piątek, 12 kwietnia 2013

6. To faktycznie dużo.


Max złapał mnie w pasie i prowadził mnie gdzieś. Było to ciche i spokojne miejsce. Czasami można było usłyszeć śpiew ptaków i szum rzeki. Czyżby Tom wywiózł mnie za miasto ? Nagle Max mnie zatrzymał. 
-To tu. Podoba ci się ? - i zdjął mi opaskę, na początku nic nie widziałam, bo moje oczy na widok światła dostały szału, ale gdy już się uspokoiły ucieszył mnie wspaniały widok. Do oczu napłynęły mi łzy.

***


   Staliśmy na jakimś wzgórzu, nad nami piękne niebo, a pod nami mała, spokojna rzeka. Łąka była usiana kwiatami, ptaki śpiewały, a wokół nas drzewa, spokój i cisza. Nigdy w życiu nie widziałam tak zaczarowanego miejsca. 
-Jak ci się podoba ? - wyrwał mnie z myśli głos Max'a.
-Tu jest ... ślicznie. To za mało powiedziane. Tu jest tak kosmicznie nieziemsko. - wypaliłam nie patrząc na mojego rozmówcę.
-Cieszę się, że ci się podoba. To jest moje ulubione miejsce odkąd jestem w zespole. Kiedy potrzebowaliśmy odpocząć od tego zgiełku i zamętu nasz menager nas tu zabrał. Tam. - wskazał na lewą stronę, obok mnie. - Jest nasz domek. Można powiedzieć, że pełni od funkcję domku letniskowego.
-Nieźle. - tylko na tyle mnie było wtedy stać.
   Zachwycona widokiem nie zauważyłam, że obok nas jest rozłożony koc, a na nim kosz piknikowy. 
-A to co ? - zapytałam.
-Nasz lunch. - odpowiedział Max i pociągnął mnie w stronę koca.
   Max zaczął wyciągać różne przysmaki  z koszyka, a mi przypomniało się, że nie powiedziałam czegoś ważnego o mnie Max'owi.
-Max ?
-Tak ? - powiedział wyciągając sałatkę z kurczakiem.
-Bo jest taka pewna informacja dotycząca mnie, którą musisz wiedzieć. - Max zostawił jedzenie i spojrzał na mnie.
-Jaka ?
-No bo ja jestem wegetarianką. Przepraszam, że nie powiedziałam ci tego wcześniej.
   Max był lekko zmieszany, ale po chwili z uśmiechem na twarzy dodał:
-Dobrze, że menu przygotowałem z Jay'em.
-Dlaczego akurat z nim ? I dlaczego dobrze, że z nim ? 
-Jay też jest wegetarianinem.  To w takim razie schowam wszystko co jest z mięsem. - i zaczął chować jedzenie z powrotem do koszyka.
-Nie, nie musisz. Ty raczej nie jesteś sałato-żercą, więc spokojnie możesz jeść przy mnie mięso.
-Na pewno ? Nie będzie ci to przeszkadzało ?
-Nie. Smacznego. - uśmiechnęłam się do niego, a Max skończył wyciąganie żywności z koszyka.
-Jest jeszcze coś co powinienem wiedzieć ? - zapytał.
-Nie w tej chwili. 
-Widzę, że ci się tu spodobało. - powiedział Max, nie mogłam powstrzymać się od patrzenia na krajobraz.
-Tak. Przepraszam.
-Dlaczego przepraszasz ?
-Bo nie zwracam na ciebie odpowiedniej uwagi.
-Najwidoczniej przyroda jest ciekawsza ode mnie.
-Ej ! Wcale nie, chociaż nie zaprzeczam. Widoki tutaj są zdumiewające.
-Czyli miejsce wybrałem idealne, jedzenie nie do końca. Do końca dnia się poprawię.
-Co do jedzenia to się nie zgodzę, bo widzę jakąś kolorową i apetyczną sałatkę, z reszta to moja wina, że cię o tym nie uprzedziłam.
-Powinienem był zapytać. 
-Nie bierz całej winy na siebie tylko podaj mi tę sałatkę. - odpowiedziałam i posłałam mu mój zniewalający uśmiech.
-Proszę. - powiedział podając mi lunch.
-A ty nic nie jesz ? - zapytałam po chwili, gdy zobaczyłam, że Max nie sięga po nic.
-A jakoś nie mam ochoty.
-Przecież mówiłam, że możesz spokojnie jeść mięso przy mnie.
-No nie wiem.
-Nie marudź tylko jedź. Bo sama cię nakarmię. - zagroziłam.
-To było by bardzo zabawne.
-Dopóki nie wydłubałabym ci oka widelcem. Chociaż wtedy pewnie śmiałabym się najgłośniej.
-To ja wolę zjeść to sam. - Max wziął nuggetsy.
   Gdy jedliśmy i oglądaliśmy ten wspaniały widok przed sobą rozmawialiśmy o naszych ulubionych daniach. Max najbardziej lubi stek, ale nie chciał się do tego przyznać. Będę musiała z nim nad tym popracować, przecież wegetarianizm to nie choroba. I nie będę komuś zabraniała jeść mięsa tylko dlatego, że ja go nie jem.
-A od kiedy nie jesz mięsa ? - zapytał ni z gruszki ni z pietruszki Max.
-Yy to będzie jakoś tak od 6 lat. To nie było tak, że od zawsze nie jadłam mięsa. Co prawda nigdy za nim nie przepadałam, ale czasami jadłam, aż w końcu z niego zrezygnowałam na dobre. 
-Tak sama z siebie czy masz kogoś w rodzinie kto nie jada mięsa ?
-Sama z siebie. 
-A co na to twoi rodzice ? Wspierali cię w tym czy wręcz przeciwnie ?
-Nie mieli nic przeciwko, zawsze mnie wspierali, tak jak wtedy. 
-Fajnie mieć takich rodziców.
-Tak, bardzo fajnie.
-Co ty na ciepłą herbatę ?
-Z przyjemnością.
-To zapraszam do naszej letniej rezydencji. Jesteś pierwszą osoba poza The wanted, która tam wejdzie. Nie licząc oczywiście Nareeshy, dziewczyny Sivy i Kelsey dziewczyny Tom'a.
-Czuje tak wyjątkowa. - żachnęłam się.
-Masz powód.
-Mam nadzieję, że wcześniej posprzątałeś.
-Yyy nie wiem skąd te wątpliwości. 
-Nie tak sobie mówię. 
