piątek, 2 sierpnia 2013

50. Nie kuś losu.

-Co ty tak w ogóle robiłaś u Nathalie, bo zdążyłem zasnąć zanim przyszłaś do domu ? - zapytał przy niedzielnym śniadaniu Max.
-Babskie pogaduchy przy winie. - powiedziałam smarując kajzerkę serkiem.
-O której wróciłaś ?
-A jakoś po drugiej w nocy. - posypałam kanapki szczypiorkiem.
-Co ? - chłopak zakrztusił się sokiem.
-Co taki zdziwiony ? - spojrzałam na niego na sekundę i wróciłam do szykowania bułki.
-Druga w nocy ?!
-Coś ci nie pasuje ? - ugryzłam swoje śniadanie i po chwili stwierdziłam, że brakuje soli, więc ją posoliłam.
-To jest . . . - nie mógł się wysłowić. - . . . późno. - spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jestem dorosła, prawda ?
-Ale nie wolna. Mogłaś przynajmniej raczyć odebrać telefony ode mnie.
-Bateria mi się rozładowała. - dodałam szybko, a Max kontynuował swój monolog.
-Martwiłem się o ciebie. Czekałem i czekałem, a ciebie nie ma. Nawet myślałem o tym, żeby się przejść do Nathalie, ale w końcu zasnąłem przed telewizorem, a jak się obudziłem w nocy to zobaczyłem cię smacznie śpiącą w łóżku.
-Nie chciałam cię budzić. - jadłam w najlepsze.
-A ja od zmysłów odchodziłem.
-Przesadzasz. Chcesz soku ? - otworzyłam lodówkę.
-Tak poproszę. - podał mi szklankę. - Co ja z tobą mam dziewczyno ?
-Nie narzekaj. Przynajmniej wiesz, że żyjesz. Jakie plany na dzisiaj ? - usiadłam do śniadania.
-Jutro udzielamy wywiadu, w którym fani dowiedzą sie o naszych drugich połówkach.
-Czasami mam wrażenie, że mnie nie słuchasz. Na przykład teraz. Pytam się o plany na dzisiaj, a ty mi mówisz co będziesz jutro robił.
-Bo dzisiaj musimy ustalić co ja jutro powiem w tym wywiadzie.
-I zajmie nam to cały dzień ?
-Na pewno pewną część.
-Więc nie ma problemu. Powtórzę moje pytanie. Jakie mamy plany na dzisiaj ?
-Żadnych.
-Zawiodłeś mnie. W takim razie musimy coś wymyślić.
- . . .
-Na pewno nie to.
-Przecież ja nic nie powiedziałem. - zaśmiał się.
-Ale ja doskonale wiem, co ci chodzi po głowie.
-No po paru piwach nic ci się nie stanie.
-Ale ja jutro mam pracę.
-Ja też. I co ?
-Ale ja jestem w porównaniu do ciebie odpowiedzialną osobą i nie przychodzę do pracy na kacu.
-Przecież nic cię się nie stanie.
-Nie kuś losu.
-W takim razie zrobimy coś innego.
   W tym momencie Max dostał wiadomość i wyjmując swój telefon z kieszeni zajął się czytaniem sms'a.
-No i mamy już plany na dzisiaj. Przynajmniej ja mam. - powiedział po przeczytaniu wiadomości.
-Jakie ? - popiłam łyk soku.
-Mamy ekskluzywne zaproszenia do rezydencji The wanted. - zaśmiał się.
-Jaki nas zaszczyt kopnął. - zaśmiałam się pod nosem.
-Musimy wspólnie obgadać wygląd jutrzejszego wywiadu i przydałaby się tam twoja obecność, tak samo jak reszty pięknej płci w zespole.
-Masz na myśli Kels, Nareeshe i Nat ?
-Bingo !
-Nie rób ze mnie przygłupa.
-No kochanie przecież sama zapytałaś się czy mam na myśli dziewczyny.
-Dla pewności, bo po tobie to można się wszystkiego spodziewać.
-Bardzo dziękuje.
-Nie ma za co. Naczynia włóż do zmywarki, ja idę się ubrać. - powiedziałam wsadzając do urządzenia swój talerz i szklankę.
-Ma się rozumieć. - powiedział i opuściłam jego zacną osobę w celu ubrania się w coś bardziej stosownego niż moja piżamka.
   Zdecydowałam się na sukienkę i założyłam do niej sandałki na koturnie spakowałam się do małej czarnej przewieszanej przez ramię torebki. Włosy związałam w leniwego koka, z którego zwisały lekko włosy. Gotowa wyszłam z sypialni i spotkałam Max'a siedzącego w salonie i przeglądającego coś, ciekawa podeszłam bliżej zobaczyć co. Stanęłam za nim, ale ten nawet mnie nie usłyszał. Widziałam, że ogląda moje zdjęcia, od razu przypomniało mi się jak paliłam wszystkie zdjęcia Meredith i Johna, zasmuciłam się na to wspomnienie, ale jakoś mi ich nie brakowało. Może kiedyś będę tego żałowała. Max się odwrócił.
