środa, 14 sierpnia 2013

54. Nadzieja jest zawsze.

*** Perspektywa Max'a ***


   Gdy zobaczyłem jej duże litery na czerwonej kartce, którą zostawiłem w południe na lodówce, serce mi stanęło, a w głowie miałem miliony myśli, a większa ich część była wyjęta z najgorszych horrorów, ale to co działo się ze mną po odczytaniu wiadomości przewróciło moim żołądkiem o 180 stopni. Poczułem zimną pustkę, która mroziła każdy organ w moim ciele. Po przeczytaniu treści kartki poczułem jak mój świat zaczął się walić. Stałem jak w jakimś transie słysząc rozmowę moich przyjaciół, ale tak jakbym nie brał w niej udziału tylko jak anioł wysłuchiwał ich smutków. Nie mogłem im pomóc, ani dać o sobie znać.
-Ale co się stało ? - zapytał Nathan przejętym głosem, który wrócił moje myśli do żywych.
-Laura wyjechała. Napisała, że mam do niej nie dzwonić, nie szukać i wróci najpóźniej w piątek. - powiedziałem lekko oszołomiony.
-Kocha cię. Pamiętaj o tym ostatnim. - usłyszałem głos Nathalii, a po chwili jej drobne dłonie obejmujące mnie w pasie, szybko odwzajemniłem ten gest bo najzwyczajniej potrzebowałem czyjejś opieki, czułem się jak bezdomny kundel.
   Bez sensu życia, które sobie ot tak wyjechało nie dając mi o tym żadnej wiadomości czy pytając o moje zdanie. Związek opiera się na zaufaniu, a ona najprawdopodobniej mi nie ufa, bo gdyby ufała to by mi powiedziała gdzie się wybiera. Poczułem złość, która teraz zawładnęła moim ciałem. Zobaczyłem, że wszyscy wyszli z jednym małym wyjątkiem. Nathan parzył herbatę. Dobrze, że został, bo chyba bym oszalał.
-Nie myśl o tym. - powiedział cicho bojąc się mojej reakcji.
-Jak mam o tym nie myśleć ?! No powiedź mi ! Wyjechała bez słowa, napisała coś totalnie nie zrozumiałego na tej głupiej kartce ! Wyłączyła telefon ! Nie ma do niej żadnego kontaktu i ja mam o tym nie myśleć ?! Jak ? - zapytałem opanowując gniew w głosie, nie chciałem wylewać swoich emocji na biednego Nathana, doskonale wiem, że jemu też nie jest lekko w tej sytuacji.
-Próbuję jakoś złagodzić sytuację. - podał mi kubek, który mnie poparzył.
-Nie da się tak. Popełniła okropne świństwo. Nie wiem o wskoczyło jej do głowy, ale powinna to dwa razy przemyśleć i mi o tym powiedzieć. W końcu jesteśmy w tym cholernym związku !
-Max. Opanuj się. - miał smutne oczy i był zmęczony.
-Idź spać.
-Zrobię co uznam za słuszne.
-To zejdź mi z oczu. - wyszedłem z kuchni i udałem się do sypialni, która ciągle przypominała mi o Laurze.
   Dopiero parę godzin temu świat dowiedział się oficjalnie o tym, że razem z Laurą jesteśmy jednością, a ja już tego żałuje, bo skoro ona odstawia takie cyrki to o czym to może świadczyć ? O tym, że ma mnie i moje zdanie gdzieś ? Że nie liczy się z moją opinią ? To po co się ze mną wiązała, po co zaproponowała wspólne życie, skoro sama o wszystkim decyduje ?! Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem do niej numer, momentalnie włączyła mi się jej automatyczna sekretarka. Niech to szlak ! Rzuciłem telefonem o podłogę i bezradnie usiadłem na łóżku chowając głowę między ręce. Byłem na nią wściekły, ale gdzieś tam na dnie serca palił się promyczek nadziei, że zaraz wróci do domu i powie "Niespodzianka ! Zrobiłam wam kawał." Zobaczę ją całą i zdrową. Przytulę, a dopiero później zacznę na nią krzyczeć i wykrzykiwać kazanie jak przedszkolakowi, który zbił wazon. Po prostu chciałem wiedzieć czy wszystko u niej okay. Czy jest zdrowa ? Czy nic jej nie grozi. Ale ona musiała wyłączyć ten cholerny telefon ! Mógłbym zgłosić zaginięcie, ale ona wcale nie zaginęła. Dokładnie napisała, że wróci najpóźniej do piątku. A teraz będę czekał każdego dnia na jakąś informację od niej. Do piątku jeszcze kupa czasu. Wstałem i podniosłem telefon z podłogi. Na moje szczęście działał tylko się wyłączył. Włączyłem go i zadzwoniłem do April. Może ona wie coś więcej na ten temat ? Odebrała po czwartym sygnale.