   Cały domek letniskowy był mały, ale wystarczająco duży by pomieścić piątkę chłopców i ich ewentualnych gości. Domek był biały i wyglądał jak każdy inny domek letniskowy, niczym się nie wyróżniał. W środku też był w porządku. O dziwo było czysto. Wszystko było ładnie ustawione, nawet w wazonie były świeże kwiaty. Salon był duży i dobrze oświetlony. Przez ten pokój można było bezpośrednie wyjść na zewnątrz, a jedna ze ścian była całkowicie oszklona. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Kuchnia była połączona razem z salonem. Na dole była jeszcze łazienka, a na górę prowadziły okrągłe schody.
-Bardzo tu ładnie. - powiedziałam do Max'a, który nastawił właśnie wodę w czajniku i szykował kubki.
-Cieszę się, że ci się tu podoba. - Max zaszczycił  mnie swoim wzrokiem.
   Usiadłam na beżową kanapę i przyglądałam się krzątaniu chłopaka w kuchni. Spojrzałam na duży zegar powieszony nad telewizorem, była 13:05, czyli na zewnątrz spędziliśmy jakąś godzinę. Znudzona wzięłam leżący na stoliku magazyn. Gdy tak przeglądałam magazyn nie zauważyłam, że Max siedzi naprzeciwko mnie z kubkiem w ręce i z zainteresowaniem przyglądał mi się.  Gdy go zobaczyłam zza gazety, przestraszyłam się.
-Spokojnie to tylko ja. - powiedział widząc moje zdziwienie.
-Ale jeszcze przed chwilą byłeś w kuchni. - i powędrowałam wzrokiem na pomieszczenie obok. - A teraz jesteś tu.
-To przed chwilą było jakieś 10 minut temu.
-Co ? Ale kiedy ... - spojrzałam na ten sam zegar co wcześniej, była 13:16. - O kurczę. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że już jesteś.
-A tak wyszło. - i nadal patrzył na mnie.
   Max patrzył tak na mnie jeszcze z jakoś minutę. To było dziwne. Bardzo dziwne.
-Co jest ?! - wybuchłam. - Czemu się na mnie gapisz ?
-Przepraszam. Nie chciałem, tak jakoś wyszło. - speszył się Max.
   Teraz to mi było głupio, że na niego naskoczyłam. Dlaczego ja zawsze robię wszystko na opak. Najpierw wybuchłam na Tom'a, a teraz na Max'a. Właśnie Tom.
-Nie to ja przepraszam. Nie potrzebnie tak krzyknęłam. Mam jeszcze jedną sprawę, którą obiecałam Tom'owi.
-Jestem ciekaw jaką ?
-Zawsze tak wykorzystujesz biednego Tom'a ?
-Ale ja go nie wykorzystałem ! -krzyknął rozbawiony chłopak.
-Nie wcale. Kazałeś mu się ubrać w garnitur. Przegiąłeś.
-Sam zaoferował swoją pomoc. - śmiał się Max.
-Sam ? Tak z własnej woli ?
-Dokładnie. Nawet nalegał, ale ja byłem nieugięty. I mu nie pozwalałem. Ale jak powiedział, że jak mu pozwolę to zrobić to nie będę musiał prać jego rzeczy to się zgodziłem. No sama rozumiesz.
-Gadasz ?
-No naprawdę, jak mi nie wierzysz to zadzwoń do niego. - Max wyjął telefon z kieszeni.
-Nie ! Wierzę ci. Na 100 %.  - śmiałam się w niebo głosy, a razem ze mną Max.
-Nie wiem dlaczego, ale w twoim towarzystwie lubię się śmiać.
-Ja też nie wiem. I mam to samo.
   Max usiadł obok mnie.
-To co teraz robimy ?
-A czy to ty przypadkiem nie miałeś ustalić całego planu na dzisiaj ?
-No tak, ale nie wiedziałem co lubisz, więc za dużo nie wymyśliłem.
-A co wymyśliłeś ?
-Piknik i twój przyjazd tu.
-To faktycznie dużo.
-No właśnie. Zawsze możemy pooglądać jakiś film czy coś takiego.
-Mi to odpowiada. Nie jestem wymagająca.
-Ok poszukamy czegoś.
   Po długiej kłótni, który film będziemy oglądać. Max wygrał walkę i zaczęliśmy oglądać "Mój przyjaciel Hachiko". Oglądałam już ten film kiedyś i należy do moich ulubionych, ale nie chciałam tego oglądać przy Max'ie, bo wiedziałam, że tak jak zawsze na dramatach w pewnym momencie się rozryczę. I oczywiście tak było. Cały czas próbowałam walczyć ze łzami, ale w momencie, gdy Hachiko czeka na swojego pana przed stacją, a ten nie przychodzi, nie wytrzymałam i rozryczałam się na całego. Cała zasmarkana oglądałam końcówkę filmu. Gdy film się skończył, zobaczyłam, że Max również płakał dodało mi to otuchy, ale również rozśmieszyło.
-Nie wiem dlaczego się uśmiechasz. - powiedział Max i szybko wytarł oczy, po czym podał mi czystą chusteczkę.
-Sama wyglądam pewnie gorzej.
-Sugerujesz, że zdradziłem swój urok ?
-Tak. I teraz jest w tej chusteczce. - wskazałam na zużytą chusteczkę Max'a.
-Jak chcesz to potrafisz być zabawna.
-Sugerujesz, że jestem nudna ?
-Kocham sugerować. - Max przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował, zaskoczył mnie tym, ale szybko odwzajemniłam pocałunek.
-Sugeruje, że to nie było zaplanowane. - powiedziałam, gdy zakończyliśmy ten pocałunek.
-Nie. Kompletny spontan.
-Podobało mi się to.
-Możemy powtórzyć.
-No, aż tak zdesperowana nie jestem. Muszę się ogarnąć. Gdzie jest łazienka ?
-Tam. - i Max wskazał mi białe drzwi pod schodami.
   Poszłam do łazienki. Po spojrzeniu w lusterko stwierdziłam, że nie wyglądam najgorzej. Rozmazałam tylko tusz pod oczami. Szybko poprawiłam makijaż, skorzystałam z toalety i wyszłam. W salonie spotkałam Max'a rozmawiającego przez telefon.
-Jaja sobie robisz ? Ale teraz ? Tylko ty ? No wy chyba chorzy jesteście. Ej no była umowa. Z wami tak zawsze. - i Max zakończył rozmowę.
-Co się stało ?
-Chłopaki przyjadą.


