poniedziałek, 15 lipca 2013

46. Kelsey Hardwick czy zostaniesz moją żoną ?

   Był czwartek, oświadczyny Tom'a. Byłam taka podekscytowana tym, że w końcu ta para będzie razem tworzyć poważniejszy związek. Max'a nie było obok mnie, więc wybrałam strój. Czyli czarne spodenki i białą koszulkę na ramiączkach i poszłam do łazienki. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy w wysokiego kucyka i wyszłam z łazienki, do której zmierzał zaspany Nath.


-Whoho. - cofnęłam się na jego widok. - To ty Nathan ?
-No ja, a bo co ? - zapytał uśmiechając się.
-Bo nie wyglądasz. - uśmiechnęłam się i pozwoliłam mu wejść do środka.
-Za parę chwil wyjdzie stąd przystojniak jakich mało. - powiedział i zamknął za sobą drzwi, a ja z bananem na ustach weszłam do pustej kuchni.
   Postawiłam wodę na herbatę i zastanawiałam się gdzie jest Max, skoro nie ma go w mieszkaniu. Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam . . . światło. No tak, przy dwóch osobach, a teraz trzech jedzenie znika w zawrotnym tempie. Posiadanie Nathan w domu skutkowało tym, że jemu wiecznie było mało jedzenia i chcąc nie chcąc lodówka opustoszała. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Max'a.
-No hej gdzie jesteś ? - zapytałam.
-Na zakupach.
-A to dobrze, bo stoję przed pustą lodówką i zastanawiam się dlaczego jest pusta.
-Bo nasze kochane dziecko jadło wczoraj trzy kolacje.
-Matko Boska ! Ale on ma spust.
-Wiesz ile my miesięcznie musieliśmy dawać na jedzenie ?! - zaśmiał się przypominając sobie mieszkanie w wspólnym domu.
-Mogę to sobie wyobrazić. - również się zaśmiała.
-Za jakiś czas będę z jedzonkiem z powrotem w domu.
-To my czekamy i umieramy z głodu, więc jakbyś mógł to się pośpiesz.
-Już lecę. - rozłączyliśmy się, a ja zalałam torebki z herbatą, przynajmniej tego w było w dostatku.
-Co jemy ? - zapytał odmieniony Nathan wchodząc do kuchni.
-To co Max nam przywiezie.
-To nie ma nic do jedzenia ? - zajrzał do lodówki.
-Nie przewidziałam, że będziesz jadł trzy kolację.
-Głodny byłem.
-Nie no pewnie. Ja ci nie bronię. - uśmiechnęłam się i podałam mu kubek z parującym napojem.
-O której idziesz do domu ? - zapytał.
-A wiesz, że nie wiem. Napiszę do Nareeshy.
   Wyjęłam telefon i napisał sms do dziewczyny.
-A co to za pluszak w moim pokoju ? - zapytał Nathan, a ja wpadłam w śmiech.
-Przepraszam. Zapomniałam, że on tam jest. Jak ci przeszkadza jego obecność to możesz go przynieść do salonu. - wysłane.
-Nie, nie przeszkadza. Bardzo mięciutki jest.
-Spałeś z miśkiem ?! - zakrztusiłam się.
-No ja wiem, że nie zapytałem czy mogę, ale on tak ładnie się do mnie uśmiechał. - zrobił niewinną minę.
-Że też znalazłeś miejsce na łóżku. On jest taki duży. - śmiałam się w najlepsze.
-Położyłem się na niego. - spojrzał na mnie jak na idiotę.
-Szkoda, że tego nie widziałam. - dalej brechtałam.
-Ale się na mnie nie gniewasz, że go zabrałem ?
-Nathan co moje to i twoje. Pewnie, że nie. A tego miśka dostałam od Jay'a.
-Spałem z pluszakiem od Jay'a ! Jakie to obleśne. - otrzepał się ze wstrętem, na co ja wpadłam w jeszcze głośniejszy śmiech.
-Żebyś się teraz widział. - udało mi się powiedzieć.
-Będę miał koszmary. - uśmiechnął się.
-Tylko się nie zmocz. 
-Ej. - spojrzał na mnie szelmowskim wzrokiem. 
-Przepraszam. Nie mogłam się powstrzymać.
   Zadzwonił mój telefon informując o nowej wiadomości.
-Spotykamy się w domu o 13. - powiedziałam.
-Czyli mamy jeszcze trochę czasu dla siebie. - powiedział Nathan zupełnie poważnie.
-Chcesz o czymś ze mną porozmawiać ? - zapytałam badając go wzrokiem.
-Jest taka jedna sprawa. - spojrzał na mnie niepewnie.
-Wal śmiało. - uśmiechnęłam się zachęcająco.
-The wanted to pary. - zaczął niepewnie. - Myślałem, że zostałem na pokładzie z Jay'em, ale on też szybko wpadł w miłosne klimaty i teraz zostałem sam. - spojrzał na mnie jakbym reszty miała się domyśleć sama.
-I ?
-I chodzi o to, że . . .
-No hej ! Mam jedzenie. Nie musicie mi dziękować. - do kuchni wpadł Max, wymieniłam spojrzenia z Nathanem, ale ten jakby chciał zapomnieć o temacie, o którym rozmawialiśmy niedawno.
-Co kupiłeś ? - wstałam od stołu i zajrzałam do środka toreb pełnych jedzenia, a Nathan siedział przy stole z kubkiem herbaty i rozmyślał, ciekawe o czym chciał mi powiedzieć ?


