sobota, 6 kwietnia 2013

3. Zawiedliśmy na całej lini.

   Mój urlop dobiegał końca, a telefon jak milczał tak milczał. Jak mogłam być taka głupia i liczyć na to, że któryś z chłopaków do mnie zadzwoni. Kto chciałby się ze mną z własnej woli spotkać i na dodatek ktoś sławny ? Gdzie ja żyje ? W bajce ? Nie. I to był mój problem, za bardzo się angażowałam i przez to moje życie wyglądało tak jak wygląda. Po prostu muszę przyzwyczaić się do tego i dać sobie spokój z zaangażowaniem. Zostały mi trzy ostatnie dni mojego nudnego urlopu. Już miałam przeszukiwać kanały telewizyjne w poszukiwaniu jakiegoś sensownego programy czy filmu, gdy zadzwonił telefon. Może to chłopcy ? Przeszło mi przez głowę pytanie, ale nie potrzebnie się ucieszyłam, dzwoniła moja znajoma z radia i poprosiła mnie żebym na 14 przyszła do radia, bo rozchorowała się. Zgodziłam się od razu. Już wolę posiedzieć w radiu niż sama jak palec spędzać czas w swoim mieszkaniu. Tak, więc ogarnęłam się jakoś i wyruszyłam spacerkiem do mojej pracy.


**Z perspektywy Max'a**

   Cały tydzień mieliśmy zawalony jakimiś wywiadami, sesjami czy spotkaniami biznesowymi. Liczyłem na spotkanie z Laurą, nie dlatego, że jej obiecaliśmy, ale dlatego, że mam ochotę ją spotkać. Był piątek, początek weekendu, więc myślałem, że dzisiaj będzie raczej luźniej i znajdę czas, żeby spotkać się z dziewczyną. Niestety o 8.00 mieliśmy spotkanie w radiu, o 10.00 ustalaliśmy sprawy dotyczące nowego teledysku, ale niestety każdy miał inną wizję, więc do 15.00 byliśmy zajęci. Po spotkaniu mieliśmy aż godzinę przerwy, postanowiłem ją wykorzystać. Zadzwoniłem do Laury. Jeden sygnał, drugi, trzeci i kolejny. Zero odpowiedzi. Cisza. Po paru chwilach spróbowałem ponownie. To samo co wcześniej. Zasmucony wróciłem do chłopaków, którzy siedzieli w salonie uważnie się czemuś przysłuchując. Gdy Tom mnie zauważył ruchem ręki mnie zawołał, podszedłem do niego. Chłopaki słuchali w pełnym skupieniu jakieś nieznanej mi dotąd piosenki przez radio.
-Ale o co chodzi ? - zapytałem.
-Cicho, zaraz zacznie mówić. - uciszył mnie Jay.
-Tak więc - usłyszałem damski głos. - Mam nadzieję, że spodobała się wam ta piosenka, którą dosłownie niedawno odkryłam. Za oknem śliczna pogoda, a ja muszę siedzieć pośród tych czterech ścian podczas swojego urlopu, ale myślę, że to i tak jest lepsze od mojego pustego mieszkania. Nie zanudzam was moją historią, posłuchajmy czegoś.
   I znowu usłyszeliśmy piosenkę, ale nie interesowała mnie bardziej zaintrygował mnie głos kobiety w radiu.
-Czy to ... - usłyszałem pytanie Sivy.
-Ale jak to możliwe ? - powiedziałem.
-Zawiedliśmy na całej linii. - powiedział Nathan.
   Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Laury raz jeszcze. Nic.
-Nie odbiera. - powiedziałem.
-Może dlatego, że jest w pracy ? - zapytał, a raczej stwierdził Jay.
-Muszę tam jechać. - powiedziałem.
-Za jakieś 40 minut mamy spotkanie w spawie trasy. - przypomniał Nathan.
-Będziemy cię kryć. Jedź. - powiedział Tom.
   Wziąłem kluczyki do samochodu, portfel, telefon i szybko pobiegłem do auta. Jadąc do radia złamałem pewnie większość zakazów i nakazów, rozmyślałem jak Laura się czuje. Poległem. Schrzaniłem sprawę i nie miałem żadnych argumentów by zmienić zdanie o sobie. Po drodze zatrzymałem się w kwiaciarni i kupiłem mały bukiecik kwiatów. Z prezentem zmierzałem do radia. W czasie jazdy dzwoniłem do Laury jeszcze trzy razy, ale nie dodzwoniłem się ani razu. Olewała mnie czy po prostu nie mogła odebrać telefonu w pracy ? Liczę na wersję numer dwa. Zaparkowałem samochód i wbiegłem do budynku radia. Na parterze zapytałem się gdzie prowadzi audycje Laura Gonzales i pobiegłem w dane miejsce. Przed studiem świecił się neon informujący o tym, że trwa audycja, zignorowałem tę informację i po cichu wszedłem do studia, Laura właśnie "rozmawiała" ze swoimi słuchaczami, ale gdy mnie zauważyła jej wyraz twarzy wcale się nie zmienił, dalej prowadziła swój monolog, a ja stałem z tymi kwiatami i czekałem, aż skończy i będziemy mogli porozmawiać. Gdy skończyła poklikała coś w swoim laptopie i zdjęła słuchawki z uszu, odsunęła mikrofon.

