poniedziałek, 8 lipca 2013

43. Martwię się.

   Rano obudził mnie budzik, który w niezbyt przyjemny sposób poinformował mnie o tym, że musiałam iść do pracy. Wyłączyłam urządzenie i upewniłam się, że nie zbudził go Max. I na szczęście tak było. Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Nie mogłam jeszcze przyzwyczaić się do rzeczy Max'a w łazience, a co dopiero do nowej szafy w sypialni. No nic, przyzwyczaję się. Wzięłam prysznic i wstępnie się ogarnęłam ubrałam się w beżową sukienkę na ramiączkach i wyszłam z łazienki. Usłyszałam hałas w kuchni.
-Max ? - stał przy wysepce i coś pieczołowicie szykował, jak się okazało w samych bokserkach.
-No hej Piękna. - buziak.
-A co ty tworzysz ? - przyjrzałam się zabawnym kanapeczką, które starannie składał mój chłopak.


-Pyszne śniadanko dla ciebie. - uśmiechnął się dumny ze swojego dzieła.
-Wygląda apetycznie.
-I pewnie smakuje równie dobrze. 
-A ty co jesz ?
-To. - pokazał na osobny talerz również z kanapkami.
-Zrobię dzisiaj zakupy po pracy.
-Możemy pojechać wieczorem jak już będziemy razem.
-Nie będzie za późno ?
-Nie. Myślę, że z tą sesją krótko zejdzie. Mam dla ciebie identyfikator.
-A ja dla ciebie klucze.
-Robimy wymianę ?
-Brzmi ciekawie. To co jemy ? - chłopak nalał soku pomarańczowego do szklanek.
-Pewnie. - zabrałam talerze pełne pyszności, a chłopak wziął szklanki.
-Ubrałbyś się. Jeszcze mi się tu przeziębisz. - powiedziałam siadając.
-No jeszcze wczoraj mówiłaś, że ci się podobają te widoki. - zaśmiał się.
-No właśnie, a chyba nie chcemy, żeby mi się znudziły ?
-No nie chcemy. Lecę się przebrać, a ty wcinaj śniadanie, bo za jakiś czas musisz jechać do radia. - obdarzył mnie ciepłym buziakiem w policzek i już go nie było.
   Zajęłam się kanapkami i myślałam jak to teraz będzie. Wspólne mieszkanie z Georgiem. Na samo pojawienie się tego zdana w moich myślach uśmiechnęłam się. Pan George w przyszłości może Pani George ? Moje przyjemne rozterki przerwał Mac, który wrócił do kuchni ze smyczą.
-Co to ? - wzięłam ją do ręki.
-Twój identyfikator. - usiadł naprzeciwko mnie i zajął się śniadaniem.
-Tu jest moje nazwisko.
-A no jest. Bo wiesz jakby nie patrzeć, każdy chciałby taki mieć, a tak jest podpisany i nikt oprócz ciebie nie może go użyć.
-Sprytne. - położyłam go na stole i wróciłam do kanapek. - Pyszne to.
-Te oto paluszki to tworzyły to nie może być inaczej.  - podniósł do góry dłonie.
-Co jemy dzisiaj na kolacje ?
-Pomyślimy jeszcze o tym.
-Dobrze.
   Zjadłam swoje śniadanie wcześniej niż chłopak i pobiegłam do sypialni po drugą parę kluczy. Wybrałam beżowe szpilki z platformą i je założyłam. Do jasno różowej torebki włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam do kuchni.
-Tutaj masz swoje klucze i postaram się pogadać z właścicielem tej kamienicy i może uda mi się namówić go na garaż dla ciebie. - podałam mu klucze.
-O miło by było. Schowaj identyfikator, bo bez tego ani rusz i masz jeszcze drugie śniadanko. - podał mi paczuszkę i butelkę soku pomarańczowego.
-Drugie śniadanie ? - powiedziałam niepewnie i również w ten sposób wzięłam rzeczy od Max'a.
-No tak.
-Jeju. Nikt mi nie robił drugiego śniadania od pięciu lat i to na dodatek do pracy.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - szeroko się uśmiechnął.
-Dziękuje. Muszę już jechać. Dasz sobie radę ?
-Tak. Ja też będę się powoli zbierał, bo jeszcze musimy tam dojechać, a znając chłopaków to pewnie niektórzy się spóźnią i trzeba będzie na nich czekać. Jedź bezpiecznie. - byliśmy już na korytarzu.
-Oczywiście. To widzimy się na sesji ?
-Tak. Wyśle ci jeszcze adres.
