środa, 8 maja 2013

16. Leżaczki, kolorowe drinki i te sprawy.

   Stałam tak jeszcze 5 minut moknąc w deszczu z wielkim uśmiechem na twarzy. Byłam już cała mokra, a wieczór był chłodny, więc ruszyłam do mieszkania. Wzięłam szybki prysznic i ruszyłam do łóżka, byłam bardzo zmęczona, ale wydarzenia tego dnia nie dawały mi spokoju. Gdy już odpływałam w śnie wspomnienia wracały i na mojej twarzy znowu pojawiał się uśmiech. Po parunastu minutach udało mi się zasnąć.
   Obudziłam się w zachwycającym humorze, czułam, że ten dzień będzie bardzo dobrym dniem. Wyłączając budzik zobaczyłam, że mam nową wiadomość.

"Jest późno, więc stwierdziłem, że nie będę cię budził. Dojechałem już do domu, cały i zdrowy. Widzimy się za tydzień. Tęsknię i całuje. Twój Max. : *"

   Mój Max. Ładnie brzmi. Z kolejnym uśmiechem na twarzy ruszyłam do łazienki. Szybki prysznic, umalowałam się i zrobiłam sobie koka teraz muszę tylko zdecydować w co się ubiorę. Wyszłam z łazienki i stanęłam przed sporą szafą, na zewnątrz słońce dopiero wstawało, więc stwierdziłam, że założę, szare jeansy z podwyższonym stanem, koszulkę z napisem "Jack Daniels" bez rękawów, na to krótką jeansową kurtkę, a na stopy założyłam białe Converse. Z dodatków założyłam czarną bandanę, kolczyki i parę bransoletek. Zapakowałam się do szarej torebki z ćwiekami. Byłam bardzo zadowolona z końcowego efektu. Muszę częściej tak się ubierać - pomyślałam i ruszyłam do kuchni. Zjadłam szybko śniadanie, zostało mi jeszcze około 15 minut zdecydowałam, że zrobię sobie jeszcze kreski na powiekach. Po zrobieniu ich byłam cała uradowana moim dzisiejszym wizerunkiem. Ten dzień zaczął się bardzo dobrze. Czas ruszyć do pracy. Zamknęłam mieszkanie i wyszłam z budynku, skierowałam się do garaży. Mój czerwony samochód czekał na mnie i miałam wrażenie się do mnie uśmiecha. Mimowolnie się zaśmiałam i wsiadłam za kierownicę. Tak jak poprzedniego dnia do pracy dojechałam w 15 minut. Weszłam do radia, na korytarzu było parę osób, a to ci zaskoczenie. 
-Laura ! - słyszałam za sobą.
-O cześć Amy. - powiedziałam na widok szczupłej blondynki, Amy była u nas w radiu na stażu, zajmowała się wszystkimi ploteczkami.
-Słuchaj, bo jest taka sprawa. April mówiła żebyś od razu po przejeździe do radia poszła do niej. Ponoć bardzo ważna sprawa. 
-Ok, dzięki Amy. - powiedziałam, a dziewczyna szybko zniknęła.
   Co może chcieć ode mnie April ? Może chodzi jej o grafik. No, bo o co innego. Tym razem weszłam do windy, skoro miałam być od razu po przyjeździe, to nie chcę jej kazać czekać. Weszłam do windy i nacisnęłam 4 piętro, bo tam mieściło się biuro April. Winda ruszyła. Szybko dojechałam do celu. Na piętrze panował duży ruch, niepewnie wyszłam z windy i ruszyłam do biura April. Wszyscy gdzieś szli niektórzy nawet biegli. Wymieniłam parę uśmiechów z mijanymi znajomymi, doszłam właśnie do biura mojej kierowniczki i podniosłam rękę, by zapukać, gdy właśnie drzwi się otworzyły.
-O Laura czekałam na ciebie. - powiedziała April stojąca w drzwiach. - Wejdź. - i zawróciła do środka, poszłam za nią.
-Ustalam właśnie nowy grafik. Laura przypomnij mi kiedy chciałaś mieć te audycje ? Kompletnie mi się wszystko pomieszało.
-No chciałabym te od 10 do 14, jeśli można.
-Ok. - powiedziała zapisując sobie coś na karteczce.
-Dlaczego w radiu jest taki ruch ? - zapytałam.
-Każdy chcę pokazać, że pracuje. - nie wiedziałam o co jej chodzi. - No chodzi o to, że parę ludzi wyleci. Wiesz cięcia budżetowe. Z resztą nasze radio potrzebuje młodych ludzi, takich jak ty. Właśnie dzisiaj mam spotkania w sprawie pracy. Mam zamiar przyjąć parę osób. Dobrze Laura to wszystko, dzięki, ale jestem mega zajęta. Mam nadzieję, że te całe zmiany nam pomogą.
-To nie przeszkadzam. To zobaczenia. - powiedziałam i osłupiała wyszłam.
   Zwolnienia, cięcia budżetowe, zatrudnienia ? Coś mi tu nie pasuje, ale nie będę przecież sprzeczała się z April. Kierowniczka uwzględnia mnie w nowym grafiku, więc mam pewne miejsce. Zeszłam schodami na 3 piętro przynajmniej tu było mniej ludzi i ruszyłam do swojego studia, moje cztery ściany. Same studio było dosyć małe, ale dzięki paru przemeblowań zyskałam więcej miejsca i światła. Wchodząc do studia na przeciwnej stronie były dwa okna, później konsola i moje miejsce, przed tym były miejsca ze słuchawkami i mikrofonami dla gości. Na podłodze była szara wykładzina, a ściany przemalowałam na niebieski kolor. Moje studio z pewnością różniło się od pozostałych.
   Gdy na zegarze wybiła szósta, zaczęłam swoją pracę, około 10 dostałam sms.

