środa, 17 lipca 2013

47. Chyba zostanę lesbijką.

   Obudził mnie uporczywy dźwięk budzika i musiałam wyjść z łóżeczka uważając, by nie zbudzić Max'a. Mieli dzisiaj luźny dzień, więc dlaczego nie dać chłopakowi się wyspać ? Wyjęłam granatowe spodenki i białą koszulkę z napisem "4ever in love" do tego czarne niskie trampki i czerwoną torebkę w kształcie worka, do której spakowałam wszystko co było mi dzisiaj potrzebne i z tym strojem ruszyłam w stronę łazienki. Byłam wypoczęta i głodna informacji na temat Tom'a i Kels. Bo jak do tej pory do obydwoje milczeli. Poranna toaleta, strój, makijaż i zrobienie koka i już byłam gotowa. Wyszłam w pełnej gotowości do kuchni i zjadłam płatki śniadaniowe przeglądając gazety na stoliku. Od wprowadzki Max'a przybyło sportowych magazynów i jeszcze dużo innych. Zjadłam śniadanie i wyszłam z mieszkania zostawiając w nim śpiących chłopaków. Całą drogę do radia zastanawiałam się nad wczorajszym wieczorem. A co jeżeli Kelsey powiedziała nie i Tom teraz nie może się pozbierać po rozczarowaniu. Był bardzo zestresowany tym całym wieczorem. Mam nadzieję, że wszystko poszło sprawnie. Tak się zamyśliłam, że wjechałam w tył samochodu przede mną. Wypchnęło mnie przed siebie, by zaraz z powrotem przygwoździć do fotela. Pasy do święta rzecz. Odjechałam do tyłu i zobaczyłam wychodzącego faceta z samochodu przede mną. Próbowałam odpiąć pasy, ale te jak na złość nie chciały się mnie słuchać. Facet wpatrywał się w wgnieciony tył swojego samochodu. Udało mi się wyjść. Mój przód był w lepszym stanie niż auto przed nim.
-Ja Pana bardzo przepraszam. To była moja wina. Pokryje koszty naprawy. - wyjęłam mój notes i długopis. - Tutaj ma Pan numer mojego ubezpieczenia. - podałam mu kartkę z cyframi wziął kartkę bez żadnych emocji. - Nie zadzwoni Pan na policję ?
-Nie. Załatwmy to między sobą. - mówił lekko wystraszony.
-Jeszcze raz Pana najmocniej przepraszam.
-Nie zrobiła Pani tego specjalnie. Chyba ? - powiedział niezbyt przekonująco.
-Oczywiście, że nie. Przez przypadek. Jeszcze raz Pana najmocniej przepraszam. - usłyszałam za sobą dźwięk migawki w aparacie. - Co Pan robi ? - zwróciłam się do faceta z aparatem, który po chwili odszedł bez wytłumaczenia.
-Może Pani jechać dalej. Tym razem prosiłbym ostrożniej. - powiedział kierowca i odjechał.
   Nie chciałam robić porannego korku, więc sama weszłam do samochodu i odjechałam. Czyli pobudkę już mam za sobą. Zaparkowałam przed radiem i rzuciłam okiem na przód samochodu. Moja Truskaweczka jest uszkodzona, a to przez moją nieuwagę. Czeka mnie wizyta u mechanika. Byłam lekko spóźniona, więc szybko weszłam do swojego studia i zaczęłam audycję.
-Miłego weekendu i uważajcie na drodze, bo nie chcemy przecież nakładać pracy mechanikom. - zakończyłam audycję i wyszłam z radia.
   Nie spotkałam nigdzie Matt'a ani April. Czyżby rodzinny wypad ? Phi. Tak bardzo byłam negatywna temu związku i nie wiedziałam co zrobić. Pojechałam do mechanika i już w poniedziałek miałam odebrać samochód. Czyli na weekend będziemy jeździć autem Max'a. A propo. Wyjęłam telefon i wysłałam mu sms czy mógłby po mnie przyjechać, bo ja nie miałam czym. Stałam przed warsztatem i obserwując okolicę czekałam na moją podwózkę. Słoneczko miło pieściło moją skórę ciepłymi promieniami. Pojedyncze ptaki śpiewały na drzewach nieopodal warsztatu, ludzie spacerowali. Była to spokojna i niezbyt ruchliwa uliczka. Całkowicie inna od mojej, na której często jeździły samochody, bo dzięki niej docierali do centrum szybciej. Grzałam się tak w tym słoneczku, gdy zobaczyłam znajomą twarz w oddali. Uśmiechnęłam się do mężczyzny, ale ten mnie nie zauważył. I całe szczęście, bo jak później zauważyłam trzymał za rękę jakąś paniusie. Ile mogła mieć lat ? 20 ? Wyjęłam telefon i zrobiłam tej parze zdjęcie. Nie musiałam dłużej czekać, żeby dostać zdjęcie rozwodowe, na którym Peter całował ową cycatą blondyneczkę. Tym razem mnie zauważył oraz mój telefon. Złączył fakty i już po chwili był przy mnie.
