poniedziałek, 22 kwietnia 2013

9. Jedno pytanie, a cały humor szlak trafił.

-Będę zmykała powoli. - powiedziałam do Max'a, gdy staliśmy z sami na tarasie, a reszta towarzystwa albo spała, albo jadła, albo robiła coś innego. Tak w zasadzie to mogłabym tu zostać z Max'em resztę życia, ale jakoś tak nie miałam ochoty na towarzystwo skacowanych piosenkarzy.
-Wiesz, że byłem pewny na 99,9% że to powiesz, ale nie dziwię się. - spojrzał w bok, pochwyciłam jego wzrok i spojrzałam na ... salon, a tam : Siva siedział przy stole przytulony do Nareeshy, Kelsey jadła, ale coś jej nie wychodziło, Nathan oglądał telewizję, z Jay stał z boku ze smutną miną, chociaż nie, był zdenerwowany. Tak, zdecydowanie zdenerwowany. Ciekawe co go tak mocno zdenerwowało. Po chwili złapał mój wzrok, uśmiechnęłam się do niego, a ten z tępą miną odszedł. Czy coś powiedziałam ? A może zrobiłam coś głupiego? Ale przecież przy śniadaniu był taki otwarty i zabawny. Co się stało ? Z rozmyśleń przerwał mi głos Max'a.
-To co zbieramy się ?
-Tak, tylko pójdę po torebkę.
   Ruszyliśmy do domku, gdy Max został na dole i dawał informację, że mnie odwozi do Londynu, ja spojrzałam na Jay'a, który teraz stał i tępo wpatrywał się w ekran telewizora, nie zrobił sobie nic z naszego wejścia, więc poszłam na górę po torebkę. Gdy wychodziłam z pokoju spotkałam markotnego Tom'a.
-Oj, widzę, że nieźle się bawiłeś wczoraj. - powiedziałam cicho i mimowolnie uśmiechnęłam się na widok zaspanego Tomcia.
-Tak, zabawa była świetna. Tak mi się bynajmniej wydaję, bo nie pamiętam zbyt dużo. - odpowiedział równie cicho i delikatnie się uśmiechnął, gdy zauważył moją torebkę i sweterek zapytał:
-Jedziesz już do domu ?
-Tak, najwyższa pora. Ale było miło was spotkać.
-Taaa na pewno. Jeszcze raz cię przepraszam za tę całą sytuację.
-Daj spokój, było dobrze.
   Zeszliśmy na dół, Tom od razu dopadł lodówkę i wyjął z niej .... wodę. Dobrze, że nie piwo. Nareesha coś szybko pisała. Podeszłam do niej.
-Wielkie dzięki za te rzeczy w łazience.
-Nie ma za co, kochanie. - odpowiedziała i wróciła do pisania, szybko podpatrzyłam co.
-A przepis ! Widzisz kompletnie o tym zapomniałam. - wypaliłam.
-Max właśnie powiedział, że zaraz zmykacie i przypomniało mi się, że go chciałaś, więc zabrałam się do pisania. - uśmiechnęła się do mnie.
   Polubiłam ją ! W moim życiu zachodzą diametralne zmiany, oczywiście na lepsze.
-Spokojnie, najwyżej pojedziemy trochę później. - powiedziałam widząc, że dziewczyna się śpieszy.
-Nie ma takiej potrzeby, bo już skończyłam. - i podała mi kartkę, mimo, że pisała szybko, pismo było takie same jak na tej małej karteczce w łazience. Duże, ładne, zaokrąglone litery.
-Nareesha ! - usłyszałam pełen rezygnacji, cichy krzyk.
-Już idę Siva. - odpowiedziała Nareesha swojemu chłopakowi, a następnie zwróciła się do mnie. - Zawsze tak kończy się jego picie z chłopakami. To do zobaczenia. - uśmiechnęła się i poszła do swojego skacowanego chłopaka.
-Idziemy ? - nagle przy moim boku znalazł się Max.
-Tak. Tylko pożegnam się z towarzystwem. - krzyknęłam ciche CZEŚĆ ( o ile można cicho krzyknąć ; ) i wyszliśmy z letniskowej rezydencji The wanted.
-Poczekasz tu, a ja pójdę po samochód, czy idziesz ze mną ? - zapytał Max.
-Mam tyle możliwości, że nie wiem, którą wybrać. - zaśmiałam się. - Poczekam.
   Max tylko się uśmiechnął i zniknął w nieznane mi miejsce, po paru chwilach podjechał tym samym czarnym samochodem, którym miałam zaszczyt jechać już dwa razy, wsiadłam po raz trzeci. Od razu włączyłam radio.
-Widzę, że ktoś tu ma dobry humor. - powiedział Max.
-No właśnie też zauważyłam, że taki uśmiechnięty chodzisz. - i ruszyliśmy.
-Tylko, że ja nie o sobie mówię. Tylko o tobie.
-Tak ? Dziwne. - i zaśmiałam się.
-Co dzisiaj robisz ?  - zapytałam.
-Ej to ja zawsze zadaje to pytanie. - oburzył się Max.
-No wychodzi na to, że nie zawsze.
-Znaczy ogólnie to wybieram się do rodziców. Wiesz mamy wolne parę dni i chciałbym spotkać się z rodziną.
-No tak, wiadomo. To gdzie jedziesz ?
-Do Manchesteru.
-Byłam tam raz. Ale tylko jeden dzień.
-Ooo a co tam robiłaś ?
-Coś z radia było i musiałam tam pojechać już nawet nie pamiętam co.
-Może pojedziesz ze mną ?
-Nie myślisz, że to za wcześnie, żeby przedstawiać mnie twoim rodzicom ?
-Nie skądże. Wiesz trzeba wybierać już lokal na wesele.
-O widzisz. Zapomniałam o tym.
-To kiedy jedziemy do twoich rodziców ?
   Jedno pytanie, a cały humor szlak trafił.
-Laura ? Powiedziałem coś nie tak ? - zapytał zatroskany Max.
-Nie. W porządku. - powiedziałam posyłając mu sztuczny uśmiech.
-Przecież widzę, że cię zraniłem. Przepraszam za to co powiedziałem.
-Nie przepraszaj. Nie twoja wina. - powiedziałam hamując wezbrane w moich oczach łzy.
-Laura co się stało ? Dlaczego płaczesz ?
-Bo nie poznasz moich rodziców ! Bo oni nie żyją ! - nie mogłam dalej powstrzymywać łez, jedna po drugiej spadały z mojego policzka, nic nie widziałam. Poczułam mocny uścisk Max'a i równie mocno go odwzajemniłam.



Tabum!! 
Powoli zbliżamy się do sedna tego opowiadania, ale to dopiero początek ; P
Króciutki ; ) Przepraszam, tak miało być.
No więc ... 4 komentarze WOW miłe zaskoczenie ; **
Życzę powodzenia jutro i w środę oraz w czwartek trzecio gimnazjalistom. Za rok ja !! O_o
To do środy Miśki <3

3 komentarze:

  1. Ło, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Też polubiłam Nareeshe w tym opowiadaniu. Nie trzeba było pić chłopcy. Oooo Jayuś ma złamane serduszko :(
    Zapraszam do mnie :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny, czekam na następne ;D Ciekawe, co teraz napiszesz =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę jaki szybki obrót sprawy??
    Ogółem rozdział dobry;)

    OdpowiedzUsuń