów sobie sam. - głos Max'a.
-Ja poproszę z podwójnym serem, a do tego pepsi. - Nathan.
-Na jaki adres przywieźć ? - grałam w tę grę dalej.
-Na jaki adres, zamówić ? - Nathan zapytał się chłopaków.
-A gdzie my teraz jesteśmy ? - odezwał się Tom.
-No gdzieś nad Wielka Brytanią. - Siva.
-Ej, ale przecież my nie możemy zamówić pizzy do samolotu ! - Nathan oświecił wszystkich i usłyszałam głośny śmiech wszystkich obecnych na pokładzie. - To z kim ja rozmawiam ?
-To chcę pan tę pizze z podwójnym serem i pepsi, czy się pan rozmyślił. - ledwo mówiłam przez śmiech.
-Laura ! 
-Tak to ja Nath. - śmiałam się w najlepsze.
-No wiesz co ? Wkopać tak niewinnego brata ?
-Ale to oni zaczęli. - broniłam się.
-Nie spodziewałem się tego po tobie. 
-No nie fochaj tylko opowiadaj co u ciebie.
-A no fajnie. Przejedziesz na lotnisko ? Powinniśmy być za jakieś dwie godzinki.
-Oj, chciałabym, ale nie mogę. Zobaczymy się dopiero wieczorem u was w domu.
-Ale jak to nie ? - chłopak miał smutny głos, a w tle usłyszałam znowu nieokiełznany wybuch śmiechu. - O co tu chodzi ?
-O nic Nathan. Przylatujcie szybko, bo za wami tęsknie.
-Ja za tobą też tęsknie. To trzymaj się. Pa.
-Pa. - rozłączyłam się i akurat w tym momencie zadzwonił domofon.
-Słucham ?
-Otwieraj, bo jestem głodna. - zabawny głos Nathalie.
-Już otwieram.
   Dziewczyna weszła, a ja wręczyłam jej prezent.
-Jaka śliczna. Będzie idealnie pasowała do mojej sypialni.
-Też tak myślę, więc umieściłam już w niej swoje zdjęcie.
-Jakie śliczne. - była zapatrzona w zdjęcie.
-Może pójdziemy do kuchni ?
-Tak, chodźmy. - zostawiła ramkę w salonie i poszłyśmy do serca domu. - Nakryłaś dla trzech osób, spodziewamy się jeszcze kogoś ?
   W tym momencie zadzwonił domofon.
-Właśnie ta osoba już przyszła. - poszłam wpuścić Jay'a do mieszkania, a ten przyniósł storczyka.
-Nat jest w kuchni. - powiedziałam i chłopak tam poszedł.
-Hej. - przywitał się niepewnie, a dziewczyna wstała od stołu. - Dowiedziałem się, że zdążyłaś się już usamodzielnić w Londynie, więc mam coś dla ciebie. Nic takiego, ale w nowym mieszkaniu przyda się parę kwiatków.