-Okey. W takim razie do zobaczenia. - połączyliśmy nasze usta i nie miałam ochoty przerwać tej miłej czynności, ale siła wyższa. - Pa.
   Rzuciłam po czym wyszłam i zbiegłam po schodach. Później garaż, samochód i jazda do radia. Nawet nie zauważyłam kiedy pojawiłam się pod gmachem radia. Mój początek w Londynie. Mój pierwszy dom w Londynie. Może śmierć moich rodziców nie była przypadkowa. Gdyby oni żyli pewnie zajęłam bym miejsce Niny - żony Gary'ego i mielibyśmy synka o imieniu Tommy. A tak mam karierę, dobrą opinię wśród prezenterów radiowych i wspaniałego chłopaka. Oraz chęci do życia. Może dobrze się stało ? Wysiadłam z samochodu i weszłam do budynku. Już na parterze było dużo osób, a wśród nich April.
-Hej ! Możemy pogadać ? - zapytałam.
-Cześć Lauro ! Z chęcią, ale nie teraz. Postaram się znaleźć czas po twojej audycji to zejdziemy do radiowego bufetu i pogadamy przy ciachu i kawie.
-Dobrze.
-Czy to jest drugie śniadanie ? - kobieta zauważyła moją paczuszkę i sok.
-No tak. Obecność chłopaka w domu robi swoje. - zaśmiałam się.
-Max z tobą mieszka ?! - prawię piszczała.
-April uspokój się. - upomniałam kobietę ze śmiechem w głosie. - Od soboty wieczór.
-Lauro kochanie. O 14 muszę zrobić sobie okienko i pogadamy. Jak się cieszę. - kobieta się uśmiechała co było bardzo miłe z jej strony.
   Zostawiłam ją na parterze i udałam się do swojego królestwa. Gdy szłam korytarzem od razu do głowy przyszedł mi obraz całującej się April, a później wygląd tego mężczyzny, a następnie zatroskana mina Matt'a podczas naszego pierwszego spotkania, gdy byłam mocno poturbowana. Pokiwałam przecząco głową na myśl co ci mężczyźni robią kobietą i weszłam do studia. Zaświeciłam światło i odsunęłam żaluzję. Spojrzałam na dzisiejszy grafik. Szykowało się sporo pracy dzisiaj. Prowadzenie audycji, wywiady i papierkowa robota. Pracowity poniedziałek, nie ma co. Nie zwlekając dłużej zajęłam się pracą. Najpierw audycja i uzupełnianie w międzyczasie papierów, następnie wywiad z boysbandem TheVamps. Tych wszystkich boysbendów mieliśmy w UK jak na sraczkę, ale co poradzić. Taka tradycja. Wywiad minął w przyjaznej atmosferze i przypomniał mi się moje pierwsze spotkanie z chłopakami z The wanted. Na samo to wspomnienie dostałam mocnego kopa i śmiałam się z chłopakami w najlepsze. Najlepiej rozmawiało nam się, gdy nie byliśmy na wizji i leciały piosenki. Wtedy byliśmy totalnie wyluzowani i mówiliśmy rzeczy, które puszczone na wizji były by naganne. Ale to co dobre szybko się kończy, tak i tym razem. Chłopcy wyszli i na nowo zajęłam się papierami. W międzyczasie zerknęłam do mojego zawiniątka od Max'a, w którym było jabłuszko i ciasteczka, którymi poczęstowałam TW podczas pierwszego wywiadu, moje słynne ciasteczka. Mimo, że Pan Max nie wniósł żadnego wkładu w przygotowanie śniadanka, bo tylko je zapakował to i tak byłam w siódmym niebie, że przyrządził mi coś takiego. Przy papierach posiedziałam jeszcze z 10 minut po zakończeniu audycji. I nareszcie byłam wolna i z lekkim sumieniem mogłam pójść na spotkanie z April. Zeszłam do bufetu i jak się okazało przy jednym ze stolików siedziała właśnie ona. Dosiadłam się do niej.
-O już jesteś. Coś się stało, że tak późno przyszłaś ? - zaczęła segregować i chować papiery rozłożone na całym stoliku.
-Papiery mi zajęły więcej czasu niż myślałam, ale już jest dobrze.
-Może ja cię przygniatam obowiązkami ?
-Nie, no co ty. Jest git.
-No to w takim razie opowiadaj mi o tobie i Max'ie. Jak to się zaczęło. - powiedziała, gdy skończyła już pracę przy teczkach i teczuszkach.
-Zaczęło się to tutaj w radiu. - zaśmiałam się.