-Ślicznie wyglądasz. Nie gniewasz się, że wziąłem to bez pozwolenia ? - podniósł album.
-Nie. - dosiadłam się obok niego.
-Wiesz, pytam, bo niektórzy nie lubią jak ktoś grzebie im w ich rzeczach.
-Mieszkasz tu. Masz dostęp do wszystkiego i nie mogę ci tego zabronić.
-No ale jakby nie patrzeć to jest twoja prywatna rzecz i takie moje wścipskie ingerowanie w te sprawy może ci się nie podobać.
-Jest dobrze. Spokojnie. - powiedziałam przerzucając karty w albumie.
-To jest ładne zdjęcie.
-Byliśmy z rodzicami na wakacjach w Hiszpanii, miałam wtedy 14 lat. Było bardzo fajnie.
-Miałaś bardzo miłe dzieciństwo.
-Nie narzekam. - uśmiechnęłam się. - O której mamy być w domu ?
-Za jakąś godzinę.
-To co ty tu jeszcze robisz ? Leć się ubrać. No, że chcesz jechać tylko w bokserkach.
-Moim fankom na pewno się spodoba.
-Nie zaprzeczam. - wystawiłam mu język i już go nie było.
   Schowałam album na jego miejsce i poszłam sprawdzić czystość kuchni po naszym śniadaniu, nie miałam się do czego przyczepić. Z nudów zaczęłam zakładać nowe firanki w kuchni, kwiatki już znalazły swoje miejsce w mieszkaniu, a podkładki czekały w gotowości w szafce w kuchni. Wspięłam się na krzesło i przyczepiałam śliczne firanki na karnisze.
-Jakie widoki. - do pomieszczenia wszedł Max. - Trzeba było powiedzieć to bym to zrobił. Jeszcze spadniesz.
-Jak będziesz tak krakał to spadnę. - nie odwróciłam się do niego, ale poczułam jego ręce na mojej talii. - Przecież nie spadnę.
-Nigdy nic nie wiadomo, w tych butach może ci się wszystko stać.
-Czepiasz się, ale dzięki nim jestem wyższa.
-I mniej stabilna.
-Czyli mam sobie odpuścić i chodzić na płaskiej podeszwie ?
-Tego nie powiedziałem.
-I nawet się nie waż tak mi kiedyś powiedzieć.
-Zapamiętam. Skończyłaś już ?
-Tak. I co ładnie, prawda ? - przyjrzałam się swojemu dziełu.
-Ślicznie, ale teraz pani już schodzi. - złapał mnie mocniej i po chwili stałam już na podłodze w jego uścisku.
-Poradziłabym sobie sama.
-Ale ja chciałem pomóc. - dał mi buziaka.
-Jedziemy ?
-Tak.
   Zamknęłam mieszkanie i wsiedliśmy do samochodu.
-Jutro do radia cię zawiozę, nie ma sensu, żebyś jechała taksówką.
-Mogę się przejść.
-Nie. Zawiozę cię.
-Dobrze. Jak tam chcesz, ale wrócę już Truskaweczką.
-Co ty masz z tymi owocami ? - zaśmiał się.
-Masz z tym jakiś problem ?
-Żaden. - spojrzał na mnie i posłał mi swój nieziemski uśmiech.
-Ty lepiej patrz przed siebie, bo nie chcę trafić na kostnice.
-Tak jest. - zaśmiał się i jechaliśmy dalej.
-Ciekawa jestem tego całego spotkania boysbandu. - wysiadłam i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych, a za mną Max.
-No tak to twój pierwszy raz. - otworzył drzwi i weszliśmy do środka.
-Hej ! Jesteśmy ! - wydarł się Max nieopodal mojego ucha, które niemal eksplodowało na tą dawkę decybeli. - Przepraszam. - dodał ciszej z miną kota ze Shreka.
   Pokiwałam tylko głową z niezadowoleniem i weszliśmy do salonu, w którym byli chyba wszyscy. Przywitałam się za wszystkimi, a że było dużo osób nie było już wolnego miejsca na kanapach, więc wzięłam poduszkę i usiadłam na dywanie przed stołem z winogronami, więc miałam bardzo blisko do owocków.
-Laura siadaj na kanapę. Ja usiądę na podłodze. - powiedział wstawając z kanapy Nath.