-Jest śliczny, dziękuje. - pocałowała go w policzek, na co Jay się zmieszał i lekko zarumienił.
-To się rozgośćcie się, a ja nałożę jedzenie. - powiedziałam i zajęłam się przysmakami.
-Pomóc ci ? - zapytała Nathalie stawiając kwiatka na parapecie.
-Nie. Siadaj i czekaj. - powiedział kategorycznie, a dziewczyna to zrobiła, rozmowa się wcale nie kleiła, bo nikt nie narzucił tematu, więc zaczęłam. - Chłopaki za dwie godziny będą na lotnisku. Jadę do nich. Jedziecie ze mną ?
-Ja nawet ich nie znam, więc to będzie dziwne. - zabrała głos Nat.
-A ja nie jestem jeszcze gotowy na masę pytań związanych z pogrzebem ciotki.
-A propo chciałam ci złożyć kondolencje. -Nathalie
-Dzięki.
   Postawiłam na stół parujące talerze i zajęliśmy się jedzeniem.
-To było pyszne. - pierwszy skończył Jay.
-Dokładki ?
-Nie, nie. Już i tak się objadłem.
-Jadłeś aż ci się uszy trzęsły. - zaśmiała się Nathalia.
-Smakowało mi.
-Chciałabym potrafić tak gotować jak ty. - Nathalie zwróciła się do mnie.
-Och parę lekcji i będziesz ode mnie lepsza. Jay też cię poduczy, bo z niego też jest dobry kucharz.
-Nie taki jak ty. - odezwał się Jay.
-Ja też najlepszym szefem kuchni nie jestem. Gotuje żeby było smacznie i zdrowo.
-Ja wcale nie potrafię gotować. - Nathalie zrobiła smutna minkę.
-Wcale daleko do mnie nie masz. Możesz się u mnie stołować. - zaśmiałam się.
-Tak, ty się śmiejesz, a ja musiałam trzy dni zjadać to co sobie zrobiłam, dlatego kazałam ci zrobić dzisiaj obiad, bo kolejnej porcji spaghetti nie zniosę.
-To już wszystko wiem. - znowu się zaśmiałam. - Nie chcę was wyganiać czy coś, ale ja powoli będę się zbierała na lotnisko i było by miło jakby was nie było jak wrócę.
-No tak dwa tygodnie nie widziałaś się ze swoim facetem. - powiedział Jay i teatralnie przewrócił oczami.
-Dobrze, że już się przeprowadziłam.
-Nie wiem dlaczego to powiedziałaś. - zaśmiałam się i wstawiłam swoje talerze do zmywarki. - Macie w lodówce jeszcze deser, więc jak chcecie to zjedzcie. 
-Okey. To my się za jakiś czas zmywamy do mnie. U was w domu będzie pewnie ruch, bo wszyscy wrócą, a u mnie jest cisza i spokój. - zwróciła się do Jay'a.
-Dzięki, to miłe z twojej strony. - odpowiedział.
   Zostawiłam ich samych i weszłam do łazienki, poprawiłam swój makijaż i strój, gdy byłam pewna, że wszystko jest w porządku zabrałam torebkę i wyszłam z pomieszczenia.
-Już myślałam, że pojechałaś. - Nathalie złapała mnie na korytarzu. - Możemy wziąć sobie tiramisu do mnie ? Oddałabym ci od razu kluczę i poszlibyśmy od razu do mnie.
-Tak pewnie, ale z tymi kluczami to nie musisz się śpieszyć.
-No tak, ale wolę ci je oddać. Dziękuje za wszelką pomoc i dach na głową.
-Oj nie ma sprawy. Ale klucze jeszcze zatrzymaj.
-No okey. Jak chcesz.
   Z kuchni wyszedł Jay z dwoma pucharkami wypełnionymi moim tiramisu i storczykiem pod pachą.
-Daj mi lepiej tego kwiatka, bo nie dojdziesz z nim do domu. - powiedziała Nat i zabrała mu storczyka, wzięła jeszcze ramkę, ale po chwili Jay jej ją zabrał, oddała mi klucze i wyszliśmy z mieszkania.
   Ja jechałam na lotnisko do mojego faceta, a oni, młodzi i zakochani do mieszkania Nat. Oby im się udało. Muszę z całego serca przyznać, że razem wyglądali tak słodko. I sposób w jaki Nat zabrała mu kwiatka, a Jay później ramkę, to było takie opiekuńcze. Na lotnisko dojechałam o 16:52. Zaparkowałam możliwie najbliżej wejścia i weszłam do poczekalni, zobaczyłam, że ich lot miał drobne opóźnienie. Nie chcę nawet myśleć ile czasu miałam tu jeszcze spędzić nim zobaczę ich buźki. Lot się opóźniał, później odprawa i powitanie z fanami. Ja niestety zajmowałam miejsce na końcu listy, ale nie chciałam się rzucać w oczy. Przesiedziałam jeszcze około pół godziny na jakże niewygodnym krzesełku, gdy usłyszałam głośne rozmowy i piski. Czyli już są. Założyłam duże okulary, w które się zaopatrzyłam przed wyjściem z samochodu i schowałam się za gazetą, co chwilę zerkając w tamtą stronę. Zauważyłam, że Max się rozgląda, położyłam gazetę na kolana i się w niego wpatrywałam. Najpierw zauważyła mnie Nareesha, ale chyba zrozumiała, że jestem tu incognito, więc szepnęła coś do ucha Max'owi i zniknęła we wnętrzu busa, po chwili Max znalazł mnie wzrokiem i szeroko się uśmiechnął. Po jakiś 15 minutach zadowolony tłum się rozszedł, a ja mogłam wstać, ale nie zdjęłam okularów. Małymi kroczkami ruszyłam w kierunku chłopaków, by po chwili przyśpieszyć co zrobił również Max. Wpadliśmy sobie w ramiona.