-Nie to miałam na myśli. Jak to się zaczęło, że zamieszkaliście razem.
-Totalny spontan. Po dwóch tygodniach przyjechali z trasy i od tamtej pory mieszka już u mnie. Nawet byliśmy już na wspólnych zakupach, bo trzeba było kupić szafę. Nadal nie mogę przyzwyczaić się do obecności męskich gadżetów w całym mieszkaniu, ale to jest jak sen na jawie. Takie wspaniałe, ale jednocześnie czuję lęk, że to zaraz się skończy.
-Nie myśl tak, bo jeszcze tak się stanie. Miło się słucha, że u ciebie takie zmiany.
-U ciebie też różowo. - zaczynamy śledźctwo.
-Oj.
-No opowiadaj. Kawa na ławę. Chcę wszystko wiedzieć.
-Spotykam się z Peterem już jakoś z miesiąc. Przy nim odkryłam, że jakiś mężczyzna może zwrócić na mnie uwagę. Mimo tych lat, które już minęły jest ktoś kto mógłby mnie pokochać. Jest taki opiekuńczy. Jego żona zmarła 13 lat temu, miała raka i Matt od 12 roku został bez matki. Wychowywał go tylko ojciec.
-No właśnie, bo Matt jest synem Petera ?
-Tak, no widzisz zapomniałam ci o tym wspomnieć.
   Czyli już doskonale wiedziałam co on tutaj robił.
-Jesteś pewna, że to ten jedyny ? - zapytałam.
-Myślę, że to właśnie on, ale jeszcze na 100% nie jestem pewna.
-April nie chcę się mieszać, ale bądź ostrożna. Nie zawsze można przewidzieć intencje innej osoby.
-Jestem ostrożna.
-Wiesz. Po prostu nie chcę, żebyś cierpiała przez kogoś. Martwię się o ciebie.
-Kochanie, nie masz powodu do zmartwień. Wszystko będzie dobrze. Wierzę to, a wiara do dobry znak.
-Oby nie mylny.
   Posiedziałam jeszcze z April z pół godzinki przy kawce i cieście i postanowiłam, że pojadę na plan zdjęciowy TW. Dostałam od Max'a adres i tam właśnie jechałam. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę ogromnego budynku, w którym miała się odbywać cała za sesja zdjęciowa. Wyjęłam z torebki plakietkę i zawiesiłam ją sobie na szyję. Weszłam przez ogromne drzwi do środka i zapytałam się jednej z pań, gdzie sesję mają The wanted, ta mnie poinstruowała i po parunastu minutach trafiłam na plan zdjęciowy. Wszędzie gdzie się dało leżały kable na podłodze, próbowałam je jakoś mijać, ale zawsze znalazł się jakiś, na który musiałam stanąć. Zobaczyłam, że parę metrów przede mną jest przestrzeń z czystą podłogą i to właśnie tam się kierowałam. Gdy tam doszłam zobaczyłam dużo lamp przede mną i przyjrzałam się całej sali. Nie była to żadna sala bankietowa. Białe ściany i panele na podłodze. Nic nadzwyczajnego, ale miejsce w którym stałam okazało się miłe. Biała kanapa i czarne poduszki wszędzie, różne rozmiary i kształty, nawet odcienie czerni były różne, od szarości po czarną czerń. Zobaczyłam Tom'a ubranego w czarny garnitur i czarną koszulę na szyi miał biały krawat. Poprawiał właśnie mankiety marynarki i mnie nie zauważył.
-Tom.
-Laura ! Jesteś już. Max mówił, że wpadniesz. - buziak w policzek.
-A no jestem.
-Będziesz naszą modelką ?
-Nie, dlaczego ?
-Stoisz na panelu do fotografowania.
-To dlatego tutaj nie ma tych wszystkich kabli na podłodze. - zaśmiałam się i usiedliśmy z Tom'em na kanapie.
-A gdzie reszta ? - zapytałam.
-Kev poszedł po kawę, a chłopaki robią się na bóstwo. Jak zobaczysz Max'a to ci szczena opadnie.
-Gadasz ?
-Nom. Jego to nieźle odstawili.
-A Nath ?
-Czyste dziecko.
-Co ?
-Sama zobaczysz.
   I właśnie na planie pojawił się on. Ubrany w biały garnitur i biały krawat, a do tego czarna koszula.
-Laura.
-Cześć Nath. - buziak w policzek. -Czyli to jest sesja "Kontrast" ? - zapytałam, gdy we trojkę zasiedliśmy na kanapie.
-No można to tak nazwać. - Tom się zaśmiał.
   Po chwili pojawił się Jay, ubrany w biały garnitur i białą koszulę, na szyi miał czarną muszkę.