-Nie, siedź sobie braciszku. Tu mi dobrze. - oderwałam gałązkę winogrona i kładąc ją na talerzyk położyłam ją sobie na nogach i zajadałam.
-Rozumiem już wszysko. - uśmiechnął się i klapnął na swoje miejsce, po chwili dołączył do mnie Max i podbierał mi owocki.
-A gdzie Jay ? - zapytałam po chwili, gdy zdałam sobie sprawę z nieobecności chłopaka.
-No właśnie rano gdzieś wybył i go od tamtej pory nie ma. Czekamy na niego. - powiedział Tom siedzący naprzeciwko mnie z Kelsey pod bokiem.
-A wiadomo gdzie pojechał tak z samego rana ?
-Pewnie do Nat, bo niby gdzie ? - powiedział Siva biorąc ciastko z talerza.
-Jak tam nowe mieszkanie ? - zapytałam tych dwojga.
-Wspaniałe. Po prostu takie jakie sobie zawsze marzyłam. - powiedziała Nareesha.
-A u was Tomsey ? - zapytałam świeżo narzeczonych.
-Lepiej być nie mogło. - powiedział Tom i po chwili pocałował swoją narzeczoną, a nasz prywatny fotograf, tu: Nathan, zrobił im obowiązkowo zdjęcie.
-Młody co ty masz jakąś obsesję z robieniem zdjęć ? - zapytał Kevin.
-Lubię zapisywać wspomnienia.
-Lepsze to niż alkohol. - odezwał się Max.
-Ty też powinieneś się zająć fotografią. - dodałam.
-I mówi to osoba, przez którą wczoraj nie spałem, bo czekałem, aż przyjdziesz od swojej przyjaciółki. A jak już się pojawiłaś o drugiej w nocy to walnęłaś w kimono zostawiając mnie śpiącego przed telewizorem.
-Nie byłam w stanie zanieść cię do łóżka.
-Aż tak popiłyście ?!
-Miałam na myśli to, że jesteś za ciężki dla mnie.
-A może jednak fakt, że w twoim krwioobiegu krążyły procenty ?
-Nie czepiaj się. Ja też mam swoje potrzeby.
-I mówi to osoba, która każe mi przestać pić.
-Ograniczyć się. Nie łap za słówka.
   Ogarnęłam, że wszyscy się nam przyglądając z uśmiechem na twarzy, a Nathan to wszystko filmuje.
-No co ?! - zapytałam ze śmiechem i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Jestem. - do pokoju wszedł zdyszany Jay, był zły i to bardzo.
-Co się stało stary ? - zapytał Tom na jego widok.
-Nie twój interes. Przechodźmy do konkretów. - był definitywnie zły.
-Jutro mamy ten wywiad i musimy zastanowić się co powiecie ? - zabrał głos w sprawie Martin.
-Ja jestem wolny i nie mam nic więcej do powiedzenia, a te zdjęcia są fałszywe i bezwartościowe. Jeżeli to wszystko to ja spadam. - wszystkich zaskoczył swoją wypowiedzią i nikt nie był w stanie zabrać głosu, więc bez odpowiedzi opuścił pomieszczenie kierując się na schody.
-Jay ! - jako pierwsza wróciłam do gry i starałam się podnieść z podłogi, ale zatrzymał mnie Max.
-Potrzebuje spokoju.
-Słyszałeś co on właśnie powiedział ? - klęczałam teraz na dywanie.
-Słyszałem.
-I nie reagujesz ?!
-Daj mu czas, potrzebuje go.
-Jeden z głowy przejdźmy do reszty z was. - powiedział Martin i znowu zasiadłam na poduszce.
-Ja też jestem wolny. - zabrał głos Nathan za co dostał ode mnie mordercze spojrzenie, ale unikał mojego wzroku, więc zostawiłam go w spokoju.
-Ja ogłoszę światu o naszych zaręczynach, obydwoje chcemy podzielić się z fanami tą nowiną. - odezwał się szczęśliwy ze swojego stanu Tom, a Kelsey mu zawtórowała.
-My też powiemy o zaręczynach skoro już zauważyli pierścionek. - odezwał się Seev.
-Nie ma sensu mydlić ludziom oczu, a pierścionka nie zdejmę. - dodała Nareesha.
-A co z naszym Laxem ? - zaśmiał się Kevin.
-No my tak w zasadzie to tego nie omówiliśmy jeszcze. - odezwał się Max.
-Jak nie ? A wtedy w kuchni, jak u was nocowałem ? - zapytał Nath.
-Nathan to było tylko wtedy i to co wtedy uzgodniliśmy było raczej spontanicznym wybrykiem. - powiedziałam.