-Co ty robisz dziewczyno ?!
-Wiedziałam, że tylko wykorzystywałeś April ! Tylko po to, żeby twój nieudolny synuś miał posadę, bo z jego poziomem inteligencji, żaden pracodawca, by go nie przyjął. Teraz oprócz mojej niezawodnej intuicji mam dowody. - podniosłam telefon. - Matt ma się zwolnić, a ty masz zniknąć z życia April, bo jak nie to pokaże jej te zdjęcia i tak urządzimy twojego synalka, że nie znajdzie pracy aż do jego usranej śmierci. Zrozumieliśmy się ?
-To nie jest tak jak myślisz. Kocham April ! - jego głos był zdesperowany.
-Jaką April ? - zapytała cycata blondi.
-April kochanie to aktualna dziewczyna tego oto Pana. - wytłumaczyłam plastikowi sytuację akcentując każdy wyraz, by moja wypowiedź trafiła do jej móżdżku.
-Petuś mówiłeś, że jesteś wolny !
-Rybeczko to nie tak.
-Petuś ?! Rybeczko ?! - naśladowałam ich głosy. - Te sprawy załatwiajcie między sobą, ale jak dowiem się, że April przez ciebie cierpi to te zdjęcia trafią do prasy. Zdrada Petera Lee. Każdy będzie to rozchwytywał, a twoja kariera i kancelaria spadną z notowań. - powiedziałam i po chwili wsiadłam do samochodu Max'a.
-Co tu się działo ? - pocałował mnie.
-Mam nareszcie dowody na to, że faceci z rodziny Lee są cholernymi łamaczami serc i dupkami.
-Laura na tropie kłamstwa. - Max się zaśmiał.
-Detektyw Laura Gonzales. Dlaczego ja wcześniej o tym nie pomyślałam ? - roześmiałam się, a po mnie Max.
-A co z twoim autem ?
-Poranna stłuczka. W poniedziałek dostanę moja Truskaweczkę z powrotem.
-Stłuczka ? Truskaweczka ? Wytłumacz mi to.
-No się zamyśliłam i wjechałam na tył samochodu przede mną. Obyło się bez policji, a ja mój samochód, czyli Truskaweczkę, musiałam oddać w ręce miłego Pana w warsztacie. Nadążasz ? - Max pokiwał głową. - No i później jak na ciebie czekałam to zrobiłam obleśne zdjęcia temu całemu Petusiowi i tej lalce Barbie.
-Ładna była. - powiedział i przykuł moja uwagę.
-Że co, przepraszam ? - zapytałam spokojnie.
-No mówię, że ładna była dla blondynka.
-Faceci. Jak ma duże cycki, długie nogi i blond czuprynę to się rzuca w oko. Dupki. - założyłam ręce na klatkę piersiową.
-Ale ty też jesteś bardzo atrakcyjna. - zatrzymaliśmy się na światłach.
-Ja jestem naturalna, a nie wypełniona plastykiem tam gdzie się da. Ale zapomniałam o jednej ważnej rzeczy. Nie mam blond kłaków. Co wy w nich widzicie ? Brunetki są znacznie fajniejsze.
-A Kelsey ?
-Kelsey to spoko babka.
-No widzisz.
-Wyjątek !
-Jezu kobieto przecież powiedziałem tylko, że ta dziewczyna była ładna. - ruszyliśmy dalej.
-No właśnie. Powiedziałeś to tak jakbym ja była gorsza. Bo nie jestem blondi z długimi nogami i rozmiarem G.
-Nie masz blond włosów, ale nogi masz wspaniałe. A co to tego ostatniego to . . .
-No wyrzuć to z siebie !
-. . . to twoje są niezłe. - popatrzał na mój biust.
-Niezłe ?! Człowieku one są prawdziwe, a nie sztuczne ! I nie są niezłe tylko zajebiste i dzisiaj śpisz na kanapie !
   Rzuciłam mu kluczyki do garażu i weszłam do kamienicy. Otworzyłam drzwi do mieszkania i rzuciłam torebkę na szafkę na korytarzu.