-Kurde jakie ciacha. - powiedziałam i chłopak podniósł głowę.
-Hej ! - buziak w policzek i chcą nie chcą musiałam stanąć na palcach.
-Jak się czujesz ? - zapytałam go, gdy się do siebie przytuliliśmy.
-Dobrze. - szepnął i się uśmiechnął.
   Wsadziłam się między Tom'a i Nathana, a Jay stojąc poprawiał swój strój, po paru chwilach pojawił sie Seev ubrany w czarny garnitur i krawat, a białą cześć dopełniły koszula z lekkim żabotem.
-Stój ! - krzyknęłam w jego stronę i zrobiłam mu zdjęcie. - Nareesha się ucieszy na ten widok. - wysłałam jej zdjęcie z dopiskiem "Nie zawaham się go użyć ;P "
-Cześć ! - powiedział. - Dziękuje za promocję. - buziak w policzek i znowu musiał stanąć na palcach.
-Nie ma za co. A Max'a jak nie było tak nie ma. Zaczynam się martwić. - stałam przodem do chłopaków.
-Jak go zobaczysz to się dowiesz dlaczego tak długo mu zajęło. - powiedział Jay męczący się za zapięciem mankietu koszuli, podeszłam do niego i mu je zapięłam.
-Mówisz ? - powiedziałam w międzyczasie.
-Zaraz przyjdzie. - powiedział Siva.
-To sobie poczekamy.
-Musimy namówić fotografa na wspólne zdjęcie z tobą Laura. - powiedział Nathan.
-To genialny pomysł. - dodał Tom.
-Nie sądzę. Wy odstawieni jak milion dolarów i ja ? - zaśmiałam się.
-Ty też nieźle wyglądasz w tej obcisłej kiecce.
-Tom ona jest zajęta. - usłyszałam za sobą dobrze mi znany głos i się obróciłam.
   No, no. Ubrany był w czarny frak, białą koszulę i czarną małą muszkę. Jakby wyjęty z epoki renesansu i postawiony przede mną. Pocałował mnie i znowu mu się przyglądałam.
-Powiesz coś ? - zapytał ze śmiechem w głosie, a ja niezdolna wydusić nic z siebie pokręciłam przecząco głową i odeszłam na bok, gdyż przyszedł już fotograf i zaczęła się sesja, w międzyczasie przyszedł Kev i poczęstował mnie pysznym Cappuccino. Gdy już pierwsza sesja się skończyła chłopcy namówili fotografa do naszego wspólnego zdjęcia i chcąc nie chcąc musiałam z nimi zapozować. Później chłopcy poszli się przebrać do kolejnej sesji i Max zapytał czy może jeszcze parę fotek ze mną. I tak miałam pierwszą profesjonalną sesję z moim chłopakiem. Fotograf pocykał parę zdjęć i Max uciekł się przebrać, a ja poszłam obejrzeć wyniki "naszej" sesji. Zdjęcia wyszły wspaniale i nawet się sobie na nich spodobałam. Dowiedziałam się, że później dostaniemy je do domu, więc jeszcze bardziej się ucieszyłam.
   Następna sesja była luźniejsza. Chłopcy byli ubrani w jeansy i koszulki, tak jak na co dzień. Znowu zakończenie zdjęć i znowu mój mały wkład w nią. Kolejne foty tym razem wspólne i moje i Max'a, moje i Nathana, moje i Nathana z Jay'em oraz moje i Tom'a i moje i Sivy wraz z Nathanem. Ile było przy tym śmiechu i zabawy. Muszę przyznać, że mi się to spodobało. Max się przebrał i pojechaliśmy do marketu na zakupy, kupiliśmy to co należało i wróciliśmy szykować kolację.
-Jadłaś obiad ? - zapytał Max przyrządzając mięso.
-Noo. Jeżeli ciasto się liczy to tak.
-Laura. Ono się nie liczy. Ile kaw dzisiaj wypiłaś ?
-No jedną do ciasta i ploteczek z April i drugą na planie.
-Za mało jesz.
-Teraz zjem.
-Tyle co ty zjesz na kolacje to jak kot napłakał.
-No przecież nie będę się najadała na noc.
-Musisz jeść.
-No ja przecież jem.
-Porcję dla noworodka, chociaż noworodek pewnie je więcej niż ty.
-Oj nie czepiaj się tylko smaż to mięso. - powiedziałam wrzucając warzywa do gotującej się wody.
-Martwię się. - objął mnie od tyłu i szepnął mi do ucha.
-Nie potrzebnie.
-Chciałbym.
-Nie dramatyzuj tylko pilnuj mięsa. - chciałam go jakoś zbyć, więc zaczęłam bardzo starannie kroić marchewkę.