   Tak dobrze było czuć Max'a obok siebie. Czerpałam radość z najmniejszego gestu lub dotyku.
-A mówiła, że nie przyjedzie. - głos Nathana, a po chwili smutno dodał. - Nawet mi cześć nie powie. 
-Cześć braciszku. - powiedziałam przez ramie mojego chłopaka stając na palcach.
   Nathan zrobił tylko to . . . 


. . . i się zaśmiał. Po chwili przytuliłam i jego.  
-Cześć Laura. - Tom mnie przywitał, a po nim Seev.
-Wasze dziewczyny już na was czekają. - powiedziałam do nich.
-Czyli Max nie wróci na noc ? - zaśmiał się Tom.
-Nie mam tego w planach. - zaśmiałam się i znowu pocałowałam swojego mężczyznę.
-A co ze mną ? - zapytał Nathan.
-Ty Młody jedziesz do domu z nami. - stanowczo powiedział Siva.
-Jay jest w domu ? - zapytał Tom.
-Nie. Jest u Nathalie, mojej przyjaciółki.
-U naszej siostry ? - zapytał Nath.
-Tak. Musisz ją jutro poznać.
-Ma się rozumieć.
-A wiesz czy wróci na noc ? - drążył temat Tom.
-No raczeeej. - przeciągnęłam samogłoskę i spojrzałam na niego zza okularów.
-Tak tylko pytałem. - podniósł ręce do góry. - To my się zbieramy. 
-To do jutra. - pożegnaliśmy się i z Max'em wsiedliśmy do mojego samochodu.
-Ale jestem głodny. - powiedział Max taszcząc walizki na piętro.
-Odgrzeję ci obiad. - otworzyłam drzwi i rzuciłam klucze na stolik.
-Mogę wziąć prysznic ?
-Tak. Zaraz przyniosę ci ręcznik.
   Poszłam do sypialni po ręcznik i zaniosłam go Max'owi. Był zmęczony podróżą, ale mam nadzieję, że po odświeżeniu i zjedzeniu obiadu siły mu wrócą.
-Kocham cię. - pocałował mnie, gdy podałam mu ręcznik.
-Ja ciebie też. - powiedziałam i popchnęłam go w stronę łazienki.
   Weszłam do kuchni i zajęłam się odgrzewaniem jedzonka. Włączyłam sobie radio i ruszając nóżkami jak kiedyś Jay krzątałam się w kuchni. Po jakiś 15 minutach Max objął mnie od tyłu w pasie.
-Jak ślicznie pachnie. - powiedział i się przytulił.
-A jak smakuje. - odwróciłam głowę w jego stronę i posłałam mu szeroki uśmiech za co zostałam obdarzona buziakiem w policzek.
-Siadaj do stołu. Ledwo stoisz na nogach. Nie wiem czy zdążę ci cokolwiek powiedzieć nim zaśniesz.
-Nie jestem senny tylko głodny. Zjem i będę jak nowo narodzony.
-Wolę cię w starszej wersji.
   Max się zaśmiał i spełnił moja prośbę, za chwilę dostał dużą porcję ciepłego jedzonka pod nos.
-A ty nie jesz ? - zapytał z pełną buzią.
-Ja już jadłam. - powiedziałam popijając herbatkę, ale Max uważnie mi się przyglądał.
-Muszę cię pilnować.
-Mnie ? - byłam zdziwiona tym co powiedział.
-No tak. Schudłaś i w ogóle. Zostawić cię na dwa tygodnie i jakie zmiany.
-Oj no, miałam dużo stresu, ale już jest okey.
-No właśnie opowiadaj jak tam ? 
   Po krótce opowiedziałam mu o wszystkim, pomijając oczywiście fakt o zdjęciu. Najpierw sama muszę rozwiązać tę zagadkę.
-Ciekawie. - podsumował Max przy pustym już talerzu.
-Masz może ochotę na deser ?
-A co masz ? - ożywił się.
-Tiramisu.
-Dawaj. - zaśmiałam się z jego zapału i wyjęłam dwa pucharki deseru.
-To smacznego. - powiedziałam do jedzącego już chłopaka, ten tylko pokiwał głową i hurtowo wkładał sobie do ust przysmak, zaśmiałam się i zajęłam się swoją porcją.