-To co robimy ? - zawiązywałam sobie fartuch w pasie.
-Zrobiłam już wstępnie kaczkę. 
-Przepraszam, że się spóźniłam, ale Nathan przez przypadek włączył pralkę i nie mogliśmy jej wyłączyć.
-Nie ma sprawy. Nathan to rozrabiaka. - uśmiechnęła się.
-To ja może obiorę ziemniaki ? 
-Pewnie.
   Wzięłam nóż i ziemniaki i siadając przy stole zaczęłam je obierać.
-Masz ten twój przepis na sos ? - zapytała Nar.
-Tak w notesie w torebce. Wyjmiesz sobie, bo ja mam brudne ręce ? 
-Okey.
   Dziewczyna wyjęła notes z torebki i zaczęła go wertować w celu znalezienia mojej notatki, którą przepisałam wczoraj z książki kucharskiej. A ja dalej obierałam brązowe ziemniaki. Tom'a nie było w domu. Umówiliśmy się, że on zabierze Kels na miasto i wrócą dopiero na kolację.
-Max planuje ci się oświadczyć ? - zapytała, a mi z wrażenia wypadło warzywo z rąk.
-Co ?! Nie. Dlaczego pytasz ?
   Dziewczyna podsunęła mi pod nos kartkę z notesu z treścią, którą zapisałam dnia wczorajszego w radiu.
-O kurczę. Musiałam nie wiedzieć co robię. - speszyłam się tym co zobaczyłam.
-"Laura George" - przeczytała. - Ładnie brzmi. - uśmiechnęła się.
-Tak wyszło. - podniosłam ziemniaka z podłogi i się nim zajęłam.
-A chciałabyś ?
-Co ?
-Być Panią Geroge.
-Być może. - wpatrywałam się w tego ziemniaka i się do niego szczerzyłam jakby opowiedział mi bardzo zabawny kawał.
-Widzę to po tobie. - zaśmiała się.
-W przyszłości. Czemu nie ?
-Ale wiesz co się z tym wiąże ? Ja mogę jeździć z chłopakami w trasy lub na koncerty jak mam czas. Mam elastyczną pracę i więcej mogę robić w domu. Kelsey też ma luźny grafik, a ty ? Kariera w radiu. Jesteś sławna i czy to nie zniszczy waszego związku. Fakt, że jesteście na dwóch różnych kontynentach.
-Rozmawialiśmy kiedyś o tym. To było przed tą dwutygodniową trasą po UK. Pokłóciliśmy się, ale to uświadomiło mi całą sytuację i dowiedziałam się jeszcze, że mimo tego to nie zostawię Max'a, bo za bardzo go kocham. Fakt, że jest z kimś innym mnie przeraża.
   Dziewczyna się roześmiała, a ja na nią spojrzałam i też się uśmiechnęłam.
-Nie wierz w to co piszą brukowce. Taka rada na przyszłość
   Wróciła do kaczki, a ja po chwili również zajęłam się kolacją. Oby dwie chciałyśmy żeby wyszła idealnie. 
-To chyba już wszystko. Kaczka i ziemniaki są w piekarniku i już dochodzą. Chłodnik zrobiony. Wino w lodówce się chłodzi. Stolik naszykowany. Dom przystrojony. Na zewnątrz robi się ciemno. - wymieniała Nar.
