środa, 7 sierpnia 2013

51. Niektóre rzeczy muszą się kiedyś skończyć.

-Laura otwórz te drzwi. Musimy pogadać. Musisz mi powiedzieć co Jay ci powiedział. - Nathalie nie dawała za wygraną i już od jakiś 10 minut sterczała pod drzwiami i wcale nie zamierzało się za to, żeby odeszła.
   Poprawiłam swój makijaż kosmetykami, które miałam w torebce i gdy doszłam do wniosku, że wyglądam jak cywilizowany człowiek, a po płaczu nie było prawie znaku, otworzyłam lekko drzwi pozwalając Nat wejść do środka.
-Ten dupek pożałuje za to ci zrobił. - powiedziała na wstępie.
-Nathalie zostaw tą sprawę.
-Nie ma mowy. To, że ja się z nim pokłóciłam nie oznacza, że musi się wyładować na tobie.
-Jak to się pokłóciliście ?
-To ty nic nie wiesz ?
-Nie. Mów co się stało.
-No, bo pokłóciliśmy się dzisiaj rano jak do mnie rano przyjechał, a później wyszedł, ale nie wiedziałam, co ma zamiar zrobić.
-O co się pokłóciliście ?
-Nie ważne.
-Powiedź ! - Nathalie zdziwiła się stanowczością w moim głosie.
-Bo dzisiaj było to całe spotkanie, wiesz, bo byłaś, i musieliśmy się dogadać co to tego. Każde miało inną perspektywę i się pokłóciliśmy. Nawet zbiłam jeden wazon, ale mniejsza o to. Było ostro, a co Jay powiedział na tym spotkaniu ?
-Nie wiem czy chcesz to usłyszeć.
-Przyjmę wszystko do świadomości, wal śmiało. - uśmiechnęła się.
-Powiedział, że jest wolny, a wasze wspólne zdjęcia są fałszywe i bezwartościowe.
-A to szuja ! - powiedziała Nathalie, a na widok mojej twarzy roześmiała się. - Masz minę jakbyś ducha zobaczyła.
-Bo nie rozumiem was.
-Ja też. Chodź na lody. - pociągnęła mnie za rękę w stronę kuchni, w której zasmucony ze schowaną głową w rękach siedział Max.
-Laura. - powiedział na mój widok i wstał ze stołka, podeszłam do niego i się do niego przytuliłam, a Nat nakładała nam lody.
-Ten dzień jest okropny. - powiedział.
-A to wszytko przeze mnie i Jay'a i nasze widzi mi się. Przepraszam za to wszystko. - odezwała się Nat.
-Nie masz za co przepraszać. - powiedziałam.
-Ale kochanie co on ci powiedział ? - zapytała przerywając nakładanie lodów do pucharków.
-Nic. - odeszłam od Max'a i usiadłam przy stole.
-Nam możesz powiedzieć. - powiedział Max.
-Ale tego nie zrobię, bo jak wam powiem to się wkurzycie na Jay'a, a on jest już wystarczająco zdołowany i nie potrzebne są mu kazania z waszej strony. Tym bardziej, że powiedział prawdę.
   Po części pewnie miał rację w tym co mówił, pewnie coś w tym było, ale wiem jeszcze, że był zdenerwowany, więc łapał się wszystkich dostępnych możliwości, by się mnie pozbyć i udało mu się. Może to dziwne, ale nie mam do niego żalu.
-W takim razie, smacznego ! - Nathalie rozdała pucharki z lodami.
   Resztę dnia spędziłam w towarzystwie Max'a i Nathalie, dziewczyna zmyła się do siebie dopiero późnym wieczorem kiedy szykowałam się do spania, bo rano musiałam wstać do pracy. Tego dnia nie rozmawialiśmy już o tym zdarzeniu sprzed paru godzin. Zasnęłam w objęciach Max'a, ale i też się w nich obudziłam. Poranna toaleta, ubranie się, śniadanko z Max'em i już byłam w budynku radia. Znowu zobaczyłam na korytarzu spory ruch, a po chwili podbiegła do mnie Olivia.
-Laura ! Dobrze, że cię widzę w tym tłoku. April mówiła, że jak się pojawisz to masz do niej szybko przyjść. Nawet jak się spóźnisz i audycja się już zacznie. - powiedziała zdyszana.
-Okay. Dzięki. - spojrzałam na wyświetlacz telefonu, miałam jeszcze kwadrans do rozpoczęcia audycji, więc weszłam na klatkę schodową i pobiegłam do biura mojej kierowniczki.
-Hej April. Co się dzieje ? - weszłam do jej biura.
-Zamknij drzwi Lauro. - powiedziała smutnym głosem. - Siadaj. - pokazała mi krzesło, na którym po chwili usiadłam.