-A co z Nathalie ? Czyżby sprawy z Jay'em zaszły aż tak daleko ? - zapytał po opróżnieniu połowy pucharka.
-Wczoraj przyjechaliśmy z Jay'em do Londynu i Nathalie w związku z tym, że się usamodzielniła zażyczyła sobie pyszny obiad. Wpadł Jay i tak jakoś się poznali, a jak jechałam na lotnisko to zmyli się do mieszkania Nat. Po drodze zabrali dwa pucharki tiramisu.
-Tego im nie wybaczę. - Max zjadł już cały deser.
-Chcesz dokończyć mój ? - zapytałam, gdyż już nie mogłam więcej. - Nie mogę już. - powiedziałam widząc minę Max'a.
-W takim razie, mogę. - zaczął gwałcić łyżeczką pucharek i po chwili był już pusty.
-A jak tam w trasie ? - usiadłam po turecku na krześle i podpierając głowę rękami czekałam na relację Max'a.
-A no dziennikarzom nie umknął fakt o mojej miłości. - dwuznacznie na mnie spojrzał.
-Czytałam. - smile.
-No, a oprócz tego to było fajnie. Koncerty, fani, prezenty ogólnie dobra zabawa.
-Fajnie. - rozmarzyłam się jak taka trasa może wyglądać, widocznie Max to zauważył.
-Zabierzemy cię kiedyś w trasę. Weźmiesz urlop i jedziemy.
-Naprawdę ? - wyprostowałam się jak oparzona.
-Pewnie, jak będziesz chciała to problemu nie widzę.
-Było by super fajnie. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek, dochodziła 21. 
   Jak ten czas szybko uciekł. Ale teraz liczył się fakt, że mój Max jest obok mnie.
-Pójdę wziąć prysznic, a ty się rozgość. - powiedziałam wstawiając pucharki do zmywarki i nastawiając ją.
-Okey. - buziak i już go nie było.
   Wzięłam prysznic i przebrana w niebieskie spodenki i czarna koszulkę na krótki rękaw wtuliłam się w Max'a oglądającego film przyrodniczy. Mogłabym tak codziennie.
-Siva z Nareeshą się wyprowadzają z naszego domu. - powiedział w trakcie filmu.
-Jak to ? - zapytałam nadal w niego wtulona.
-Podjęli decyzję podczas trasy, nawet umówili się na wstępne oglądanie mieszkań w Londynie. Jutro oglądają pierwszy z listy.
-No patrz. Ty też mógłbyś się do mnie wprowadzić. - Max mnie puścił i spojrzał w moje oczy.
-Mówisz poważnie ?
-Jak najbardziej.
-Wiesz co oznacza mieszkanie ze mną ?
-No ciekawa jestem co mi powiesz.
-Brudne bokserki w całym mieszkaniu, piwo w lodówce, dużo brudnych naczyń, bo jak zauważyłaś dużo jem, dym z papierosów unoszący się w powietrzu.
-No właśnie skoro już tu doszliśmy to masz to świństwo rzucić. Nie będę się już więcej całowała z popielniczką. Kels może toleruje nałóg Tom'a ale nie ja. 
-Próbuję. Staram się.
-Ja wiem, że ty się starasz. Ale ja ci w tym pomogę.
-Z taka pomocą na pewno mi się uda.
-No widzisz. - Max znowu objął mnie ramieniem i nadal wtuleni w siebie oglądaliśmy film.
-Twoja propozycja mnie urzekła, ale na razie będziemy mieli dużo pracy przy nowej płycie, więc będę dużo czasu spędzał w domu. 
-Ale noc będziesz spędzał ze mną. 
-W takim razie szykują się dwie przeprowadzki w domu The wanted.
-Ale będziemy często odwiedzać Nathana.
-Chodzi ci o niego czy basen ? - zaśmiał się.
-Po równo. - również się zaśmiałam.
-A propo Nathana, to musimy jutro poznać jego nową siostrę.
-Mam to w planach. Nathalie również pragnie was poznać.
-Jaka otwarta dziewczyna.
-Najlepsza pod słońcem.