-Wysyłam sms do Tom'a.
   Wyjęłam telefon i szybko napisałam sms do chłopaka, że jesteśmy gotowe, ten szybko odpisał, że pojawią się za 10 minut i ma nas tam już nie być.
-To ja pójdę położyć wino na stolik i zapalę świecę. - powiedziała Nar i zniknęła w salonie.
   Byłam z siebie dumna. Z siebie i Nareeshy. Odwaliłyśmy niezły kawał roboty. Mimo, że byłam bardzo zmęczona to cieszyłam się tym, że Kelsey będzie zachwycona.
-To co wyjmujemy kolację ? - do kuchni weszła Nareesha, a ja usłyszałam na podjeździe odgłos samochodu.
-Byle szybko.
   Wyjęłyśmy jedzonko i szybciutko opuściłyśmy dom tylnym wyjściem.
-Możesz mnie podwieźć do domu ? Przyjechałam taksówką. - zapytała dziewczyna.
-Pewnie. - ziewnęłam.
-Zmęczona ?
-Maksymalnie.
-W domu czeka na ciebie Max i Nathan. Nie licz na to, że pozwolą ci spać.
-Tego się boję.
   Zawiozłam dziewczynę do ich wspólnego mieszkania i dostałam przypomnienie na jutrzejszą parapetówę. Totalnie o niej zapomniałam. Powoli ruszyłam w kierunku domu. Leniwie wjechałam do garażu i wtaszczyłam się na parter. Drzwi były otwarte. Przynajmniej nie musiałam się bawić z kluczem. Weszłam do środka i rzuciłam torebkę na komodę. Weszłam głębiej i zobaczyłam włączony telewizor, ale nikt przy nim nie siedział, za to słyszałam głosy w kuchni. Weszłam do niej. Nathan siedział przy stole i bawił się grejpfrutem, a Max w moim fartuszku coś pichnił.
-Cześć Piękna. - powiedział na mój widok, a Nathan się obrócił w moim kierunku.
-Hej Max. - usiadłam na stołku i oparłam głowę na bladzie.
-Jedna kolacja, a jak cię zmęczyła.
-Źle się czuję.
-Powtórka z wtorku ? - zapytał Nathan obok mnie.
-Nie. Chcę herbaty.
-Zrobię ci. - zaoferował pomoc Młody.
-Zjesz coś ? - zapytał Max.
-Tosta. Jakbyś mógł. - podniosłam głowę.
-Pewnie.
   Zjadłam kolację i poszłam do łazienki, powiedziałam chłopakom w salonie, że idę spać, a Max szybko pobiegł do łazienki, żeby za chwilę pojawić się obok mnie pachnący żelem pod prysznic.
-Lubię zapach twojego żelu. - powiedziałam zaciągając się jego zapachem.
-Cieszy mnie to. - przygarnął mnie do siebie ramieniem. -Idziemy spać ? - szepnął, a ja tylko pokiwałam głową.
-Tylko mi tam grzecznie, Chciałbym spać w nocy. - powiedział Nathan oglądający film.
-My też, więc nie szalej z głośnością. - powiedział Max i weszliśmy do sypialni. 
-Łóżeczko. - rzuciłam się na nie i momentalnie zasnęłam.