**Z perspektywy Laury**

   Siedziałam w radiu. Przyznam, że było mi smutno, ale sama byłam przyczyną smutku, który mnie irytował. Na wizji próbowałam być neutralna, pracując w radiu musisz być obiektywna i puszczać wesołe kawałki na poprawę humoru, ale również i jakieś smutasy. Miałam ochotę puszczać same smutne piosenki, ale muszę liczyć się ze słuchaczami. Siedziałam w fotelu i zobaczyłam, że ktoś do mnie dzwoni. NIEZNANY ROZMÓWCA. Byłam w pracy, zaraz miałam zacząć mówić do ludzi, więc nie odebrałam, ale mój rozmówca próbował jeszcze parę razy. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, więc nie odebrałam. Jakieś 7 minut po ostatniej próbie nawiązania ze mną kontaktu przez telefon do studia wszedł Max z małym bukietem kwiatków. Były śliczne, a on sam miał smutny wyraz twarzy. Nie ucieszyłam się na jego widok, ale i nie posmutniałam jeszcze bardziej, byłam raczej obojętna na to co się właśnie dzieje. Po skończeniu mojej rozmowy ze słuchaczami ustawiłam playlistę i spojrzałam na stojącego Max'a.
-Hej! Usiądź. - zaproponowałam.
-Witaj ! To dla ciebie. - podał mi kwiaty.
-Śliczne, dziękuje. - posłałam mu śmiech.
-Nie cieszysz się na mój widok. - powiedział siadając. - Nie dziwię się. Zawiodłem. Wszyscy zawiedliśmy. Obiecałem ci, że będziemy stawać na rzęsach, żeby tylko się z tobą spotkać, ale zawaliliśmy to. Przepraszam.
-Nie przepraszaj. Nie ma za co.
-Jak to nie ma za co ? Obiecaliśmy ci, a potem wystawiliśmy cię. To nie było miłe. A teraz na dodatek siedzisz w pracy i  nie korzystasz z urlopu.
-Moja koleżanka się rozchorowała i rano zadzwoniła z prośbą o zastąpienie jej. Tylko na dzisiaj.
-A ty się zgodziłaś.
-Nie miałam nic innego do roboty, więc się zgodziłam.
-No właśnie, a gdybyśmy nie zawalili sprawy, nie siedziałabyś bezczynnie w domu, sama.
-Przyzwyczaiłam się do tego, że jestem sama. - Max w tym momencie spojrzał mi w oczy ze znakiem zapytania na twarzy, widać było, że go zaskoczyłam. 
-I tak żałuje, że nie spotkaliśmy się w tym tygodniu. - powiedział Max.
-Ale nie ma za co. Macie pracę i nie macie dużo wolnego czasu na spotkania z prezenterami radiowymi poza pracą.
-Tak masz rację, nie mamy czasu na spotkania z prezenterami radiowymi, ale z tobą powinniśmy znaleźć czas. - Max spojrzał mi w oczy.
-To jakim cudem znalazłeś czas na spotkanie ze mną ? - zapytałam.
-Tak w zasadzie, to gdy tu przyjechałem miałem tylko pół godziny, ale Tom powiedział mi, że będą mnie kryć przed Martinem, naszym menagerem. 