-Laura ! - z kuchni wyszedł Nathan.
-Nathan czy ja jestem brzydka ?
-Co ? - chłopak zatrzymał się w połowie kroku. - Nie. Jesteś śliczna.
-Wcale nie mówiłem, że jesteś brzydka. - w drzwiach pojawił się Max.
-A ty się już przymknij, bo twoje zdanie już znam i nie będę rozmawiała z takim człowiekiem jak ty. Jak można jarać się plastikową, wymalowaną lalą !?
-Ja tylko powiedziałem, że jest ładna. - bronił się.
-No właśnie ! - odwróciłam się w jego stronę.
-Ale o co chodzi ? - zapytał Nathan.
-O to braciszku, że twój niedorobiony kolega obraca się na ulicy za kupą plastiku. - pokazałam mu zdjęcie tej całej blondi.
-O mój Boże. Ale ma nogi. - powiedział Nathan wpatrzony w zdjęcie.
-Straciłam wiarę w mężczyzn. Chyba zostanę lesbijką. - wyrwałam bratu telefon i ruszyłam do sypialni.
-Laura ! - krzyknął Max.
-Idź do tej długonogiej blondi. - zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i zamknęłam je na klucz.


-Laura ! Otwórz te drzwi.
   Max biadolił pod drzwiami do sypialni już od piętnastu minut. A ja w tym czasie kompletowałam strój na wieczorną parapetówę u Sivy i Nareeshy. Wybrałam myślę, że odpowiedni strój i zaczęłam malować  paznokcie, gdy wyschły postanowiłam wyjść i zjeść jakiś obiad. Otworzyłam drzwi i prawię potknęłam się o siedzącego na podłodze Max'a.
-Kochanie. - zaczął.
-Masz prezent dla Sivy i Nareeshy ?
-Mam.
-Co ? - nie utrzymywałam z nim kontaktu wzrokowego i szłam do kuchni, a on za mną.
-Kupiłem butelkę whisky i czerwonego wina.
-Przed imprezą pojedziemy w jedno miejsce i odbierzemy drugi prezent. - weszłam do kuchni, w której jadł zupę Nathan.
-Może się skusisz ? Sam robiłem. - blado się uśmiechnął.
-Pewnie. Głodna jestem. Tobie też radzę zjeść. - zwróciłam się w stronę Max'a i sama nalałam sobie porcję.
-Smacznego. - powiedział Nathan.
-Dzięki nawzajem. - dosiadłam się do stołu.
-Laura nie fochaj na mnie. - powiedział.
-Nathan nie przy jedzeniu. - powiedziałam i dosiadł się Max.
-To było głupie. - zaczął Max.
-O której jest impreza ? - przerwałam jego jakże ciekawą wypowiedź.
-O szóstej. - powiedział Nathan znad talerza.
   Była trzecia, więc miałam jeszcze trzy godziny. Zjadłam i odniosłam talerz do zmywarki.
-Zajmuję łazienkę. - rzuciłam wychodząc i biorąc bieliznę z sypialni weszłam do łazienki.
   Wzięłam prysznic i pozwoliłam sobie przyjrzeć się w lustrze. Akceptowałam siebie taką jaką byłam. Lubiłam swój wygląd i swoja sylwetkę. Max jeszcze zobaczy, że jestem atrakcyjniejsza od tej wypchanej laluni. Ubrałam bieliznę wybraną specjalnie do sukienki i po założeniu szlafroku i związaniu włosów w turban wyszłam z łazienki biorąc jeszcze lokówkę i suszarkę.
-Łazienka jest wolna ! - wydarłam się na korytarzu, by dać chłopakom możliwość odświeżenia się przed parapetówą.
   Weszłam do sypialni i siadając przy toaletce zaczęłam suszyć włosy. Po czym zaczęłam kręcić loki. Do sypialni wszedł Max.
-Przepraszam, ale muszę wziąć ubranie. - powiedział, czego nie skomentowałam. -Nie będziesz się teraz do mnie odzywała ? - odpowiedziała mu moja znacząca cisza i brak zainteresowania, zdegustowany wziął co potrzebował i wyszedł.
   Gdy już spryskałam włosy lakierem zajęłam się makijażem i po skończonej pracy byłam z siebie zadowolona. Jeszcze nie zapomniałam jak to się robi. Było już coraz mniej czasu, a jeszcze miałam odebrać kolaż ze sklepu. Zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do małej torebki i ubrałam się. Przejrzałam się cała w lustrze i byłam z siebie zadowolona. Wyszłam z sypialni do salonu, w którym siedzieli chłopcy. Max i Nathan byli już gotowi i jak wyszłam podnieśli głowy do góry. Widziałam po ich minach, że wyglądałam baaardzo atrakcyjnie.