Hej! Tak jakoś nie mam zdania na temat tego rozdziału : / 
Nawet nie wiem co mam teraz napisać.
Mam jednego obserwatora. WOW nie spodziewałam się ;)
Nie no tak na serio to wielkie dzięki ; *
I jeszcze jedne podziękowania za komentarz w ostatnim poście. Alejandra <3
I jeszcze specjalne podziękowania dla Angeliki za pokazanie mi wspaniałego zespołu, jakoś przy ich piosenkach lepiej się pisze  ;D
BUT ALWAYS THE WANTED 
To do następnego. Oby szybko ^^

4 komentarze:

  1. Najfajniejsze teksty z rozdziału :
    "-Mam nadzieję, że wcześniej posprzątałeś.
    -Yyy nie wiem skąd te wątpliwości. "
    i...
    "-Jaja sobie robisz ? Ale teraz ? Tylko ty ? No wy chyba chorzy jesteście. Ej no była umowa. Z wami tak zawsze. - i Max zakończył rozmowę.
    -Co się stało ?
    -Chłopaki przyjadą" - zinterpretowałam to tak, jakby Max to mówił z pewną udręką i smiesznie to zabrzmiało. Ogólnie randkę wymyślił fajną/ tzn. Ty wymyśliłaś/.
    Czekam na kolejny i jedno pytanko:
    Co ile dni dodajesz rozdział?
    Zapraszam do mnie :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodaje różnie, zależy od weny i czasu, obiecuje, że zajrzę na twój blog : )

      Usuń
  2. To ja dziękuję za zarażenie mnie The wanted ;D Super rozdział, nie mogę się doczekać następnego <3!

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe;p max jest przesłodki;pp
    Uwielbiam film "Mój przyjaciel Hachiko" i też zawsze na nim ryczę;pp
    Boski rozdział;p
    Czytam dalej;p aa i już boję się tego wjazdu na chatę chłopaków;pp

    OdpowiedzUsuń