"Cześć Laura. Nie udało mi się namówić Jay'a na wizytę u mnie w domu, w związku z tym mam prośbę. Mogłabyś go odwiedzić ? Przez dwa dni nie będzie mnie w Londynie i martwię się o niego. Dziękuje Nathan. xoxo "

   Szybko odpisałam:

"Cześć Nath. Pewnie. Miłego czasu z rodziną. Nie martw się zaopiekuje się naszą śliwką ; ) "

   Po krótkiej przerwie dostałam kolejną wiadomość.

"Śliwka ?! No tak, zapomniałem. Na chwilę obecną ten przydomek do niego pasuje. Dziękuje. "

   Wróciłam do pracy i punktualnie o 12 wyszłam ze studia. Na korytarzach było pełno ludzi, nawet nie zbliżałam się do windy, bo doskonale mogłam sobie wyobrazić co się tam dzieję. Ruszyłam w kierunku schodów, ale tam też było pełno ludzi. Przechodząc obok radiowej stołówki zdałam sobie sprawę, że oprócz śniadania w domu i paru ciasteczek nic nie zjadłam. No nic, trzeba zrobić zakupy i obiad. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do najbliższego supermarketu. Parking jak zwykle przepełniony i z trudem znalazłam wolne miejsce, które znajdowało się daleko od głównego wejścia. No cóż, przejdę się. Wchodząc do sklepu wzięłam wózek i ruszyłam między pólkami. Po jakoś godzinie byłam już w samochodzie. Nie wiem dlaczego ludzie tak masowo robili zakupy, kolejki przy kasach były bardzo długie. Żadne święta się przecież nie zbliżały. No nic, nie wnikam w zachowanie anglików, bo czasami mnie mocno dziwiło. Po kolejnych 40 minutach byłam w domu, nareszcie. Teraz tylko zrobię obiad i odpocznę sobie. Krojąc warzywa na zupę przypomniała mi się moja obietnica złożona Nathanowi. Wzięłam telefon i wysłałam do Jay'a wiadomość.

"Cześć. Może wpadniesz do mnie ? Szykuje bardzo smaczną zupę i szczerze powiedziawszy nie wiem co będę później robić. Ponudzimy się razem ? "

   Po około 10 minutach dostałam odpowiedź.