-Max ? Co się stało, że do mnie dzwonisz o tej porze ? - usłyszałem jej zmęczony głos.
-Przepraszam, że przeszkadzam ci o tej porze, ale mam ważne pytanie, które nie może zaczekać.
-W takim razie słucham. - jej ton głosu się troszkę rozweselił.
-Wiesz może gdzie może być Laura ? Bo napisała tylko krótki liścik i nie wiem gdzie wyjechała.
-Nic nie mówiła. Zadzwoń do niej.
-Ma wyłączoną komórkę.
-To do niej nie podobne. Nigdy nie robiła takich nieodpowiedzialnych rzeczy. Może miała jakąś sprawę do załatwienia i skorzystała z wolnej środy.
-Wolnej środy ? Jak to ? - zapytałem.
-No tak. W radiu znowu lekkie zmiany, ale o tym ci nie będę mówić i zrobiłam paru osobą wolną środę, bo i tak prowadzący nie będą mi wtedy potrzebni i może wyjechała załatwiać jakieś sprawy.
-Tyle jakie sprawy mogłyby to być ?
-Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć Max.
-I tak mi dużo pomogłaś. Przepraszam, że ci przeszkodziłem i dziękuje za rozmowę. Śpij dobrze. - rozłączyłem się i rzuciłem telefon na łóżko.
   Usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi do łazienki, najwidoczniej Młody wysłuchał mnie i poszedł szykować się do snu. Zrobiło mi się go szkoda, bo nie dość, że na niego najechałem to nie ma jeszcze ode mnie wsparcia w tych trudnych chwilach, a przecież nie tylko ja jestem tu poszkodowanym. Poszedłem do pokoju gościnnego zobaczyć czy wszystko w nim jest co potrzeba i było. Zasłoniłem okno żaluzją i włączyłem lampkę nocną, by oświetlić ciemny pokój. Jak na czerwiec to było już ciemno na zewnątrz. Jakby pogoda wyczuła nasze humory. Po chwili usłyszałem grzmot i za moment lunął deszcz. Burza. Mam nadzieję, że tam gdzie jest Laura nie ma burzy, bo wiem, że za nią nie przepada. Wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem w kierunku kuchni. Mimo późnej pory zacząłem robić naleśniki. Musiałem zająć czymś ręce, a że byłem też głodny to zacząłem pichcić, może Nathan też się skusi ?
-Co robisz ? - obok mnie pojawił się Nathan w bokserkach, pachniał moim żelem pod prysznic, który tak bardzo lubiła Laura, cholera, wszystko mi o niej przypomina.
-Smażę naleśniki, skusisz się na parę ?
-Z przyjemnością. - nastawił wodę na herbatę i usiadł na stołku barowym obserwując mnie. - Jak myślisz, gdzie ona może być ?
-Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że jest bezpieczna. - znowu usłyszałem grzmot, tym razem bliżej, przez co był głośniejszy.
-Burza. - powiedział Nathan, a ja pokiwałem głową. - Laura jej nie lubi.
-Oby tam gdzie teraz jest nie było burzy.
-Oby. Jakie masz uczucia do tej sytuacji ?
-Mieszane. Raz mam poczucie bezradności, raz jestem wściekły, raz mam ochotę płakać, raz się martwię. Każde jest inne i sprzeczne do poprzedniego.
-Ja jestem zawiedziony jej zachowaniem. Bo skoro coś dla niej znaczymy to dlaczego zostawia nas samych bez żadnej wiedzy na jej temat. Nie wiemy gdzie jest, co tam będzie robić, po co tam pojechała. Zachowała się jak nieodpowiedzialny gnojek uciekający przed konsekwencjami swoich czynów.