-I jak ? Wyglądam nieźle ? - zaakcentowałam ostatni wyraz patrząc twardo w oczy Max'a.
-Zajebiście. - uśmiechnął się.
-Grzeczny chłopiec. - podeszłam do niego i go pocałowałam.
-Skoro ja mam patrzeć na takie widoki to muszę częściej oglądać się za takimi plastikami na ulicy.
-Widzę, że to doświadczenie czegoś cię nauczyło. - podniosłam brwi.
-Bardzo dużo.
-No a na mnie się nie gniewasz ? - zapytał Nathan.
-Już nie. Jakie ciasteczko z ciebie. - powiedziałam do niego.
-A dziękuje. - podniósł kołnierz marynarki do góry.
-Jak mam odebrać kolaż to musimy już jechać. - powiedziałam.
-Kolaż ? - zapytał Max.
-No tak zdjęć Siveeshy. Myślę, że im się spodoba. - powiedziałam poprawiając bransoletkę.
-Pomysłowa jesteś.
-Tak jakoś mnie naszło i postanowiłam zrealizować ten pomysł.
-To jedźmy. - powiedział Nath i Max wziął alkohol, a ja zamknęłam mieszkanie.
   Jechaliśmy czarnym samochodem Max'a i po 15 minutach odebrałam kolaż. Był doskonały i po zapakowaniu go w ozdobny papier ruszyliśmy dalej.
-Jesteśmy już spóźnieni 15 minut. - powiedział Nathan.
-Będziemy mieli wejście smoka. - powiedziałam.
-Najlepsi goście zawsze się spóźniają. - powiedział Max i zaparkował przed olbrzymim budynkiem.
-Niezła miejscówa. - podsumował Nathan.
-Też jesteście tu pierwszy raz ? - zapytałam.
-Nom. - powiedział Nathan i podał alkohol Max'owi i sam wziął swój prezent, czyli zapachowe świeczki w kształcie liter, które tworzyły napis SIVEESHA, sprytny.
-Które piętro należy do naszych gołąbeczków ? - zapytał Max.
-Tamte, które jest najgłośniejsze. - powiedział Nathan i wjechaliśmy windą na piąte piętro.
-Czekajcie miałam gdzieś zapisane, na którym mieszkają. - wyjęłam mój notes z torebki i szybko przerzuciłam stronę z "Laura George" i znalazłam. - Na trzecim. - wcisnęłam guzik i winda znowu ruszyła.
   Nawet na korytarzu można było rozpoznać, ze na tym piętrze mieszka nasz Siveesha. Gustowne dodatki i świeczki. Ich znak rozpoznawalny. Na ścianach zdjęcia butów projektu Nar i różne inne. Max trzymał zapakowany kolaż, a ja alkohol, więc obie ręce miałam zajęte. Chłopak wcisnął dzwonek, ale i tak baliśmy się, że nikt go nie usłyszał, bo muzyka był lekko głośna.
-Wchodzimy ? - zapytał po chwili Nathan.
-Wchodzimy. - powiedziałam i w tym czasie ktoś otworzył drzwi.
-Jesteście nareszcie. - Nareesha promiennie się uśmiechała. - Czekamy na was.
-Mamy coś dla was. - powiedziałam wręczając Sivie alkohole.
-I jeszcze coś do mieszkania. - Max wręczył Nar kolaż.
-O kurczę, duże to. - przywitałam się z Nar i Sivą całusem w policzek.
-I coś ode mnie. - Nathan również się z nimi przywitał.
-Siva spójrz co dał nam Nath. Patrz jakie to słodkie. - Nareesha dała dużego buziaka Nathanowi i mocno przytuliła.
-Pomysłowe. - podsumował Siva.
-Ciekawa jestem co kryje się za tym papierem. - powiedziała Nareesha trzymając kolaż.
-Otwórz. - uśmiechnęłam się i weszliśmy głębiej do mieszkania.
   Zobaczyłam resztę znajomych i się z nimi przywitałam. Nathalie i Jay oczywiście siedzieli razem na kanapie. Z nimi też się przywitałam.
-Śliczna sukienka Nathalie. - pochwaliłam strój siostry.
-Dziękuje. Ale ty wyglądasz bosko.
-Musiałam zwrócić uwagę mojego chłopaka, bo mu woda sodowa do głowy strzeliła.