"Nie obraź się, ale nie mam ochoty na towarzystwo. "

   O nie, kolego. Tak się nie bawimy. Zrobiłam obiad, zjadłam i nalałam drugą porcję - dla Jay'a. Poprawiłam makijaż i wsiadłam do samochodu. Po pół godzinie, byłam na miejscu. Zadzwoniłam do domofonu, usłyszałam męski głos.
-Słucham ? W czym mogę pomóc.
-Dzień dobry nazywam się Laura Gonzales i jestem ...
-A tak ! Niech Pani wejdzie. - i usłyszałam dźwięk otwieranej bramki.
   Co za reakcja na moją godność. Co to za człowiek był ? Weszłam właśnie do ogrodu i zobaczyłam dość postawnego mężczyznę, stał w progu i się uśmiechał.
-Dzień dobry ! Nazywam się Kevin Myers. Jestem ochroniarzem chłopców. Dużo mi o Pani mówili, a Nathan uprzedził, że Pani przyjdzie. 
-Dzień dobry. Miło mi Pana poznać. - podaliśmy sobie ręce.
-Niech Pani tak nie stoi w drzwiach. Proszę wejść. - mężczyzna zrobił mi miejsce w drzwiach.
-Może to nie na miejscu, ale mam pewna prośbę. Może przejdziemy na ty ? Przyjaciele zespołu to również moi przyjaciele. - mężczyzna patrzył na mnie wyczekująco.
-Tak, pewnie. Laura.
-Kevin. Jay jest u siebie w pokoju. Wiesz gdzie, czy cię zaprowadzić ?
-Wiem gdzie, ale mam coś dla niego. Czy mogłabym mu to odgrzać ?
-Pewnie, że tak. Nawet dobrze, że przyniosłaś mu obiad, bo od śniadania nic nie jadł. W ogóle z pokoju nie wychodził. 
-A to dlaczego ? - zapytałam Kevina wchodząc do kuchni.
-Chłopcy wyjechali do rodzin i tylko Jay został, myślę, że to przez to. - podał mi garnek.
-Wspominał o tym, że coś mu się skomplikowało i zostaje w Londynie. - powiedziałam wlewając zupę do garnka i podpalając pod nim gaz.
-No tak, ale wolę nie wypowiadać się na ten temat. Będzie chciał to ci powie.
-Nie no pewnie. Zjesz może ? - zapytałam.
-Ale to przecież dla Jay'a.
-Nie bój się, starczy i dla ciebie i dla niego. Jeżeli mnie w ogóle wpuści. - zasmuciłam się.
-Jak będzie otwarte to się nawet nie zastanawiaj tylko wchodź. Jay często zachowuje się jak obrażony dzieciak. - podał mi dwa głębokie talerze, łyżki i tacę.
-Dzięki za radę. Na pewno wykorzystam. - powiedziałam nalewając zupy do obu talerzy, wzięłam tacę i położyłam na niej napełniony talerz i łyżkę. - Życz mi powodzenia. 
-Powodzenia. - powiedział i zajął się zupą.
   Wyszłam z kuchni i ruszyłam do schodów. W tym momencie bardziej się bałam, że rozleję zupę niż tego czy Jay mnie wpuści. Udało mi się wejść na górę nie rozlewając ani kropli. Byłam z siebie zadowolona. Stanęłam przed drzwiami i cicho zapukałam.