-Z tym masz rację, ale musiało coś być na rzeczy, że tak postąpiła. Coś czego być może się przestraszyła i bała naszej reakcji, coś co szybko musiała sprawdzić. Nie ma co gdybać i snuć jakieś teorie. Nie wiemy gdzie jest, nie odbiera telefonu, nie chce, żebyśmy wiedzieli gdzie się znajduje. I zostawmy to tak. Wróci to nam powie i dostanie od każdego opierdziel, bo nie wydaje mi się, żeby ktoś nie myślał podobnie jak my.
-Jay pewnie myśli, że to przez niego.
-Tego też nie wiemy. Może tak, może nie. A Jay też mógłby się zachować jak mężczyzna i przestać grać w jakiś głupie gierki.
-Sam czasami go nie rozumiem. Może zachowuje się tak, bo tak został wychowany ? Jako jedyny z nas jest jedynakiem. Ja mam siostrę, ty masz brata, a Tom z Sivą pełne rodzeństwo. Może to na niego tak wpłynęło.
-Też mi się tak zdaje. Jay sam siebie nie rozumie i w tym problem, a jak na horyzoncie pojawiła się dla niego nadzieja w postaci Nathalie to zaprzepaścił tę szansę.
-Wrócą jeszcze do siebie. - Nathan zajął się przygotowywaniem napojów.
-Myślisz ?
-Mam nadzieję. A nadzieja jest zawsze.
-Nathalie jest u siebie ?
-Tak. Myśli, że może jak Laura wróci to pojedzie do niej, żeby nie spotykać się z tobą w mieszkaniu. - zalał kubki wrzątkiem, a ja nałożyłem jedną porcję naleśników na talerz i zająłem się smażeniem drugiej porcji.
-Też bym nie wrócił do domu, gdyby w takim nastroju jak ja teraz czekała na mnie Laura. Smacznego. - podałem mu talerz.
-Dzięki. - usiadł na stołku i zajadał słodkości, po chwili jego telefon zawibrował na blacie i ten odczytał wiadomość. - Myślałem, że może od Laury. - powiedział zrezygnowany i odłożył telefon nie odpisując na sms.
-Ja też. - uśmiechnąłem się blado do niego i po chwili usiadłem obok niego pałaszując późną kolację.
-Myślisz, że Laura się odezwie ? - zapytał pijąc herbatę.
-Czuję, że tak, ale nie wiem jeszcze kiedy. - odpowiedziałem połykając kęs.
-Dobrze, że wiesz, że tak będzie.
   Dalej jedliśmy w ciszy każde w swoich myślach. Moje myśli ciągle krążyły wokół dziewczyny co wcale nie jest dziwne. Martwiłem się, a to jest normalne. Zapakowałem naczynia do pustej zmywarki i poszedłem wziąć prysznic mając w zasięgu wzroku telefon. Nathan poszedł już spać, ciekawe czy zasnął ? Wytarłem się ręcznikiem i poszedłem do sypialni. Burza rozpętała się na dobre. Byliśmy w samym środku kulminacyjnym. Pierwsza burza nad Londynem tego roku odbyła się z pełną parą. Deszcz, który zasłonił całą panoramę Londynu, pioruny, które na sekundę rozświetlały miasto i grzmoty, które były bardzo głośne stworzyły demoniczną atmosferę. Podszedłem do okna i próbowałem wypatrzeć w tej wichurze jakieś gwiazdy na niebie. Było trudno, ale udało mi się parę zauważyć, chociaż na chwilkę. Może Laura w tym momencie również patrzy na niebo i myśli o mnie ? Zobaczyłem spadającą gwiazdę. Trzeba pomyśleć życzenie. Jedynym moim życzeniem było to, żeby Laura stała obok mnie. Może zabrzmi to dziwnie, ale przez chwilę poczułem jej obecność obok siebie. Zdezorientowany rozejrzałem się po pokoju sprawdzić czy rzeczywiście ona tu jest, bo faktycznie poczułem jej namacalną obecność obok mnie. Ale jedynym co zobaczyłem była ciemność i jasna pościel na łóżku. Spojrzałem jeszcze w miejsce, gdzie zobaczyłem gwiazdę i położyłem się z nadzieją, że Laura też ją widziała i pomyślała o mnie.