-Uważam, że lepiej im powiedzieć niż żeby tworzyli ci jakąś historię. - powiedziała Kelsey.
-Popieram. - dodał szybko jej narzeczony i znowu się pocałowali.
-Też tak myślę, tym bardziej, że ich pisanie może zaszkodzi któremuś z nas lub wam, ale nie jestem jakoś przekonana to tego całego szumu w kierunku mojej osoby. - powiedziałam.
-Z koleji jak nic nie powiemy to moga poszperać w twojej kartotece i dokopać się sprawy z twoimi rodzicami. - powiedział Max, a ja spuściłam głowę.
-I właśnie tutaj jest pies pogrzebany. - dodałam wzdychając. - Boję się tego, ale oni i tak się do tego dokopią.
-Lepiej wtedy kiedy oficjalnie będziecie parą niż teraz. - powiedział Kevin, a ja na niego spojrzałam.
   Schowałam głowę w dłoniach pocierając palcami skronie, czułam głaszczącą rękę Max'a na moich plecach.
-Decyzja należy do ciebie. - powiedział.
-Nie pomagasz. - zaśmiałam się ponuro, czułam wbity we mnie wzrok wszystkich obecnych, ale nie przeszkadzało mi to w myśleniu.
   Chciałam, żebyśmy nie musieli wychodzić z domu bojąc się co mogą o nas napisać w gazecie, chciałam tworzyć z Max'em realną parę, ale wiem, że wielu osoba na świecie nie spodoba się ta informacja, ale z drugiej strony mogę liczyć na wsparcie swoich przyjaciół. Co może się takiego strasznego stać jeżeli się ujawnimy. Teraz żyję w lęku, że trafię na czołówkę gazet z informacją, że moi rodzice nie są tymi za których się podawali. To mogło by zaszkodzić mi w mojej karierze, w karierze całego The wanted i co najważniejsze Max'owi. Krótka piłka. Laura musisz podjąć decyzję. Tu i teraz. Podniosłam wzrok i spojrzałam na Max'a,
-Masz jutro powiedzieć tej prowadzącej, że nie ma szans przy mnie i niech się nawet nie stara, bo jeżeli chodź raz na ciebie spojrzy nie tak jak powinna to wydłubie jej oczy. - mówiłam poważnym głosem, ale z każdym wypowiedzianym głosem na twarzy Max'a wykwitał coraz szerszy uśmiech, a zgromadzeni zaczęli się śmiać. - Ale ja mówię poważnie. - nadal mówiłam spokojnym i opanowanym, ale i pewnym siebie głosem, a Max po chwili mnie namiętnie pocałował, na co zaczęły się gwizdy i bicie braw.
-Jesteś pewna ? - zapytał, gdy się od siebie trochę odsunęliśmy.
-W 100 procentach. - zaczynałam się powoli uśmiechać, ale po chwili Max znowu mnie pocałował.
-To już wszystko wiemy. - powiedział Martin.
-Mogę pójść do Jay'a ? - zapytałam wstając.
-I tak tam pójdziesz, więc nie będę cię powstrzymywał. - Martin podniósł ręce w geście poddania, uśmiechnęłam się w jego stronę i weszłam na schody, podeszłam do drzwi pokoju Jay'a i lekko pukając weszłam do środka.
-Czeka się na "proszę". - powiedział Jay podnosząc wzrok na moją osobę, siedział na łóżku.
-I tak byś mnie nie wpuścił.
-Zapomniałem zamknąć drzwi.
-Zdarza się, ale mi to na rękę. - zamknęłam za sobą drzwi.
-Nie rozgaszczaj się tak.
-Co się stało ?
-Ta wiedza nie jest ci potrzebna do życia.
-Byś się zdziwił. Mów.
-Nie jesteś moją matką, ani nawet członkiem rodziny i mi nie rozkazuj.
-Przestań grać w tę głupią grę tylko mów o co chodzi.
-Może ja nie chcę z tobą o tym rozmawiać ? Nie pomyślałaś ?
-A niby dlaczego ?
-Mam pewne powody.
-W takim razie pogadaj z kimś innym.
-Genialny pomysł. Już lecę po kogoś. 
-W tym momencie zachowujesz się jak dziecko. Nie chcesz mi powiedzieć co się stało i to tylko dlatego kim jestem. Skoro nie chcesz mi mówić to musiało pójść coś o mnie i w takim rezultacie muszę wiedzieć.
-Wcale nie musisz. Jedyną rzeczą, którą musisz zrobić to opuścić to pomieszczenie.
-Nie wyjdę dopóki mi nie powiesz o co chodzi.