*** Z perspektywy Jay'a ***


   Leżałem na łóżku od około paru godzin, myślałem o tym co robią teraz chłopaki. Max jest już dawno w domu i spędza czas ze swoją rodziną. Przed wyjazdem bardzo się cieszył na tę spotkanie. Nathan już wyjechał i mówił, że przez dwa dni nie będzie go w Londynie, bo wyjeżdża do dziadków. Siva i Nareesha mieli dwie godziny temu lot, a Tom z Kelsey wyjechali wczesnym rankiem. I tak oto zostałem sam z BigKevinem w domu, bo Martin jak zwykle gdzieś wyjechał. Rano Nathan namawiał mnie żebym pojechał razem z nim, ale przecież nie będę jechał do jego dziadków, nawet ich nie znam i będę tylko kłopotem. Moi przyjaciele bardziej interesowali się mną niż moi rodzice. No, ale odkąd zacząłem karierę odsunęliśmy się od siebie, a może tak było od zawsze ? Sam nie wiem. Chłopaki mówią, żebym znalazł sobie dziewczynę, ale ja nie umiem kogoś pokochać. Rodzice nie wpoili mi tego uczucia. Nawet nie wiem jakie to uczucie kogoś kochać, czy być kochanym. Czarna magia. Usłyszałem ciche pukanie.
-Kevin nie jestem głodny, nie chce piwa, nie mam ochoty na mecz i tak jeszcze żyje. - powiedziałem.
   Leżałem na plecach, usłyszałem otwieranie drzwi, no tak zapomniałem ich zamknąć na klucz.
-Ale to nie Kevin. - spojrzałem w stronę drzwi.
-Laura ? Co ty tu robisz ?
   Była bardzo ładnie ubrana. Muszę przyznać, że rockowy styl jej pasował i to bardzo.
-Stoję w drzwiach i niestety nie mogę ich zamknąć, bo nie mam jak. Będziesz tak leżał i się obijał czy mi pomożesz ?
   Wstałem i zamknąłem za nią drzwi, zacząłem zbierać ubrania z ziemi, żeby dziewczyna mogła przejść. Laura podeszła do biurka i zaczęła zrzucać z niego kolejne ubrania, gdy zrobiła miejsce, położyła na nim tacę z pachnącą zupą. Teraz przypomniało mi się, że moim ostatnim posiłkiem było śniadanie, które jadłem około 5 godzin temu.
-Niezły masz tu syf. Max dostanie zjebki ode mnie jak wróci. - powiedziała. - Smacznego !
   Przez chwilę stałem tak totalnie zdekoncentrowany i nie wiedziałem co mam zrobić, co Laura tu w ogóle robi ? 
-Mam cię zaprowadzić ? Ok. - podeszła do mnie i zaczęła mnie ciągnąć do biurka, usiadłem, a ona zajęła się ubraniami.
-Zostaw to. Ja to później posprzątam.
-Nie marudź tylko jedz. Zajmę się tym. Nie mam i tak nic lepszego do roboty.
-Też chciałbym tak gotować jak ty. - powiedziałem.
-Nie musisz. Wystarczy do mnie przyjść w porze obiadowej. Ja nie gryzę.
-Tego nie powiedziałem. - uśmiechnąłem się i zajadałem się ciepłą zupą.
   Gdy ja wcinałem przepyszny obiad Laura zebrała wszystkie ubrania i położyła je na łóżku. Następnie zabrała się za zbieranie wszystkich śmieci w pokoju. Najwięcej było ich w kącie, w którym właśnie teraz sprzątała Laura.
-Aaaaaaaa ! - krzyknęła Laura i podskoczyła jak oparzona, wskoczyła na łóżko.
-Laura ! Co się stało ? - podszedłem do niej.
-T-tam coś j-jest. - powiedziała i wskazała na kąt, była bardzo wystraszona, jej oczy były rozmiarów 5 złotówek.
-Jay ! - złapała mnie. - Nie idź tam. To się rusza. - powiedziała.
-Co się dzieje ? - wbiegł do pokoju zdyszany Kev.
-Ja chyba wiem, co. - powiedziałem i ruszyłem w stronę kąta.
-Jay ! Nie idź tam. - usłyszałem za sobą głos Laury i śmiech Kevina, który najprawdopodobniej ogarnął całą sytuację.
-Dlaczego się śmiejesz ? - zapytała przestraszona Laura i rzuciła w niego poduszką.
   Podszedłem to ściany i spod sterty śmieci wyjąłem moja ukochaną jaszczurkę, była wystraszona, ale jak mnie zauważyła od razu do mnie podbiegła.
-Boże co to jest ? Skąd to się tu wzięło ? - zapytała przestraszona Laura.
-Laura to jest moja jaszczurka Tia.
-Co ?!
-No widzisz, tu ma oczka, łapki i ogonek. Bardzo miłe stworzonko. - pokazywałem poszczególne części ciała. - Chcesz się przywitać ? - spojrzałem na Laurę.
-Weź to ode mnie ! - krzyknęła dziewczyna, a gdy do niej podszedłem, pobiegła za Kevina.
-No zrób coś ! On z nią tu idzie. - mówiła Laura, a Kevin śmiał się w najlepsze.