***Perspektywa Kelsey***


-Komedia romantyczna ? Naprawdę ? - zapytałam widząc ulotkę filmu, na który zabrał mnie mój mężczyzna.
-No tak. Nie cieszysz się ? - zapytał.
-Nie no fajnie, ale nie spodziewałam się tego po tobie. - powiedziałam i usiedliśmy na swoich miejscach.
   Reklamy, reklamy i zwątpiłam czy ten film się kiedyś zacznie. Doczekałam się i nawet spodobał mi się. Pośmiałam się, ale i uroniłam łzę w pewnym momencie. Tom podał mi chusteczkę.
-Dziękuje.
-Zjadłbym coś. Idziemy ? - zapytał po wyjściu z sali kinowej.
-Z chęcią. - złapał mnie za rękę i po nałożeniu swoich czarnych okularów ruszyliśmy w kierunku restauracji.
-Miło, że spędzamy dzisiaj wspólnie czas. - powiedziałam, gdy kelner przyniósł nam posiłek.
-Dlaczego ? - zapytał niby to od niechcenia Tom.
-Wiesz, że kocham chłopaków, ale miło czasami się od nich oderwać i spędzić czas tylko we dwójkę. Lubię z nimi spędzać czas, bo zawsze jest wesoło, ale lubię też jak każda dziewczyna spędzić tylko czas z moim chłopakiem. Romantyczne gesty bez zbędnych komentarzy chłopców.
-A ja cieszę się, że tobie się podoba. - uśmiechnął się do mnie i jedliśmy dalej.
-Jakie plany na dalsze spędzenie dnia ? - zapytałam, gdy wychodziliśmy z restauracji.
-London Eye.
-Kocham cię. - pocałowałam chłopaka, który doskonale znał moje słabości i doskonale umiał je wykorzystać przeciwko mnie.
   Kochałam panoramę stolicy z tej komory. Strach, adrenalina i to uczucie kiedy jesteś na szczycie i patrzysz na całe miasto. To jest takie piękne i wspaniałe, że człowiek rozpływa się na sam widok. I tym razem tak było. Tom dzielnie dotrzymywał mi towarzystwa, gdy siedziałam na ławeczce i czekałam na punkt kulminacyjny, a gdy byliśmy już na szczycie wstał razem ze mną i wspólnie wpatrywaliśmy się w miasto pod nami.
-Kocham cię. - szepnął mi do ucha i pocałował. - Dlatego mam coś dla ciebie. - wyjął z kieszeni marynarki pudełeczko.
-Co to ? - zapytałam patrząc na nie i myśląc co w nim może być.
-Otwórz. - wzięłam opakowanie z jego rąk i je otworzyłam.
-Jest śliczna. - wyjęłam srebrną bransoletkę z pudełka i się w nią wpatrywałam. - Naprawdę przepiękna.
   Była skromna i drobna. Srebrna ze znaków nieskończoności, które były se sobą połączone. Była przecudowna. Tom założył mi ją na lewy nadgarstek. Była taka delikatna, że bałam się, że ją rozerwę.
-Jest taka jak moja miłość do ciebie. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Wieczna. - wyszeptałam.
-Dokładnie. - musnął moje usta i wtulona w jego tors obserwowałam miasto, kiedy zjeżdżaliśmy na dół.
   Opuściliśmy kabinę i spacerowaliśmy po mieście. Zjedliśmy watę cukrową i karmiliśmy gołębie. Było bardzo miło. Cieszyłam się każdą sekundą, bo nie wiedziałam kiedy może pojawić się kolejna okazja na wspólnie spędzony czas. Rozumiałam, że Tom lubił spędzać czas z chłopakami, ja również lubiłam, ale czasami brakowało mi tej prywatności. Tego uczucia, że jednak Tom mnie kocha i mi to okazuje w taki właśnie sposób jak dzisiaj. 
-Wiedziałam, że tak będzie. - powiedziałam widząc po raz kolejny tego dnia Tom'a z telefonem w dłoni. - Nawet dzisiaj nie możesz przetrwać bez telefonu ?
-Już go zostawiam. Może wracamy już do domu ?
   Do domu z rozwrzeszczanymi członkami The wanted ? Znaczy z tymi, którzy zostali. Ale połączenie Jay'a i Nathana to jak tytuł filmu "Głupi i głupszy" tylko, że tym razem w realnym życiu.
-Pewnie. - wysiliłam się na uśmiech.