-Lepiej wyjdź, bo będę musiał ci pomóc. - jego ton głosu był bardzo agresywny, sam już buzował.
-Uważaj bo stąd wyjdę. Gadaj co leży ci na sercu. Może dam radę ci jakoś pomóc.
-Ty już lepiej nie pomagaj nikomu, bo źle ci to wychodzi ! - krzyknął tak, że aż dostałam gęsiej skórki i w pewnym momencie myślałam, że mnie uderzy.
-Co zrobiłam źle ? - szepnęłam.
-Wszystko ! Pojawiłaś się i to był największy błąd ! - to co powiedział mnie zabolało, ale widziałam, że właśnie tak myślał, to właśnie chciał mi powiedzieć, ale zawsze brakowało mu na to odwagi, do teraz. - Pojawiłaś się i spieprzyłaś wszystko ! - wstał i zbliżał się do mnie. - Przed twoim pojawieniem było bardzo dobrze, ale później wszystko zaczęło się psuć. Wszystko ! - krzyknął mi prosto w twarz.
-Dlaczego tak mówisz ? - szeptałam.
-Bo ktoś musiał powiedzieć ci prawdę. Myślisz, że jesteś w naszym stosunku w porządku ?! Przez ciebie mamy tylko kłopoty ! Byłoby lepiej jakbyś się nigdy nie pojawiła w naszym życiu z tą twoja całą udawaną rodzinką ! - nie wytrzymałam i poleciały łzy.
-Nie masz prawa mówić takich rzeczy o mojej rodzinie, sam do niej należałeś, ale najwidoczniej wolisz życie samotnika i wiesz co ? - łzy spływały po policzkach, ale głos nadal miałam mocny i twardy. - Doskonale wychodzi ci to całe udawanie, że jesteś twardy i samowystarczalny !
-Ja przynajmniej jestem samotnikiem z wyboru, a nie tak jak ty z przymusu ! Nie znasz nawet swoich biologicznych rodziców, jesteś sierotą, ale ciężko ci to przyjąć do świadomości, więc otaczasz się fałszywą rodziną ! Jakim prawem nazywasz Nathana swoim bratem, skoro nim jest ?! Nie znasz go tak dobrze jak ja ! Przynosisz nam pecha i kłopoty ! Nikt cię nie chcę, nawet twoi biologiczni rodzice !
   Tym razem przegiął, wybiegłam z jego pokoju, po czym drzwi głośno trzasnęły i usłyszałam dźwięk zamykanego zamka w drzwiach. Weszłam na schody i po chwili zobaczyłam wchodzącego na niego Max'a miał wymalowany na twarzy strach i niepokój.
-Usłyszeliśmy krzyki i się zaniepokoiłem. - zauważył moje łzy. - Co się stało ?
-Nic. - wtuliłam się w jego tors. - Zabierz mnie do domu, proszę. - wyszeptałam między szlochaniem.
   Wiedziałam, że przygląda nam się parę osób, ale bałam się otworzyć oczy lub chodźmy odejść od Max'a.
-Ale co się stało ?
-Zabierz mnie do domu. - zaczęłam głośniej płakać.
-Już. Cii. - wyszliśmy z domu i Max podprowadził mnie do drzwi, wsiadłam, zapięłam pasy i całą drogę wpatrywałam się w okno samochodu, Max wielokrotnie pytał się co się stało, ale mu nie odpowiedziałam.
   Gdy zatrzymaliśmy się pod kamienicą weszłam do niej i znajdując w torebce klucze otworzyłam drzwi do mieszkania. Później skierowałam się do sypialni i zamknęłam za sobą drzwi na zamek. Chciałam być w tym momencie sama. Chciałam poukładać sobie w głowie znaczenie słów Jay'a. Dlaczego powiedział o mnie takie rzeczy ?
   Po godzinie usłyszałam damski głos na korytarzu.
-Hej. Jest Laura ? - Nathalie miała smutny ton głosu.
-Jest ale od godziny siedzi w sypialni i nie chce z niej wyjść. - powiedział jej Max.
-Jak to ?
-Byliśmy w domu i Jay był bardzo zdenerwowany, więc Laura chciała z nim porozmawiać. Usłyszeliśmy na dole bardzo głośne krzyki Jay'a, wystraszyłem się i pobiegłem tam, a na schodach zobaczyłem ją zapłakaną. Nie chcę mi powiedzieć co się stało, a chłopaki mówią, że Jay był bardzo agresywny w stosunku do nich i jakiś kwadrans temu wyszedł z domu nie mówiąc nikomu gdzie się wybiera.
-A to sukinsyn. - usłyszałam zdenerwowany głos Nathalie i głośne pukanie do drzwi.