-Oj dzieciaki ! Z wami to zawsze wesoło jest. Bawcie się dalej, ale beze mnie. Za stary jestem na takie wygłupy. - i wyszedł zostawiając Laurę bez ochrony.
-Nie podchodź do mnie z tym ... zwierzakiem. No ja rozumiem koty, psy, rybki, ale nie JASZCZURKI. Ty się dobrze czujesz ?!
-No nie mów, że się jej boisz. Ona jest bardzo pokojowo nastawiona do nowych ludzi.
-Ale ja nie jestem. Weź ją schowaj, albo ja wychodzę.
-Dobrze, już. - powiedziałem do Laury, a później zwróciłem się do Tia. - Idziemy się położyć ? - i zaniosłem ją do jej akwarium.
-Już jest zabezpieczona. Możesz podejść. - powiedziałem, bo zauważyłem, że Laura nadal stoi w drzwiach.
-Nie ucieknie, czy coś ?
-Nie, a nawet jakby to nic ci nie zrobi. Nie jest niebezpieczna.
-No nie wiem. - Laura niepewnie podeszła. - Ale ja już porządki skończyłam. Mogę jedynie wziąć te ubrania do pralki.
-Nie kłopocz się. Zrobię to później. Ale teraz pozwolisz, że zjem obiad. - cała ta sytuacja mnie rozbawiła.
   Laura niepewnie usiadła na łóżku, co chwilę rozglądała się jakby bała się, że zaraz coś wyskoczy.
-Nie śmiej się. Ja na prawdę się wystraszyłam. Kurcze sprzątam sobie, a tam nagle coś zaczęło się ruszać. Każdy normalny człowiek, by tak zareagował. - powiedziała.
-I każdy normalny człowiek zareagowałby na twoje zachowanie tak jak ja i Kevin. Wiesz jak to wyglądało ? - teraz śmiałem się na głos.
-Z pewnością zabawnie. - i teraz Laura zaczęła się śmiać razem ze mną.
   Po paru chwilach, gdy już ochłonęliśmy, zabrałem ubrania z łóżka, a Laura wzięła tacę i zeszliśmy na dół. Zaniosłem ubrania do pralni i pierwszą część włożyłem do pralki, nastawiłem ją (tak, potrafię ) i poszedłem do kuchni, w której Laura szykowała sobie herbatę.
-Kevin powiedział, że musi na chwilę wyjść. Masz nikomu nie otwierać i mamy nigdzie nie wychodzić dopóki nie wróci. - powiedziała widząc mnie z drzwiach. - Chcesz herbaty ?
-Napiłbym się piwa.
-Chyba nie. - i spojrzała na mnie lodowatym wzrokiem.
-No dobra, herbata to lepszy pomysł.
   Zalała kubki i jeden podała mi, a drugi zaczęła słodzić.
-Też słodzę cztery łyżeczki. - zaśmiałem się.
-A co w tym śmiesznego ?
-Chłopaki zawsze się śmieją jak słodzę herbatę, bo mówią, że później chodzę jak na haju.
-Nie znają się. - podsumowała Laura i wzięła łyka z kubka. - To co robimy ? Jesteśmy uziemieni.
-Możemy robić różne rzeczy.
-Na przykład jakie ?
-Oglądać telewizję, grać w karty, w warcaby, w scrabble, mamy jeszcze chińczyka, ale nie gwarantuje, że są wszystkie pionki. Możemy pograć w tenisa stołowego. Wyjść do ogrodu i pograć w badmintona. Porzucać do kosza. Albo wyjść i posiedzieć na słońcu, leżaczki, kolorowe drinki i te sprawy.
-Kurczę samochodem jestem.
-Samochód możesz zostawić u nas, w garażu zwolniło się sporo miejsc, a możesz wrócić do domu taksówką do pracy też możesz pojechać taksówką.
-Albo się przejść. Nie mam daleko. I znam dobre skróty.
-Czyli leżaczki i kolorowe drinki ?
-Oczywiście !


Siema Misie <3
Ta temat rozdziału to powiem, że mi się podoba.
Mimo, że z kartkówki z Balladyny dostałam 2+, a sprawdzian z chemii mnie kompletnie wystraszył i szykuję się na poprawę : /
Piękną mam pogodę za oknem i każda przerwę spędziłam przed szkołą. 
Szalony dzień dzisiaj. Moja koleżanka ma dzisiaj urodziny, moja mama imieniny, a kolegi rodzice rocznicę ślubu. No istny szał ciał. 
Widzieliście teledysk do WLR ? Ja właśnie sobie obejrzałam, fajniuśny *,*
To do piąteczku, trzymcie się : ***

3 komentarze:

  1. Teledysk jest smieszny, rozbawił mnie.
    Rozdział : Rozwaliła mnie akcja z jaszczurką. Słdki Nath troszczy się o Jay'a.
    Big Kev <3
    Czekam na nn.
    Zapraszam do mnie:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!!! Jaszczurka najlepsza ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe;p kolorowe drinki i te sprawy;pp czyli jakie?;pp
    Fajny rozdział;pp
    Moment z jaszczurką Tią, boski;pp

    OdpowiedzUsuń