*** Perspektywa Laury ***



   Stałam na balkonie rozkoszując się ciepłym dotykiem wiatru, który pieścił moje ciało. Niebo tej nocy było bardzo gwieździste i patrząc w nie czułam się jak w galaktyce, która ma nieskończone zasoby powierzchni. Wychodząc na balkon liczyłam na to, że moje myśli przewieje wiatr i zostanę z pustą głową patrząc na gwiazdy, ale wcale tak nie było. W głowie nadal miałam sytuację sprzed paru godzin, która nie chciała z niej wylecieć. Próbowałam zrozumieć zaistniałą sytuację, ale marnie mi to szło. Mogłam jedynie sobie wyobrazić jak teraz będzie wyglądało moje życie, ale doskonale wiedziałam, że wcale nie będzie łatwe i takie jak sprzed paru dni. W oczy rzuciła mi się mocno święcąca się gwiazda. Spojrzałam w jej stronę. Spadała. Spadająca gwiazda. Pomyślałam o Max'ie z nadzieją, że wybaczy mi ten wybryk i mnie nie zostawi. Ciekawe co teraz robił ? Gwiazda uciekła z pola widzenia, a ja nadal wpatrywałam się w miejsce na niebie gdzie zniknęła mi z oczu gwiazda z nadzieją, że zawróci i znowu ją ujrzę. Nadal stałam tak pod wielkim gwieździstym niebem i po prostu napawałam się tą nieważkością, która mi towarzyszyła na zewnątrz. Gdy wchodziłam do tego domu czułam niepokój i czułam się jak w więzieniu. Dopiero na balkonie odzyskałam trzeźwość myślenia i wolność, która w środku była mi zabrana. Jedynego czego w tym momencie mi brakowało to mocny uścisk Georga. Tęskniłam za nim jak cholera. Chęć zadzwonienia do niego była wielka, ale późna pora, która już była mi to uniemożliwiała. Dochodziła trzecia w nocy. Wyjęłam telefon z kieszeni spodenek. Włączyłam go. Wiedziałam czego mogłam się spodziewać. 23 nieodebrane połączenia od Nathalie, 25 od Max'a, 19 od Nathana, 11 od Jay'a, 5 od Tom'a, 6 od Sivy, 7 od Nareeshy, 6 od Kelsey, nawet 4 od April. I mnóstwo wiadomości. Głównie przewijały się pytania "Gdzie jesteś ?" i "Co się stało?". Nie chciałam czytać reszty wiadomości, bo wiedziałam co mogło się w nich znajdować. Wiadomości od Max'a były różne. Najpierw zdesperowane, później wściekłe, następnie opiekuńcze i tak na zmianę. Ostatnią wiadomość wysłał mi sprzed 7 minut. Otworzyłam ją.

 "Kocham cię i cokolwiek się stało pamiętaj o tym."
   Nie mogłam się powstrzymać i szybko do niego odpisałam.

"Też cię kocham. Jestem bezpieczna, u swojej biologicznej matki. Cała tajemnica rozwiązana. Dajcie mi przystosować się do nowej sytuacji. Odezwę się jak pozbieram myśli. Kocham cię."

   Wysłałam wiadomość i wyłączyłam telefon. Poczułam się lepiej jak napisałam Max'owi o celu mojego wyjazdu. Zamknęłam oczy i czekałam na sen.



Hej !
Camille. Perspektywa Laury miała być w piątek, ale specjalnie dla ciebie zmieniłam lekko moje plany i napisałam ten urywek choćby dla ciebie. ;)
Max ma mieszane uczucia, które trzymają się wokół jego miłości do Laury. Jak myślicie jaka będzie jego reakcja jak Laura przyjedzie ?
Czekam na wasze pomysły z nieziemską ciekawością^^
To do piątku xD

#VideoWeOwnTheNight ma już ponad milion wyświetleń ! Dwa dni po premierze ;D

2 komentarze:

  1. Dziękuję dziękuję dziękuję :* :* :*
    Jesteś kochana za to :*

    Rozdział boski i bardzo dziękuję za perspektywę Laury, bo bardzo mnie zaciekawiła jej sytuacja :p

    Rozdział boski, jak zawsze i czekam skarbie na kolejne niespodzianki... tym razem dam ci wybór odnośnie perspektywy :P

    Życzę mnóstwa weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. OOo tak mi szkoda Maxia!! Biedactwo się zamartwia! Dobrze, że Nathan przy nim jest!!
    Laura wie już całą prawde;pp
    No już nie mogę się doczekać jak powie to dziewczyną i The Wanted!
    Ale będzie jazda!!
    Świetny rozdział;p
    Czekam na kolejny;pp Przepraszam, że nie przeczytałam wcześniej twoich rozdziałów, bo się zapuściłam;pp Mam nadzieje, że mi to wybaczysz;ppp
    Życzę Ci dużo weny;**
    Czekam na next;pp

    PS Dodałam już nowy rozdział;p Więc zapraszam;pp

    OdpowiedzUsuń