-O co chodzi ? - zapytałam.
-Matt już tutaj nie pracuje i . . . no trzeba jakoś uzupełnić lukę po nim, a ja nie mogę nawet się pozbierać do kupy. To radio było założone przez mojego świętej pamięci wujka, a teraz gdy się w moim życiu pokomplikowało to nie mogę pozbierać ani siebie, ani tego radia. Chyba odejdę.
-Co ? April to radio to całe twoje życie. Kochasz tę pracę.
-Z tym, że niektóre rzeczy muszą się kiedyś skończyć. Czuję, że czas na nowy rozdział w życiu. Myślę nawet nad przeprowadzką.
-Nie będę ci mówić co masz robić, bo to twoje życie, ale przemyśl to wszystko.
-Nie musisz przychodzić w środę do pracy, dopiero w piątek przyjdź.
-Jak to ?
-Puścimy playlisty w środę, bo muszę znaleźć kogoś na miejsce Matta, więc w środę będą rozmowy kwalifikacyjne i w radiu nie będzie potrzebna obecność obowiązkowa reszty załogi.
-A możesz mi powiedzieć co takie się stało w twoim życiu, że się pokomplikowało ?
-Zerwaliśmy z Peterem, ale nie chcę o tym mówić. - do biura mojej kierowniczki ktoś zapukał, więc wyszłam zostawiając ich samych i udałam się do swojego pokoiku.
   Dlaczego wszystko musiało się zepsuć akurat w tym momencie ? Od wczoraj chodzę smutna, mimo że tego po mnie nie widać, bo staram się pokazać ludziom, że jest dobrze, chociaż wcale tak nie jest. Nie jestem zła na Jay'a, ale po wczorajszej sytuacji czuję się strasznie samotna, jakby wszytko zostało mi zabrane, razem z osobowością. Nie jest to miłe uczucie i mimo że Max na każdym kroku próbuje mi pokazać, że mnie kocha ja zaczynam w to wątpić. Nie chcę być powodem do kłótni w boysbandzie, a tak się właśnie dzieje. Gdybym się nie pojawiła w ich życiu Jay by się we mnie nie zakochał i nie został odrzucony, bo wybrałam Max'a. Nie czuł by się tak strasznie, ale później pojawiła się Nathalie i w pewnym momencie myślałam, że faktycznie im się uda, a z tego połączenia wyszła bomba atomowa niosąca straszne żniwa. Czułam się winna tych wszystkich przykrych wydarzeń w moim życiu. I jeszcze moja matka. Oby moja teoria nie była poprawna, ale od prawdy nie ucieknę, raczej do niej pojadę i to nawet dzisiaj. Z szatańskim planem w głowie rozpoczęłam audycję. Próbowałam wykrzesać z siebie choć odrobinę entuzjazmu dla słuchaczy, ale wcale mi to nie wychodziło. Nadal w głowie krążyły mi myśli o Jay'u, o całym boysbandzie, o April i jej decyzji. W tamtym momencie chciałam zasnąć i obudzić się, gdy wszystkie problemy się rozwiążą. Wyszłam ze studia, później z radia i z nosem na kwintę postanowiłam się przejść do warsztatu mechanicznego po moją czerwoną bestię, ale po 10 minutach pożałowałam tej decyzji, bo nawet nie byłam w połowie drogi, ale po kolejnych 30 minutach zadowolona zasiadłam za kierownicą auta. Pojechałam do domu mając w głowie plan co zrobię jak tam wejdę i co powiem Max'owi głoszącemu sprzeciwy na temat mojej decyzji. Muszę go okłamać, bo nie poprze mnie w mojej decyzji. Tego byłam w stu procentach pewna. Podjechałam pod kamienicę i automatycznie spojrzałam do okna w salonie. Głośno westchnęłam i weszłam szykując się bojowo do naszego spotkania. Otworzyłam drzwi i od razu ruszyłam do sypialni. Wyjęłam torbę podróżną i zaczęłam się pakować korzystając z tego, że Max jeszcze nie przyszedł. Zabrałam wszystko co było mi potrzebne z sypialni i ruszyłam do łazienki przemykając szybko przez korytarz. Zabrałam kosmetyczkę i prostownicę. Wyszłam, ale do tej pory Max jeszcze się nie pojawił obok mnie ze stertą pytań. Czyżby go nie było ? Weszłam do kuchni i zobaczyłam na szarej lodówce czerwoną kartkę, a na niej pismo mojego chłopaka.