-Wcale, że nie. - u mojego boku pojawił się Max.
-O co chodzi ? - zapytał Jay i przywitał się z kolegą.
-Kiedyś się z tego będziemy śmiać. - zamknął temat Max.
-O mój słodki Jezu. Siva spójrz jaki śliczny kolaż. Laura ! Max ! Dziękuje wam. Śliczny jest. - dziewczyna nas przytuliła. - Nawet wiem, gdzie go powiesimy. W sypialni nad łóżkiem.
-Będzie tam pasował. - podsumował Siva, a Nareesha mocno cieszyła się z prezentu.
-To za nową drogę życia Siveeshy ! - ktoś krzyknął i oficjalnie zaczęliśmy świętowanie.

-Kelsey jaki śliczny ! - wydarłam się na widok pierścionka na serdecznym palcu dziewczyny. - Jak ja się cieszę to sobie nie możecie wyobrazić ! - byłam mega podekscytowana tym, że jednak Kels powiedziała TAK i teraz z Tom'em tworzą poważny związek.
-Masz zaproszenie na ślub, który odbędzie się w przyszłości. - powiedział uśmiechnięty Tom.
-O jeju. Dziękuje.
-A ja też jestem zaproszony ? - zapytał Max, który znowu pojawił się obok mnie.
-Tu musimy się z Kelsey zastanowić. - odpowiedział chłopak i wywołał falę śmiechu w salonie.
-Opowiadaj jak było. - ponaglałam dziewczynę.
-Cudownie. - rozmarzyła się i pocałowała swojego narzeczonego.
-No spójrz jak oni słodko wyglądają. - powiedziałam do Max'a opierając się o niego tak, że moje plecy wylądowały na jego torsie.
-My też tak wyglądamy. - szepnął mi do ucha, a ja podniosłam wzrok i też się pocałowaliśmy.


***Perspektywa Nathalie***


   Było dużo nowych osób, ale Jay dzielnie przy mnie trwał i nie pozwalał mi z nikim pobyć sam na sam, czyżby się bał, że komuś mogłam się spodobać ?
-Hej ! Jestem Nathan i jestem twoim bratem. - podszedł do nas młody chłopak.
-Hej ! Nareszcie mam możliwość poznać mojego uroczego i młodszego brata. - przywitałam się z nim całusem w policzek i miśkiem.
-Jay tak cię pilnuje, że dostać się do ciebie jest trudniejsze od wyjęcia resztek dżemu ze słoiczka łyżeczką. - posłał Jay'owi szeroki uśmiech.
-A no pilnuję, żeby takie głąby jak ty nie nagadały Nat jakiś głupich rzeczy. - odpowiedział z aluzją w głosie, którą obydwoje dobrze zrozumieli, która została mi nie wyjaśniona.
-Masz na myśli te twoje pijackie piosenki i erotyczne tańce ? - zapytał ze śmiechem w głosie Nathan.
-Zamknij się ! - przyciszył roześmianego kolegę Jay.
-Erotyczne tańce ? - zapytałam. - Brzmi ciekawie. Zatańczysz mi tak kiedyś ?
-Jay tak tańczy tylko i wyłącznie w męskim gronie. - zaśmiał się Nath za co dostał obdarzony zabójczym wzrokiem Jay'a. - Kiedyś ci opowiem. Jak jego nie będzie w pobliżu. - powiedział Nathan i odszedł.
-Czego ja się o tobie dowiaduje ? - zaśmiałam się i go lekko pocałowałam.
-Może kiedyś ci pokaże. - zaśmiał się.
-Liczę na to. - wtuliłam się w jego tors przypominając sobie ostatnią noc.

-Muszę jeszcze przygotować ci pokój gościnny. - powiedziałam myjąc kufel.
-Spokojnie. Mogę spać nawet na kanapie.
-Nawet nie żartuj. - odstawiłam naczynie do suszarki. - Zaraz wracam. - powiedziałam i podeszłam do nowych klientów.
-Niektórzy to mają nietypowe zamówienia. Przepraszam cię na chwilę. - zwróciłam się do Jay'a po powrocie do baru.
   Weszłam do kuchni i przekazałam zamówienie naszym kucharzom. Dzisiaj nie było mojego szefa, więc praca mijała w luźnej atmosferze. Zbliżała się godzina zamknięcia lokalu, więc czekałam aż wybije północ i zwijam się do domu. Najchętniej poszłabym już spać, ale oczywiście zapomniałam naszykować Jay'owi pokoju gościnnego, więc czeka na mnie jeszcze to. Wybiła godzina zero i szybko uwinęłam się z baru, żeby jeszcze ktoś nie poprosił mnie o pomoc i wsiadając do samochodu Jay'a wracaliśmy do domu.