***Perspektywa Nathalie***


-Ale ja nie pracuje na zmywaku tylko na sali i nie będę zmywała naczyń.
-Jako twój szef rozkazuje ci wejść do kuchni i myć gary i nie masz się co kłócić. Chcesz wylecieć ?
   I tak było za każdym razem jak pojawiałam się w pracy. Chociaż nie. Jak nie było szefa to latałam po sali i nie musiałam lecieć na zmywak. Doskonale wiedziałam, że mnie wykorzystywał, ale przynajmniej miałam z tego jakieś pieniądze. A to był jedyny pretekst, który mnie tam jeszcze trzymał. Zrobiłam swoje i zabrałam dzisiejsze napiwki. Przynajmniej te były spore. Chciałam już wychodzić z lokalu, gdy zobaczyłam siedzącego przy barze Jay'a.
-Hej ! - przywitałam się z nim.
-A no hej. Przyjechałem po ciebie.
-Miło. - byłam padnięta i bez chęci do życia, nawet nie musiałam patrzeć w lusterko, by wiedzieć jak wyglądam, wory pod oczami i zmęczone oczy. Niedość, że się nie wysypiałam to jeszcze robota do północy, ale na wodę i prąd musiałam mieć.
-Widzę, że zmęczona. - powiedział Jay prowadzący samochód.
-Marzę o łóżku. - ledwo trzymałam otwarte oczy.
-Kiedyś też pracowałem jako kelner. Ale nie powiem, żebym był kelnerem miesiąca. Raz wylałem jednej kobiecie zupę na sukienkę, a jak się później okazało zepsułem jej zaręczyny. Dostałem  kolejne upomnienie i dalej pra . . . - odpłynęłam.
-Nathalie jesteśmy już na miejscu. - usłyszałam melodyjny szept w moim uchu.
-Co ? - nie ogarniałam gdzie jestem, ani kto mi to powiedział dopóki nie zobaczyłam uśmiechnietej twarzy Jay'a nieopodal mojej. - Zasnęłam ?
-Najwidoczniej moje opowiadanie o pracy jako kelner było nudne. - roześmiał się.
-Pewnie było ciekawe, ale jestem lekko nieobecna. Dziękuje za podwózkę. - zaczęłam rozpinać pasy, ale jak na złość nie mogłam ich odpiąć z pomocą przyszedł mi Jay. - Dziękuje. - posłałam w jego stronę uśmiech, ale za pewnie mi nie wyszedł, zaczęłam wyplątywać się z pasów i w tym czasie Jay zdążył wyjść z samochodu i otworzyć mi drzwi.
-Będzie szybciej. - powiedziałam.
-Mi się wcale nie śpieszy.
-Tobie nie, ale ja już bym rzuciła się w poduszki i zasnęła.
-Dlatego pomagam ci jak mogę.
-Dlatego ja przy najbliższej okazji ci podziękuje, bo teraz to nawet nie wiem co mówię.
   Jay odprowadził mnie do drzwi i na pożegnanie życzył dobrych snów, pożegnałam go buziakiem w policzek i rzuciłam się na łóżko, by za chwilę odpłynąć.