"Mamy niezapowiedziane spotkanie, wrócę wieczorem. Nie czekaj z kolacją. Max"

"Też mam nagły wyjazd. Nie dzwoń, nie pisz. Wrócę najpóźniej w piątek. Nie szukaj mnie. Kocham, Laura."

   Dopisałam pod jego wiadomością i szybko wybiegłam z kamienicy bojąc się, że ktoś mnie złapie. Automatycznie wyłączyłam telefon i ruszyłam w drogę. To wszystko mnie już przygniatało. Cała ta sytuacja. Moja kłótnia z Jay'em najbardziej mnie dołowała. Nie chcę być z nim w złych stosunkach, bo go kocham. Tak samo jak Nathana, jako brata. Młodszego, zagubionego dzieciaka, który potrzebuje pomocy. Który swoją wypowiedzią rozbił moje serce na milion kawałków i nie znam żadnego sposobu, żeby zebrać je w całość. Miałam ochotę się rozpłakać, ale nawet łzy nie były dla mnie łaskawe, bo żadna nie chciała spłynąć z policzka tylko uporczywie kotłowały się w oczach, przez co nie widziałam drogi przed sobą. Jeszcze mi brakuje, żebym miała wypadek. Chociaż wtedy masa kłopotów i problemów by zniknęła. Nie mogę tak myśleć. Znowu. Mam dla kogo żyć. Dla siebie. Ale propozycja usunięcia wszystkich sporów była kusząca, chcę się ich pozbyć, ale na pewno nie w taki sposób. Dochodziła już 15, w baku kończyło się paliwo, w brzuchu mi burczało, bo jakby nie patrzeć od śniadania nic nie jadłam, bo drugie śniadanie od Max'a wyrzuciłam do kosza w radiu. Nie jedzenie było mi w głowie. Zajechałam na stację paliw i zatankowałam, a następnie udałam się do CPN-owskiej knajpki na fast-fooda. Wciągnęłam coś na szybko i ruszyłam w dalszą drogę. Ciągle męczyły mnie moje niezbyt ciekawe myśli. Jay, radio i teraz to. A może źle teraz robię ? Jak nie spróbuje to się nie dowiem, prawda ? Może tak miało właśnie być ? Może musiałam pokłócić się z przyjacielem, może w radiu i w życiu April musiało się spieprzyć, żebym miała parę dni wolnych. Może takie miało być moje przeznaczenie ? Najwidoczniej tak, skoro tak się dzieje. To dało mi większego kopa i wciskając pedał gazu ruszyłam w dalszą drogę. Oczami wyobraźni wyobrażałam sobie scenę, która za kilkadziesiąt minut miała się wydarzyć. Według Jay'a pojawiłam się w złym momencie w ich życiu i zniszczyłam ich, teraz jadę zniszczyć kolejne życie. Jestem złą osobą ? Ile razy ja zostałam skrzywdzona w życiu ? Bądźmy realistami i egoistami w pewnych momentach. Teraz właśnie taki miał być. Stawiam siebie na samym szczycie i albo mogę zyskać więcej, albo stracić wszystko. Pozostałości rodziny, przyjaciół, Max'a, pracę i moją zastępczą matkę w Londynie - April. Wszystko zależy od tego co ma się wydarzyć, a co się wydarzy, tego nie jestem w stanie przewidzieć co do sekundy. Boję się, ale chęć zobaczenia czy zyskam czy stracę jest silniejsza ode mnie. Jechałam z większą prędkością niż była wskazana i pewnie mam już parę zdjęć z fotoradarów, ale z każdą minutą byłam bliżej mojego celu. Aż do teraz, gdy zaparkowałam przed domem. Ciągle się w niego wpatrując skorzystałam z okazji, że brama była otwarta i wjechałam. Nie mogłam przerwać kontaktu wzrokowego z drzwiami wejściowymi. Po prostu nie byłam w stanie. Nie wiem kiedy odpięłam pasy i wyszłam z samochodu. Robiłam wszystko jakby w transie. Jak zdalnie sterowana maszyna na baterie. Weszłam po schodkach i stanęłam przed drzwiami z pustą głową, wszystkie myśli i wyobrażenia przyszłości gdzieś się ulotniły. Kołatką zapukałam w drzwi i czekałam aż ktoś mi je otworzy. Zaczynałam wątpić, że kiedyś to nastąpi, ale po jakiś paru minutach zobaczyłam przed sobą twarz, którą chciałam zobaczyć, która była moim powodem przyjazdu tutaj. Uśmiechnęła się na mój widok, chciała coś powiedzieć, ale jej nie pozwoliłam.
-Cześć mamo. - powiedziałam bez jakikolwiek uczuć, a jej wyraz twarzy pokazywał niedowierzanie i dezorientacje, może strach ?
   Widziałam w jej oczach jak jej całe dotychczasowe życie niszczy się jak za poruszeniem pierwszej tabliczki w domino. Liczyłam na to, że się myliłam. Modliłam się o to.