   Wsiedliśmy do samochodu Tom'a i słuchając piosenek puszczanych w radiu, oczywiście mam tu na myśli stację Music Ever, jechaliśmy w kierunku domu. Chciałabym, żeby ten dzień nigdy się nie kończył, żeby w domu nie było nikogo, żebyśmy mogli nacieszyć się tego dnia sobą w całości. Tylko my. Jechaliśmy, a ja wpatrywałam się w mijane otoczenie przez szybę. Robiło się już szaro. Niby nie wieczór, ale już nie dzień. Było mi smutno, że i nasze wspólnie spędzone chwilę tak umykają w popłochu. Wysiadłam z auta i ruszyłam w kierunku drzwi, a za mną Tom. Podczas jazdy zauważył pogorszenie mojego humoru i sam się zasmucił, a dodatkowo z każdym mijanym metrem stawał się spięty. Skoro ja miałam gorszy humor, on nie musiał. Przykleiłam sztuczny uśmiech, żeby i chłopak się rozluźnił i weszliśmy do środka. 
   Było cicho i ciemno. To na pewno ten dom ? Odwróciłam się w stronę Tom'a a ten tylko się blado uśmiechnął i zaprowadził mnie do salonu. Z każdym krokiem moim oczom ukazywało się coraz więcej zapalonych świec na podłodze prowadzących nas do salonu, a tam wszędzie gdzie się dało były podpalone świeczki, wosk jeszcze się nie spalił, więc ktoś musiał niedawno je podpalić. Światło było nastrojowe, a z głośników sączyła się spokojna muzyka. Zobaczyłam ślicznie nakryty stolik dla dwojga w samym centrum salonu. Był nakryty białym obrusem, a na nim leżała kryształowa zastawa i wazonik z kwiatkiem. Kanapa i stolik zniknął. Usiadłam przy stole, a Tom zniknął, by po chwili pojawić się z wózkiem takim jak w hotelach pełnym parującego jedzenia. Uśmiechnęłam się na widok Tom'a nalewającego mi porcję chłodnika. Był przepyszny, ale nic nie pobije smaku delikatnej kaczki i aromatycznych pieczonych ziemniaków. Jedzenie na pewno nie było z restauracji. Czuć było kobiece ręce robiące to niedawno, czyli musiał zaangażować w to, którąś z dziewczyn. Pytanie teraz czy Nareeshe czy Laurę ? A może obie ? Kto ci tam wie. 
-Dziękuje za ten dzień. - powiedziałam, gdy zjedliśmy już kolację.
-Może zatańczymy ? 
-Czemu nie.
   Przytuliłam się do Tom'a i kołysaliśmy się w rytm spokojnej ballady. Czułam się tak lekko. Byłam szczęśliwa. Byłam szczęśliwa tym dniem spędzonym przy boku mojego najlepszego chłopaka. Napawałam się widokiem tych wszystkich świec, które w zupełności wystarczały do oświetlenia pomieszczenia.
-Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie. - powiedziałam ciągle się kołysząc. 
-A ty najlepszą dziewczyną. - szepnął mi do ucha. 
-Pytanie brzmi co cię podkusiło, żeby założyć dzisiaj marynarkę ?
-Wyglądam w niej sexownie. - zaśmiałam się na wypowiedziane słowa Tom'a.
-Prawda.
   Strój Tom'a był inny niż zazwyczaj. Ciemne spodnie wsadzone w wysokie sportowe buty, do tego biała koszulka w serek i czarna marynarka idealnie pasująca kolorystycznie do spodni i bardzo dobrze dopasowana. Przy nim w moich jasnych jeansach, czarnych szpilkach w białe grochy i lekkiej i zwiewnej bluzeczce w odcieniu jasnej czerni wyglądałam prosto, za prosto. Delikatnie i dziewczęco. Strój dopinały drobne loki.
-Mówiłem już, że ślicznie dzisiaj wyglądasz ? - zapytał.
-Nie.
-Musiałem być zaślepiony miłością. - odsunął się ode mnie i zaczął przede mną klękać w międzyczasie wyjmując małe turkusowe pudełeczko z wewnętrznej kieszeni marynarki. - Kelsey Hardwick czy zostaniesz moją żoną ?
   Otworzył pudełeczko i moim oczom ukazał się przepiękny pierścionek , lecz długo się na niego nie napatrzyłam, bo do oczu napłynęły mi łzy. 