Czeeeść !
Padam na twarz jak Nathalie. Zakupy to ciężki kawał chleba :P 
No cóż. Zapasy mi się kończą i trzeba pisać nowe, ale chęci brak. Kurczę kurczaczki. 
"Aśka weź się za siebie i pisz ! " zawsze tak sobie rozkazuje w myślach jak siadam przed białym polem i tępo się w niego wpatruje. Ale pogoda jest taka ładna, że mnie wcale nie motywuje do pisania. 
A myślałam, że na wakacjach to pisanie pójdzie mi szybko i sprawnie, a tu czarna dupa.
Maxiusrki się martwi o swoją kobietę, a ta się tym nie przejmuje. Co to dalej z nimi będzie ? Dowiecie się w środę ;D 
Paaa :*

5 komentarzy:

  1. Biedny Maxiu :) on tak sie stara, a ta wredna go olewa... no coz, najwyraznije jeszcze nie dorosla do zwiazku
    the-boys-wanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Camille - kto nie dorósł do związku?! Laura?! O.o I jeszcze "ta wredna"?! Ty chyba żartujesz!
    Asiu, świetny rozdział! ;*
    Tak mi się podobała wzmianka o "pani Georg" , tak się rozczuliłam... <3
    Ciekawe, co tam jeszcze wykombinujesz ;D

    PS.
    A odpowiadając na twoje pytanie, to nowy blog jeszcze nie "uruchomiony", ponieważ mi i mojej wspólniczce brak weny ;P
    Jak coś, to cię powiadomię ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. "Tych wszystkich boysbendów mieliśmy w UK jak na sraczkę..." leje z tego xD Po prostu xD Ale nie jest kolejny dobry, co ja mówię, świetny rozdział!! ;D
    Dziewczyny spokojnie ;) Może źle się zrozumiałyście, albo któraś nie właściwych słów użyła... Jak dla mnie Laura jeszcze nie przyzwyczaiła się, że ktoś o nią dba i troszczy się o jej bezpieczeństwo. Potrzeba jej czasu na zrozumienie tego, przyjdzie jej to. Bez obaw ;P Maximilian się stara i to bardzo i wiecie dla czego? Bo ją kocha ♥
    Fajnyy rozdział i wiem, że kolejne będą tak samo superanckie a może nawet i lepsze... ;P Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. a witam :*
    jeeeeejć jak się rozmarzyłam. totalnie ;) Maaaaax - ciasteczko ciasteczko i jeszcze raz CIASTECZKO :D ! <3
    i to mieszkanie z nasza Laurką oooommm <3 wzmianka o pani George ? goraco az mi się zrobilo ;)

    hah, Nathalie padla :) biednaaaa,ale Jay przybyl z pomocą :) jak szarmancko ;), hah .

    ojjj znam to - kiedy nie chce się pisać, a myslalam ze tylko ja "w końcu" dotknelam załamania w pisaniu po 60.rozdzialach xD. w takim razie ciesze się ze nie jestem osamotniona ;P

    smigam na drugi Twój blodżek bo mam zaleglosci, a nie chcemy ich mieć, prawdaż ;> ?

    sciskam Cię Ryboo ;* !

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no powiem szczerze, że współczuje Natalie, bo ona jest po prostu wykorzystywana w tej pracy... a później taka padnięta;// no nie dziwie się!!
    Max ciacho roku;pp

    OdpowiedzUsuń