Hej laseczki ;*
Po moim trzydniowym wyjeździe dodaje rozdział, bo go napisałam. Wiem, że krótki, ale tak miało być. Czy zdążę napisać coś do piątku nie jestem w stanie przewidzieć, ale postaram się, tak jak zawsze, z resztą ;P
Pożegnajcie się na jakiś czas z Laurą, bo wnikamy w sprawy reszty załogi. 
Po liczniku wyświetleń, który nie chcę narzekać, ale spadł podwójnie, widzę, że coraz mniej osób czyta tego bloga i to nie jest od niedawna, bo już od dłuższego czasu. Oczywiście dokończę to opowiadanie, ale smutno mi z tego powodu.
Takie życie.
Do następnego ;*

4 komentarze:

  1. O M G!!!
    Nie wiem co napisać, gdyż to co przeczytałam zszokowało mnie i to na całego.
    Dziewczyno dawaj mi szybiutko kolejny rozdział, gdyż zaciekawiłaś mnie w tym momencie niesamowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest więcej niż super ;* Nie wiem jak Wy, ale ja wiem gdzie pojechała Laura! ;D Mam nadzieję tylko, że nie pogorszy sytuacji...
    Nie przejmuj się tym spadkiem na liczniku! Wakacje są ;P Ale dawaj rozdział w piątek to sobie jeszcze przed obozem poczytam ;P
    W W E E N N Y Y ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  3. myślę że spadek oglądalności spowodowany jest wakacjami bo to opowiadanie jest naprawde genialne i nikt nie porzucil by go z innego powodu:D
    weny i czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!! Boję się szczerze co dalej będzie!!;pp
    Nie łam się, ludzie przychodzą i odchodzą;pp Może jeszcze wrócą!!
    Czekam na next!! i życzę dużo weny<3;*

    OdpowiedzUsuń