-No już myślałam, że ten film się nigdy nie skończy. - powiedziałam widząc napisy końcowe.
-Nie podobał ci się ? - zapytał Max.
-Wolę mojego faceta. - powiedziałam i namiętnie go pocałowałam.
-To może przejdziemy do sypialni ? - zapytał po pocałunku Max.
-To nie jest zły pomysł. - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę do sypialni.
   Nareszcie mogę nacieszyć się w pełni obecnością Max'a. 
-Co to za pluszak ? - powiedział Max wchodząc do sypialni.
-Dostałam w podziękowaniu od Jay'a. - powiedziałam i go pocałowałam.
-Ale ja tak nie mogę . . . jak on patrzy. - powiedział Max odsuwając mnie do siebie.
   Wzięłam mięciutkiego za łapkę i wyniosłam do salonu.
-To na czym skończyliśmy ? - zapytałam po powrocie do sypialni.



Aloha!!
Magiczny środowy rozdział za nami. I co ? Kto mnie przejrzał i wiedział jak się ten rozdział zakończy ? Nie jestem zbytnio tajemnicza :)
Pisanie tego rozdziału sprawiło mi sporo śmiechu i zabawy. I mam nadzieję, że wam też się go miło czytało.
Mam malutki zastój w pisaniu rozdziałów, ale mam nadzieję, że szybko mi to przejdzie. Jak coś to na pt i pon mam rozdziały, więc jeszcze sobie poczytacie.
Trzymcie się cieplutko i do piąteczku :**

5 komentarzy:

  1. biedny Nathan... zostal pominiety :( ale za to rozdzial zajebisty, a ten cytat "Brudne bokserki w całym mieszkaniu, piwo w lodówce, dużo brudnych naczyń, bo jak zauważyłaś dużo jem, dym z papierosów unoszący się w powietrzu." no bomba

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa WantedWednesday!!

    Co tak mało? Ja myślałam, że tu bedzie jakieś OH AH, jęki, piski, krzyki, a tu nic...;( Ale ja to ja xD Od razu wiedziałam o co come on w

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tym rozdziale xD
      Naprawdę bardzo fajny rozdział do czytania i oglądania! Gif z Nathem najlepszy ;3
      Do piątku ;**

      PS- Przepraszam, że dwa komentarze, ale mam jakieś problemy ;(
      Buziaki <3

      Usuń
  3. no juz jestem ! nadrobiłam wsio !
    ale i tak istny raj, ze Maxiu wrocil <3
    aaaaa nie mogłam się doczekać Słodziaka ;)
    i propozycja Laury o wspolnym zamieszkaniu uuuuuuuu ;P. doooobrze - niech kuje zelazo poki gorace ;). A jak Maxiowi zależy to palenie rzuci - z doświadczenia wiem, bo wypróbowane to zostało na "moim Nathanie", który fajek nie pali już ;P.
    a wracając do opka .. - jak moglas przerwac w tak ważnym momencie ?! wredoto ;* !

    sexy time, sexy time, a tu dupa - THE END !
    ommmm już nie mg doczekać się następnego ;)

    na razie Niunia ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe;p Cudny rozdział;p
    Akcja na lotnisku i wg <3 boskie!!

    OdpowiedzUsuń