Hej !
Udało mi się napisać rozdział ;) Zrobiłam to właśnie przed chwilą, więc przepraszam za wszelkie błędy, które i tak pojawiają się, w każdym rozdziale, ale who cares ? ;D
Mówiłam może wam kiedyś o tym, że zbliżamy się do końca opowiadania ? Jeżeli tak to cofam napisane słowa, bo do głowy wpadł mi pewien pomysł i chcę go zrealizować.
Jeżeli rozdział jest chaotyczny i miejscami bez sensu to przepraszam, ale jak już wspomniałam to napisałam go przed chwilką.
Zaręczyny ? Co wy misie planujecie ? Spokojnie. Nie każda historia kończy się happy end'em, prawda ; ) ?
Narazicho ;***
Mamy już piękną liczbę rozdziałów - 50 ; ) Dziękuje wam za to ♥

5 komentarzy:

  1. Ale jej pocisnal... no no no przegial i to makabrycznie.
    i ciekawia mnie te zdjecia do ktorych sie nie przyznaje oraz powod dlaczego tak sie zachowal.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pół sety ;D yeah ;D
    Niegrzeczny Jay :3 ale nie wolno krzyczeć na Laurę!!
    Bosz co to bedzie..? Już nie mogę się doczekać^^
    Nowy pomysł? Na co czekasz pisz, bo on jeszcze ucieknie i co wtedy? ;P Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to jeszcze nie koniec!!!!! ;D

    Weny i kopa do pisania ;* Pozdrowionka ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże.. cudne pisz następne.:***

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG! Co za złom za przeproszeniem!!
    Jay powinien się wstydzić aż mnie zagięło!! Jaki pocisk!! No przegiął na całej linii!! Masakra!!
    Rozdział świetny;pp
    Czekam na nexta;pp i życzę weny<3

    OdpowiedzUsuń
  5. [SPAM]

    Myślisz, że jest to kolejne romansidło o wielkiej miłości, słodkiej niczym miód od której można się porzygać? Jeśli tak, to powiem krótko- nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. Jest to opowiadanie o rozterkach, miłości, cierpieniu, smutku, kłamstwie, problemach i barierach trudnych do przeskoczenia. Ale czy się uda? Czy bohaterki odnajdą sens swojego życia i uporają się z przeciwnościami losu? Czy nie będzie za późno? Czy się nie pozabijają nawzajem mimo łączącej ich przyjaźni? Czy nadal będą dla siebie najważniejsze na świecie? Co się takiego stanie?

    Odpowiedzi na te wszystkie pytania możesz znaleźć tylko i wyłącznie tutaj: http://this-is-for-you-darling.blogspot.com/

    Zajrzyj, jeśli Ci się spodoba- zostaw po sobie ślad Twojej obecności, jeśli nie- kliknij na czerwony krzyżyk i zamknij tą kartę. Liczymy na Twoją obecność.

    P.S. Nie jest to kolejne fan fiction związane z One Direction, The Wanted lub Justinem Bieberem.

    Serdecznie zapraszam! Patt. (autorka bloga tobewithyounathan.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń