piątek, 26 kwietnia 2013

11. Zabrałam ci twojego przyjaciela.

*** Perspektywa Jay'a ***


   Zadzwoniłem po taksówkę, nie mogłem wytrzymać w domu rozpaczy i nostalgii. Tom wyglądał okropnie i pewnie tak się czuł, jego szczęście. Na moje szczęście taksówka przyjechała szybko. Wyszedłem z domu rzucając tylko przez ramię, że wracam do Londynu, z resztą kogo to obchodzi. Wszyscy na kacu, no może oprócz Nareeshy. Gdy wsiadłem do taksówki, rzuciłem tylko LONDYN i czekałem. Myślałem o tym jakim cholernym szczęściarzem jest Max, a jakim ja pechowcem. Gdy rozstał się ze swoja narzeczoną był smutny, ale swoje lęki i smutki zatapiał w alkoholu, dogadywaliśmy się. Byliśmy wspaniałymi kumplami do kieliszka. Z Tomem też się fajnie piję, ale on jest szczęśliwie zakochany, a ja rzygam tą całą miłością i serduszkami. Miłość jest przereklamowana. Jeszcze nie dawno razem z Max'em tak twierdziliśmy, a teraz on jest zakopany po uszy w tym wielkim, miłosnym bagnie. W co on się wpakował ? Jest naiwny i głupi. Będę musiał pić sam i taki miałem plan. Mimo płynących we krwi promilów z dnia wczorajszego miałem ochotę upić się do nieprzytomności, nikt i nic mnie nie powstrzyma. Po pół godzinie jazdy zatrzymałem się przed moim ulubionym pubie. Zapłaciłem kierowcy i ruszyłem do lokalu. Jak zawsze było ciemno i spokojnie. Mało ludzi, więc ruszyłem do baru, zamówiłem dwie czyste i po chwili nie było po nich śladu. Kolejne dwie i znowu ich nie było. Krótka przerwa na przemyślenie i znowu dwie i znowu ich nie było. Siedziałem przy tym barze dobre dwie godziny, czułem, że jestem pijany, ale piłem dalej.



*** Perspektywa Laury ***



   Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby jedzenie tak szybko znikało z talerzy. Miło było patrzeć na zajadających się zapiekanką chłopaków. Zjadłam jedną porcję i byłam już najedzona, chłopaki zjedli po dwie i nawet nie marudzili, że nie ma mięsa. Gdy już skończyli jeść, a na stole nadal leżało naczynie z zapiekanką, Nathan zapytał się.
-Będzie jeszcze ktoś jadł ? Bo jak nie to ja zjem, żeby się nie zmarnowało.
-Ja się najadłem. - dodał Max.
-W takim razie możesz dokończyć. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
   Nathan szybko wziął ostatnia porcję na talerz i jeszcze szybciej ją zjadł.
-Spokojnie, bo się zakrztusisz. - powiedziałam śmiejąc się.
-O mnie się nie martw. Ale się najadłem, teraz bym sobie pospał.
-Na to nie licz, młody. - powiedział śmiejąc się Max.
-Przecież ja żartuje. - powiedział Nathan.
   Zaczęłam sprzątać po obiedzie. Chłopaki chcieli pomóc, ale na hasło ZMYWANIE uciekli do salonu. Tak, więc sama musiałam uporać się z naczyniami, nie był to jakiś problem. Zmywając naczynia myślałam o dzisiejszym dniu. Była 14:23. Gdy skończyłam poszłam do chłopaków. Siedzieli na kanapie i oglądali magazyn sportowy. Usiadłam obok Max'a i się do niego przytuliłam. Nathan widząc to szeroko się uśmiechnął. Gdy program się skończył Nathan zapytał się.
-To co robimy ? Patrzcie jaka ładna pogoda.
   Faktycznie za oknem świeciło słoneczko, a na niebie nie było żadnej chmurki.
-Idziemy w miasto ! - nagle krzyknął najmłodszy i zerwał się z miejsca. - Idziecie ? - zapytał widząc nasze zdezorientowane miny.
-Tak, chyba tak. - powiedział Max.
-Tylko pójdę po kurtkę i torebkę. - powiedziałam i ruszyłam do sypialni po skórę i małą czarna torebkę przewieszaną przez ramię. Wychodząc spotkałam czekających na mnie chłopaków.
-Ruszamy w miasto ! - krzyknął zachwycony i najedzony Nathan, wybiegł z mieszkania.
-On tak zawsze ? - zapytałam rozbawiona zachowaniem chłopaka.
-Często. - powiedział Max i wyciągnął rękę, żeby złapać mnie w talii, zamknęłam drzwi i wyszliśmy z kamienicy.
   Gdy wychodziliśmy nagle Nathan zrobił nam wspólną fotkę.
-Ej co to miało być ? - zapytał Max.
-Sweet focia. - odpowiedział Nathan.
-Pokaż. - poprosiłam.
   Chłopak pokazał mi zdjęcie. Razem z Max'em patrzyliśmy sobie wspólnie w oczy, na naszych twarzach były szczere uśmiechy, strasznie spodobało mi się to zdjęcie.
-Prześlesz mi je na telefon ? - zapytałam, a chłopak w parę sekund mi je przesłał, gdy je już miałam ustawiłam je na tapecie.
-Co o tym sądzisz ? - zapytałam Max'a pokazując mu mój telefon.
-Bardzo ładnie wyszłaś. - odpowiedział i mnie pocałował.
-Fuuuu, nie przy ludziach ! - powiedział Nath i wszyscy się roześmialiśmy.
-To gdzie idziemy ? - zapytałam chłopaków.
-Na obecna chwilę to przed siebie, ale sam nie wiem gdzie bym poszedł. - bardzo mądrze stwierdził Nath.
-Aha, tyle to ja wiem. - powiedziałam.
-Wyczuwam sarkazm. - dodał Nath.
-Masz dobry węch.  - skwitował Max.
-Sugerujesz, że jestem psem ? - zapytał Baby.
-Ja nic nie sugeruje, ja mówię prawdę. Ledwo wszedłeś do Laury, a już czułeś zapach zapiekanki.
-Ooo tak, była przepyszna. Zrobisz mi taką kiedyś ? - zapytał mnie chłopak.
-Jeżeli będziesz chciał.
-Ale czad ! Max widzisz ? Laura zrobi mi zapiekankę. - śmiał się Sykes.
-Zazdroszczę ci bracie. - powiedział Max.
   Szliśmy przez puste uliczki jeszcze parę minut i wyszliśmy na większą ulicę, zrobiło się trochę tłocznie. Nagle Max powiedział.
-Czy wy widzicie to co ja ?
-Ale gdzie ? - zapytał Nath.
-Tam na rogu. - wskazał miejsce, o które mu chodziło.
-O kurdeee ! - podsumował Nathan.



*** Perspektywa Jay'a ***


-Jeszcze raz to samo. - rzuciłem do barmana.
-Niestety, ale muszę panu odmówić. Jest pan już pijany. - powiedział barman.
-Nie płacą ci za prawienie morałów tylko za podawanie drinków ! - krzyknąłem. - Powtórzę jeszcze raz. Jeszcze raz to samo ! 
   Nie jestem pijany, ja dopiero się rozkręcam, a ten czubek nie chce mi nalać. Co to ma być ? 
-Niestety, ale nie mogę tego zrobić. Najlepiej będzie jak pan wyjdzie, bo będę musiał wezwać ochronę. - powiedział barman.
-Czy ja mówię po chińsku ?! Chcę się napić, czy to jest takie skomplikowane ? - byłem mocno wkurzony.
-W takim razie muszę wezwać ochronę. - powiedział i wcisnął jakiś guzik za blatem. Niedługo potem obok mnie stało dwóch goryli. Wyciągali po mnie swoje duże łapska.
-Brać te ręce. Sam trafię do wyjścia. Nie jestem tak ułomny jak ten tutaj. - wskazałem na barmana, ochroniarze znowu chcieli mnie złapać. - Chyba wyraziłem się jasno ? Sam trafię do wyjścia. Przeliterować ? ! Wiecie co wam jeszcze powiem ? - byłem blisko wyjścia. - Ten wasz pub to jedna wielka pomyłka, dziura zabita dechami ! - krzyczałem w niebo głosy, ludzie na ulicy z zaciekawieniem patrzyli na te całe zajście. - Już tu nigdy nie przyjdę! - powiedziałem na koniec. 
   Wylądowałem na ulicy przed lokalem, ochroniarze zdążyli już wrócić do środka. Stałem jeszcze chwilę przed budynkiem, bo zostałem oślepiony słońcem, gdy wzrok powoli wracał, usłyszałem za sobą.
-Jay ! Czekaj ! - obróciłem się, nadal nic nie widząc i marszcząc oczy patrzyłem w miejsce skąd słyszałem głosy.
-Jay co ty tu robisz ? I to totalnie schlany ? - znowu ten głos, czy miałem jakieś halucynacje ?
-Jay ? Widzisz mnie ? - pokiwałem przecząco głową.
-Słońce go drażni. - usłyszałem damski głos, zaraz już go gdzieś słyszałem, no tak Laura, otworzyłem oczy i spojrzałem na nią, jak ona ślicznie wyglądała. 
-Jay ? Wracamy do domu. - powiedział ten sam co wcześniej głos.
-Nie ! Ja nie mam domu ! - krzyknąłem.
   Cisza, a ja nadal patrzyłem na Laurę, miała smutną minę. Czyżby zasmuciło ją to co przed chwilą powiedziałem ? Taka prawda, nie wyprę się jej. 
-Ale jak to Jay ? Mieszkamy przecież razem, chodź pojedziemy do domu. - znowu ten sam głos, spojrzałem w jego kierunku i zobaczyłem Max'a, a za nim Nathana. Obaj mieli zdezorientowane miny. Ludzie na ulicy mijali nas szerokim łukiem.
-Nigdzie nie idę. - powiedziałem ostro.
-Czyli masz zamiar tu tak stać przez cały dzień ? - zapytał Max.
-Idę się napić.
-Ale ty już jesteś pijany. Jay nie wygłupiaj się ! 
-Nie krzycz na mnie ! 
-Jay. - usłyszałem cichy głos. - Lepiej będzie jak wrócisz do domu. - spojrzałem na Laurę.
-Nie, nie będzie. Nie wracam tam.
-To może pójdziesz do mnie, co ? 
   Zdziwiło mnie to pytanie, po minach chłopaków widziałem, że oni też byli zdezorientowani. Miałem do niej pójść ? Sama to zaproponowała, bez żadnych próśb. Może mnie lubi ? Jaki ze mnie kretyn. Zobaczyła mnie kompletnie zalanego i się nade mną lituje. Na co ja liczę.
-Czyli w takim razie idziemy do mnie. - przerwała moje przemyślenia Laura.
-N-niee. Dam sobie radę. - powiedziałem niepewnie.
-Sprzeciwów nie przyjmuje. Mieszkam niedaleko stąd, przejdziemy się, może trochę ci alkoholu ucieknie.
   Ruszyliśmy. Chłopaki szli obok mnie, pewnie myśleli, że się przewrócę, ale nic z tego, wcale nie byłem aż tak pijany. Laura szła obok Max'a. Była tak dobra i miła, a ja znowu się przed nią wygłupiłem, ciekawy jestem co sobie o mnie myśli. Może lepiej nie chce tego wiedzieć. Weszliśmy w jakąś małą uliczkę. Kiedyś tędy przechodziłem, szedłem skrótami to tego pubu, z którego zostałem wyrzucony przed paroma minutami. Co ja najlepszego zrobiłem. Totalny kretyn ze mnie, ale co poradzić. Szliśmy w stronę jakiejś pistacjowej kamienicy, a może to był blok ? Nie wiedziałem, co to było, cały budynek był dziwny, bo kto maluje dom w taki kolor jakim jest pistacjowy. Bez sensu. Ale właśnie się do niego zbliżaliśmy.
-Nie gadaj ! Mieszkasz tu ? - piałem ze śmiechu.
-A coś ci nie pasuje ? - odpowiedziała Laura.
-Nieee, nic. - dodałem.
-Stary uspokój się, bo powinieneś dostać za to co robisz. Najpierw zmywasz się z sam z domku letniskowego, mówisz tylko, że wracasz do Londynu, później robisz rozróbę w pubie i upijasz się jak świnia, marudzisz, że nie wracasz do domu, a jak dziewczyna chce ci pomóc to ty do niej z chamskimi odzywkami. Ogarnij się. - dał mi wykład Max, uciszyłem się i spokojnie wchodziłem po schodach. Laura otworzyła drzwi i weszliśmy do ślicznego mieszkania. I dużego. 
-Mieszkasz z kimś ? - zapytałem.
-Sama.
-A nie za duże to twoje mieszkanko ?
-W sam raz. Jesteś głodny ? 
-Niee. - byłem bardzo głodny, oprócz śniadania, zrobionego przez Max'a nic nie jadłem.
-Siadaj na sofie i czekaj tu na mnie. Nathan zostaniesz z Jay'em ?
-Tak jest. - i przyłożył sobie dwa palce do głowy jak to robią żołnierze, usiadł na fotelu i włączył telewizor.
-Max chodź ze mną do kuchni. - powiedziała i zabrała Max'a do kuchni.
   Siedziałem tak z Nathanem patrząc się w ekran telewizora i zastanawiałem się o czym rozmawiają w kuchni. Pewnie mówili o mnie no, bo o czym innym. Byłem tylko problemem. Mogłem wrócić do "domu" jak to nazywają chłopaki. Mogłem pójść do innego lokalu, tylko dlaczego oni byli akurat w moim pobliżu ? Gdzie szli ?
-Skąd wy się wzięliście pod tym pubem ? - zapytałem Nathana.
-Szliśmy na miasto i tak jakoś wyszło, że Max cię zauważył. - odpowiedział Nathan uważnie mi się przypatrując. - Dobrze się czujesz ?
-Tak, trochę mnie głowa boli, ale ujdzie.
-Żałujesz ?
-Teraz bardzo. Po co ja rano wyjechałam, po co poszedłem do tego pubu ?
-Zawsze najpierw robisz, a potem myślisz.
-Taki nawyk, muszę was przeprosić.
-Nas nie koniecznie, ale Laurę z pewnością. Nie byłeś dla niej fair. Pamiętasz ?
-Niestety tak, chociaż chciałbym nie pamiętać.
   Z kuchni wyszedł Max. Spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem.
-Widzę, że już masz etap "Jaki ja byłem głupi, co ja zrobiłem ".
-Owszem i to się pogłębia.
-Laura szykuje ci coś do jedzenia, idź do niej i ją przeproś. 
   Wstałem i ruszyłem do pomieszczenia, z którego wyszedł przed chwila Max. Laura stała przy kuchence i smażyła warzywa.
-Niestety na szybko mogę przygotować ci tylko to. I nawet mi nie mów, że nie jesteś głodny, bo na pewno jesteś. Siadaj do stołu.
   Grzecznie wykonałem polecenie i usiadłem do stołu, twarzą do okna. Była śliczna pogoda. Słońce świeciło i było bardzo miło. Laura postawiła przede mną warzywa i dużą szklankę wody, później przyniosła butelkę wody i również postawiła ją przede mną. A sama usiadła z drugiej strony stołu.
-Smacznego. 
-Dziękuje, a ty nie jesz ? - zapytałem jedząc przepyszny obiad.
-Razem z chłopakami jesteśmy po obiadzie. - Laura wstała.
-Poczekaj. - powiedziałem, a dziewczyna usiadła. - Chciałem cię przeprosić, za ... wszystko co dzisiaj zrobiłem i powiedziałem. Za to co było w domku również.
-Dobrze. - i wstała.
-Tylko tyle ?
-A co mam ci dziękować, za to, że mnie przeprosiłeś ? To co mówiłeś było chamskie i nie na miejscu, ale jesteś pijany, więc nie wzięłam sobie tego do serca. Więc, tak. Tylko tyle. - i zaczęła sprzątać kuchnie. 
   Wróciłem do jedzenia, gotowała nieziemsko. Wszystko było idealnie doprawione, idealnie dla wegetarianina. Usiadła obok mnie. Spojrzałem na nią.
-Widzę, że ci smakuje. - promiennie się uśmiechnęła.
-Tak, jest pyszne. 
-O jacie już drugi raz to dzisiaj słyszę. Bo się zarumienię. - zaśmiała się.
-Masz śliczny śmiech.
-Max powiedział mi dokładnie to samo.
-Max się zna. Wie co dobre.
-Z tego co wiem, to często razem pijecie.
-Raczej piliśmy, bo odkąd cię poznał ani razu nie poszedł ze mną się napić. A tak dokładnie to upić.
-To już wiem dlaczego byłeś dla mnie taki chamski. Zabrałam ci twojego przyjaciela. Nie ładnie. Przepraszam.
-No tak, skąd ty to wszystko wiesz ? Nie przepraszaj. Max jest z tobą szczęśliwy.
-Gdy piliście to raczej też byliście szczęśliwi.
-No właśnie piliśmy, żeby zatopić nasze smutki. I na pewno nie byliśmy wtedy szczęśliwi.
-A teraz ty się wkurzyłeś i poszedłeś się upić. Sam.
-Nie wnikajmy w to. Max jest teraz szczęśliwy i to jest najważniejsze.
-Twoje szczęście też powinno być ważne. Zacznij myśleć o sobie. O swoim szczęściu.
-Niestety nie mam takiego czegoś. - zaśmiałem się pod nosem.
-A może ty go nie chcesz ? -Laura spojrzała na mnie wyczekująco.
   Skąd ona to wszystko wie ? Nie zna mnie długo, a już mnie przejrzała. Sprytna jest. Myślę, że ja również znalazłem szczęście i właśnie siedzi obok mnie.