-Lubię twój samochód. - powiedziałam oparta łokciem na drzwiach, bo otworzyłam okno, dach był spuszczony i nocny wiatr delikatnie dotykał nas swoimi dłońmi.
-Też go lubię. - poczułam spojrzenie Jay'a na moim ciele, ale nie odwzajemniłam tego gestu, bo  z zamkniętymi oczami napawałam się delikatnymi pieszczotami wiatru i chwilą.
   Zatrzymaliśmy się i zdegustowana otworzyłam oczy z nadzieją, że stoimy na światłach i zaraz ruszymy, ale myliłam się. Byliśmy przed moim blokiem i Jay właśnie zaparkował na parkingu.
-Jesteśmy. - powiedział i zniszczył moje nadzieje jak bańki mydlane, westchnęłam i nie uszło to uwadze Jay'owi, wysiedliśmy i po wyjęciu przez chłopaka małej torby podróżnej z bagażnika ruszyliśmy na klatkę.
-Chcesz coś do picia ? Herbata, kawa, sok ? - zapytałam po wejściu do środka.
-Kawę o tej porze to raczej nie, ale sok z chęcią. - uśmiechnął się.
-Ja tam wezmę herbatę. - powiedziałam i weszliśmy do kuchni. - Rozgość się, czuj się jak u siebie. - machnęłam lekceważąco ręką i zajęłam się szykowaniem napoi.
-Proszę. - podałam mu sok i czekając na gorącą wodę poszłam szykować chłopakowi pokój na nocleg.
-Dobrze, że masz jutro wolne. - w drzwaich do gościnnego pokoju pojawił się Jay w momencie kiedy w komodzie szukałam świeżej pościeli, która oczywiście tam była.
-Dlaczego ?
-Bo jutro jest parapetówa Sivy i Nareeshy, mojego przyjaciela i jego dziewczyny, i tak pomyślałem, że może pójdziesz ze mną ? Poznasz chłopaków i w ogóle. - spojrzał na mnie znacząco, a ja usiadłam na łóżko.
-Zastanowię się. - powiedziałam po krótkim przemyśleniu i zaczęłam zajmować się ścieleniem łóżka.
-Dzięki za wszystko. - powiedział Jay stojąc drzwiach, gdy chciałam wyjść z pokoju i jakoś nie szykowało się na to, żeby mnie przepuścił.
-Nie ma sprawy. - przepchnęłam się między nim, a futryną i zalałam sobie herbatę.
-Wyglądasz na zmęczoną.
-Nie sypiam dobrze i jeszcze ta praca do późna.
-Pewnie chcesz spać, a ja ci tylko przeszkadzam.
-Chcę, ale doskonale wiem co będzie jak już się położę. Wtedy odechcę mi się spać i pójdę oglądać telewizję, albo siądę do laptopa i albo usnę na kanapie przy włączonym telewizorze lub z twarzą w klawiaturze. - Jay się zaśmiał z mojej wypowiedzi. - Ale tak jest. - dodałam poważniej i on również spoważniał.
-Może pójdź do lekarza.
-Myślisz, że nie byłam ? Przepisał mi jakieś proszki, ale po nich czuję się ospale po przebudzeniu i jestem naćpana.
-Od kiedy tak masz ?
-Odkąd zaczęłam pracować w pubie. - wzięłam łyka gorącej herbaty.
-Może rzuć tą pracę ?
-Z wielką przyjemnością, ale rachunki same się nie zapłacą, a na rynku pracy nie ma nic dla mnie. Już sprawdzałam. - wyprzedziłam jego pytania.
-Rzuć tę pracę i dopóki nie znajdziesz pracy będę opłacał wszystkie rachunki i inne rzeczy. - zachłysnęłam się herbatą. - Chcę ci pomóc.
-Ale ja nie chcę takiej pomocy. Jak ty to sobie wyobrażasz ? Płacisz moje rachunki za wodę, prąd  i gaz. Opłacasz mi jedzenie i picie. I co jeszcze ? Nie, nie zgadzam się na takie coś. Przyjechałam się tu usamodzielnić, a nie kogoś wykorzystywać.
-To nie będzie wykorzystywanie tylko przyjmowanie pomocy. Kiedyś mi oddasz.
-Nie. Nie ma mowy. Koniec tematu. - chciałam ominąć chłopaka, ale ten złapał mnie w pasie. - I niby dlaczego chcesz mi pomóc ? Bo lubisz się litować nad ofiarami losu ?
-Nie jesteś ofiarą losu. - wyjął z moich rąk kubek.
-To dlaczego chcesz mi pomóc ? - ze względu, że byłam blisko chłopaka musiałam zadzierać głowę do góry, by móc patrzeć w jego oczy.
-Bo cię kocham. - jego wypowiedź mnie zadziwiła, ale to było jedyne racjonalne wytłumaczenie jego wielkich chęci.
   Wpatrywałam się jeszcze trochę czasu z dezorientowaniem na twarzy w oczy chłopaka.
-Co ? - dopiero zdałam sobie sprawę z wypowiedzianych słów Jay'a.
-Chcę ci pomóc, bo cię kocham. Kocham cię od naszego pierwszego spotkania na skype. - uśmiechnął się na to wspomnienie i sama się uśmiechnęłam. - No widzisz. Pamiętasz ?
-Pewnie. Powiedzieliśmy to samo zdanie w tym samym czasie. Jak miałabym o tym zapomnieć. - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Sama widzisz. To była miłość od pierwszego spojrzenia i nie mów mi, że u ciebie tak nie było, bo wiem, że to kłamstwo. - jak mnie skubany dobrze znał.
-Nie mówię, że nie. - spuściłam wzrok na dół.
-Ale też nie potwierdzasz. - usłyszałam jego smutny szept i jego uścisk ustał, był zawiedziony i smutny, powoli odchodził.
-Jay. - powiedziałam na tyle, by chłopak usłyszał.
-Też cię kocham. - powiedziałam i zaskoczyłam sama siebie z tego powodu, Jay również był zaskoczony.
   Nasze wspólne zaskoczenie przerwałam ja podchodząc do niego i łapiąc za rowek koszuli przybliżyłam go do siebie, stanęłam na palcach i zbliżyłam nasze usta. Jay nie czekając na zaproszenie przybliżył się, objął mnie w pasie i połączył nasze usta po raz pierwszy. Pocałunki były delikatne, ale i stanowcze. Po pewnym czasie Jay oparł swoje czoło na moim.
-Mógłbym tak przez całą wieczność.
-Mamy całą noc. - podniosłam wzrok i spojrzałam na jego oczy, w których teraz skakały ogniki pożądania.
-Jesteś pewna ?
-Jak nigdy. - niepewnie go pocałowałam pokazując mu, że jestem pewna, a ten szybko go odwzajemnił, szybko zmieniliśmy lokalizacje z kuchni na sypialnie.

   W oczach gości i gospodarzy tworzyliśmy parę, ale jeszcze nikomu o tym nie powiedzieliśmy otwarcie. Czekałam aż dopadnie nas Laura z mnóstwem pytań. Od samego początku bacznie nas obserwuje. Robi to ukradkiem, ale ja dokładnie wiem kiedy się na nas patrzy. Jestem wyczulona na czyiś wzrok wbity we mnie, a w szczególności niej. Dzisiejszą noc miałam spędzić sama, bo Jay się przeprowadzał. Miał przenocować tylko jedną, która była wczoraj. Czy ten związek przetrwa ? Miałam taką cichą nadzieję. To miłość od pierwszego spojrzenia, może coś w tym jest ?
-Widzę, że jesteś zmęczona. Może już jedziemy ? - przerwał moje rozmyślania i retrospekcje Jay.
-Nie, nie. Zamyśliłam się. - spojrzałam na niego.
-O czym tak sobie myślałaś ?
-O nas.
-Czyli "my" istniejemy ? 
-No, a nie ? - speszyłam się, że wyjechałam mu z takim czymś, może faktycznie traktował to jako przygodę, krótkotrwały związek, jakby nie patrzeć jego związki zawsze były krótkie, nigdy nie słyszałam, żeby słynny Jay McGuiness miał dziewczynę na dłuższą metę, raczej na noc.
-Nie sądziłem, że będziesz chciała ze mną być.
-A nie sądzisz, że dałam ci jasną odpowiedź wczoraj ? - spojrzałam w jego niebieskie oczy, które przypominały mi ocean.
-Myślałem, że to była jednorazowa akcja. - odwrócił wzrok.
-Jay spójrz na mnie. - nie reagował. - Proszę. - szepnęłam mu do ucha i dopiero wtedy spojrzał na mnie. - Ja cię naprawdę kocham i jeżeli wyobrażam sobie przyszłość to z tobą, ale ja po prostu nie sądziłam, że ty też.