   Straciłam całkowicie kontrole nad tym co się działo. Nie wiedziałam do końca co się dzieję. Czy Tom właśnie mi się oświadczył ? Może to sen. Spojrzałam w jego brązowe oczy pełne nadziei i nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zatkało mnie.




Ello !
Przepraszam za tą fatalną pomyłkę w poprzednim rozdziale, ostatnimi czasami jestem mega nieogarnięta :) Ale usterkę usunęłam od razu jak się o niej dowiedziałam i jest git :P Z góry przepraszam za błędy w tym rozdziale ;)
Oświadczyny. Jakoś nie potrafiłam ich lepiej opisać. Chyba się wypalam. :c 
No nic. Kels nie powiedziała TAK i nie powiedziała NIE. Tego dowiecie się w bliskiej przyszłości :D
I jak tam ? Wakacje, wakacjami, ale ja chcę wakacyjną pogodę !
To do środy misie <3
Komentując dajesz mi motywację, której ostatnio nie mam. Więc zostaw coś po sobie :P

4 komentarze:

  1. Nie ma innej obcji, muszę skomentować! <3
    Wow pięknie to zrobiliscie (I mean you and Tom) *o* Wszystko takie romantyczne... ah jestem taka dumna :') Czemu zatrzymałaś w takim miejscu? Kels z pewnością powie "tak" , a jeśli nie to ja go chętnie przygarne xD
    EJ MOTYWUJEMY AŚKE I KOMENTUJEMY!!
    Do środy kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał, łał, łał!
    Po prostu świetnie. Ale chyba się zgodzi, co nie? Musi!
    Opisałaś je najlepiej na świecie!
    A co do gif'a, to po prostu kocham Nathan'a <3 I jeszcze to spanie z misiem... *.*
    "Głupi i głupszy" - ha ha ha, ciekawe ;D
    W każdym razie Kels musi się zgodzić, i jeśli padnie NIE w następnym rozdziale to dupa blada, uduszę cię!
    Chyba nie zamierzasz teraz tracić weny, co?! O nie!
    Musisz pisać! :***

    OdpowiedzUsuń
  3. właśnie nie możesz nam tu teraz przestać pisać!!! co ja bym zrobiła? co ja bym czytała?
    czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG!! Jak słodko!!! Tom miał genialny pomysł;pp

    OdpowiedzUsuń