No hej!
Jest nasz kochany Jay, tak jak obiecałam ; P
Powiem wam, że coraz bardziej podoba mi się to co piszę, dziwne ; D
Mam jeszcze dla was pewną propozycję, aczkolwiek chodzi o to, że jeżeli pod tym rozdziałem będzie powiedzmy 7 komentarzy, to jutro dodam rozdział gratis. Co wy na tą propozycję ? Wiem, że dużo osób czyta, bo codziennie widzę licznik wyświetleń, więc wiem, że jeżeli każdy napisze 1 komentarz to na pewno będzie 7, piszcie z Anonimków. Zobaczymy.
Ściskam mocno i całuje : ***

6 komentarzy:

  1. Liczę na ten rozdział! I co teraz, z tą sytuacją??? :o

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, Jay, Jay czyżbyś się zakochał w dziewczynie swojego kumpla?
    Jestem ciekawa jak to tam wszystko wykombinujesz.
    Czekam na następny.
    Zapraszam do mnie:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com

    Ps. uwielbiam Jay'a :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział:d liczę że jeszcze 5 komentarzy się uzbiera:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ten blog , natknęłam się na niego przypadkowo , ale naprawdę masz świetne pomysły *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Supcio ,może dotrzemy do 7 komentarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurczę Jay chyba lekko przegiął?!!
    Kurczę dobrze, że Laura się nim "zaopiekowała"!!
    Mam nadzieje, że jednak sobie kogoś znajdzie?;p
    Nadrabiam dalej;pp

    OdpowiedzUsuń