-Całym sercem. Nie mógłbym patrzeć jak wychodzisz za mąż z kimś innym niż ja.
-Ślub ? - uśmiechnęłam się.
-Taką opcję również mam w zamyśli. - uśmiechnął się i połączyliśmy nasze usta wiedząc, że jesteśmy oficjalnie parą, mimo że tego nie ogłosiliśmy.
-A teraz pijemy za nową parę, która jeszcze się nie ujawniła, ale daje nam od samego początku mocne sygnały na to, że się kochają. Za Jathalie. - krzyknął Tom i speszeni odsunęliśmy się od siebie, wszyscy podnieśli szkło do góry i z uśmiechem na twarzach i z radością w oczach wypili toast za . . . Nas.



Dobry wieczór niunie !
Wiem, że pora jest już późna i zazwyczaj dodaję rozdziały wcześniej, ale musiałam go dopracować i dopisać stąd te opóźnienia.
Wchodzę sobie na bloggera i patrzę, a tam słupek wyświetleń z wczoraj wzrósł podwójnie, nie wiem co za tym idzie, ale liczba, a raczej cyfra, komentarzy jest taka sama. Totalnie nie wiem dlaczego przy prawie 200 wyświetleniach są tylko trzy komcie. Totalnie tego nie ogarniam :c
A teraz coś smutnego lub wesołego. Chodzi o to, że teraz zbytnio nie mam czasu pisać, ani czytać wasze blogi, wiąże się to z tym, że mam dużo pracy i nie mam czasu na bloggera. Tak więc chcę was powiadomić, że kolejny rozdział, mam nadzieję, pojawi się w poniedziałek, ale też nie jestem pewna, czy do tego czasu zdążę coś napisać. Jeżeli chodzi o wasze blogi to postaram się również je nadrobić i skomentować. Nie bójcie się, wszystkie zaległe rozdziały skomentuje.
Na temat rozdziału to mogę powiedzieć, że go ubóstwiam. Jakoś mi się tak podoba :P
To do PONIEDZIAŁKU ( mam nadzieję ) :P
Przepraszam za te linki w rozdziale, ale lepsze linki niż obrazki, których było by strasznie dużo, nie sądzicie ?

6 komentarzy:

  1. Ale się zamarzyła.. Poważny związek Jay'a, jestem zazdrośna! ;D Jathalie brzmi jak jakąś pieśń kościelna xD nie mówię, że mi się niepodoba, ale to było takie pierwsze skojarzenie xD
    Ciekawy i mega fajny jest ten rozdział ;3
    Jeśli to poprawi Ci humor to ja mogę napisać nawet 10 komentarzy! ;P A Ci co czytają a nie komentują są L E N I W I !!
    Przecież już nie raz Ci pisałam, że na rozdziały możemy grzecznie poczekać nawet miesiąc! Przecież Ty też masz życie i obowiązki poza bloggerem. A jesteś młoda to wykorzystaj to ;P
    Pamietaj będziemy czekać na kolejny rozdział i nie przejmuj się odległością czasu! ;*
    WEEEENYYYY ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. No i na lodzie został tylko Nath :/ ale napewno kogoś znajdzie :) BLOG JEST TAKI SHJDPAGDGHSGSUOAOWPHSGDHDHKSKFJSJSGDJDF *_________* ŻYCZĘ WENY!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja nie mogę, ja po prostu kocham ciebie i to co piszesz! ♥
    Nathalie jest moją ulubioną bohaterką tego bloga <3
    I powinnam się obrazić za wzmiankę o blondynce, ale mam nadzieję, że również jestem wyjątkiem? ;D
    Widzę, że nie tylko ja mam problem z rozdziałami?
    Do poniedziałku ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. "-Straciłam wiarę w mężczyzn. Chyba zostanę lesbijką." - TYM DO DOWALIŁAŚ! ;D Niektóre twoje teksty na tym blogu to poprostu miszczostwo! :) kochana, jak tak dalej pójdzie, to wyląduję w psychiatryka na oddziale ściśle strzeżonym ;P Weny TWórczej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jathalie... nawet ładnie brzmi :) ciekawi mnie tylko, oczym chciał porozmawiać Nathan? Może chciał, żeby Laura go z kimś zeswatała? Hmmmm... wszystko bardzo pięknie, ale wciąż myślę o Nathan'ie. Nie mogę się doczekać next'a! C: WWWWWEEEEEEENNNNNNYYYYYYY!!!!!!!! :))))))))(

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie to słodkie;pp Natalie i Jay oficjalnie razem;pp

    OdpowiedzUsuń