-Uciekłeś ?!
-Można tak powiedzieć. - uśmiechnął się i ja też się uśmiechnęłam.
-Będziesz miał przez to kłopoty ?
-Pewnie tak, ale w tej chwili mnie to nie obchodzi. Do której dzisiaj masz audycję ?
-Do 20, a co ?
-Przyjadę po ciebie.
-Nie musisz. Lepiej nie narażaj się Martinowi i chłopakom.
-Pewnie, że nie muszę. Ale chcę. A o nich się nie martw. Co jutro robisz ?
-Oj, jutro jestem bardzo zajęta. - powiedziałam, a Max'owi zrzedła mina.
-A co będziesz robić ? - zapytał ze smutkiem w głosie.
-Będę musiała cały dzień pamiętać, żeby oddychać. - uśmiechnęłam się.
-Myślę, że ci pomogę. Nie chcemy przecież, żebyś się udusiła. - Max spojrzał na zegarek, była 15.54. 
-Musisz już iść ? - zapytałam.
-Mogę się spóźnić.
-Ale ty już jesteś spóźniony, długo jechałeś ?
-Jakieś 20 minut.
-No właśnie, chłopaki nie mogą cię długo kryć. Leć już.
-No dobrze, ale przyjadę wieczorem. - widząc moją minę, dodał. - Na pewno przyjadę. Nie będziesz sama wieczorem wracać do domu.
-A skąd wiesz, że nie jestem samochodem ?
-Intuicja. A jesteś ?
-Nie. Miałam ochotę się przejść i nie brałam samochodu.
-To dobrze. Będę punktualnie o 20 pod radiem, zobaczysz.
-Dobrze. - powiedziałam niezbyt mu wierząc.
   Max pocałował mnie w policzek i wyszedł. Mój humor powinien się poprawić, ale nic takiego się nie stało. Bardziej się przytłoczyłam, bo George składał mi kolejną obietnicę bez pokrycia. Przestałam myśleć o tym co przed chwilą zaszło i zajęłam się pracą.


OMG! Miało wyjść inaczej, ale tak też może być. Myślę, że czas rozkręcić tego bloga i myślę, że wiem jak, ale to w następnych rozdziałach. O ile ktoś to czyta ; /  Nic nie pozostawiacie po sobie. WHY ? Nie podoba się, czy co ? Napisz. 

2 komentarze:

  1. Ha, pierwsza !
    Przeczytałam od początku, a zamiast słowa "Epilog", powinnien być "Prolog" skarbeńku xD
    No cóż, mam fajny pomysł. Naprawdę mi się podoba. Niezdarny Jay, miły Seev, rzucający się na wszystko Nathan, słodki Max :D
    Wszystko świetnie. Jestem ciekawa ich spotkania!
    czekam na dalsze losy bohaterów !
    Zapraszam do mnie :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com

    Ps. naprawdę fajnie mi się czytało.xD

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczę jaką plamę odszczelili faceci;/
    Nawet głupiego sms nie napisać, powinni się wstydzić!!
    Rozdział świetny;p
    Czytam dalej;pp

    OdpowiedzUsuń