środa, 22 maja 2013

22. Zostaliśmy sami.

-Zbieramy się Nath. - powiedziałam, gdy doszłam do wniosku, że nie ma sensu nadal siedzieć w lodziarni przy pełnym do połowy pucharku.
-Ale ja się nie mogę ruszyć. - marudził chłopak.
-Dobrze się czujesz ?
-Tak, tylko nie mam siły wstać.
-Ale na pewno ? Mówiłam, że to się źle skończy. 8 gałek lodów i na dodatek każda w innym smaku. - chłopak miał dziwny kolor twarzy.
-Tak, muszę jeszcze odpocząć. - Nathan rozłożył się na krześle.
-Bo do tej sukienki to musiałabym kupić jeszcze buty i jakieś dodatki.
-To zaraz pójdziemy. Daj mi 10 minut.


*** Perspektywa Jay'a ***


   Laura z Nathanem wyszli z domu o 11, była już 15 i ich jeszcze nie było. Ciekawe kiedy wrócą ? Kevin siedział u siebie w pokoju i chyba rozmawiał przez Skype ze swoją rodziną. Mógłby się z nimi widzieć na żywo, ale uparł się, że zostanie ze mną. Nie chciał zostawiać mnie samego i bez ochrony. Traktował nas jak przyjaciół, ale również jak ojciec, który troszczy się o swoje dzieci. Przynajmniej on się mną interesował w ten sposób, bo na swojego ojca nie mogłem liczyć. Odkąd zacząłem karierę odsunęliśmy się od siebie na tak długi dystans, że już nikt nie brał sobie na poważnie określeń "mama", "tata" czy "syn". Kogo to obchodzi ? Teraz mam własną rodzinę, z którą spędzam większość swojego życia, robimy to co kochamy. A ja zawsze chciałem pracować tak, żeby ta praca sprawiała mi przyjemność, a ta praca oferowała mi wiele przyjemności. Chociaż nie mówię, że jest pięknie i wspaniale, czasami potrafi nieźle dać w kość.
   Podszedłem do lustra, moje czoło wyglądało już dużo lepiej. Kolor prawie znikł, a ból nie dokuczał. Zastanawiałem się czy Laura wzięła rano lekarstwa, gdy do pokoju zapukał Kevin.
-Będziesz miał coś przeciwko jeśli wyjadę na jedną noc do mojej rodziny ? - zapytał.
-Pewnie, że nie. Jedź i odpoczywaj. Nawet na dłużej. Dam sobie radę i będziemy w kontakcie. - ucieszył mnie fakt, że nie będę go tu dłużej przetrzymywał.
-No, ale dasz sobie radę ? 
-Tak, nie martw się tak, bo osiwiejesz. - uśmiechnęliśmy się.
-Ale Jay ja cię proszę. Bez żadnego upijania się i sprowadzania "koleżanek". - mówiąc ostatnie słowo zrobił cudzysłów w powietrzu.
-No przecież Laura u nas mieszka.
-Jay! To jest dziewczyna Max'a. - oburzył się Kev.
-Kevin nie miałem na myśli tego co ty sobie pomyślałeś. Przecież wiem, że Max jest z Laurą i jestem solidarnym przyjacielem. Z resztą nie mam takich myśli o Laurze. Miałem na myśli, że nie będę sam i nie będzie żadnych "koleżanek", bo jak to tak przy dziewczynie obok. Co sobie o mnie pomyśli ?
-Przepraszam, ale to zabrzmiało jak ... No w każdym bądź razie. Jay ręce przy sobie i bezpiecznie mi tu. Żeby nie było, że ja przyjeżdżam, a ty spaliłeś dom, czy nie żyjesz.
-Spokojnie. Potrafię o sobie zadbać i znam wszystkie ryzyka jakie niosą zaproszenia obcych ludzi do domu. Nie każdy jest miłym fanem.
-Dobrze, że wiesz jaka jest sprawa i jesteś świadomy rezultatów.
-Nikogo nie zaproszę i nie wpuszczę. Nie martw się. Jedź do rodziny. Zasłużyłeś sobie na to. Wypocznij. - powiedziałem i poklepałem przyjaciela po plecach.
-Okey. Lecę się pakować.
   Kevin zniknął za drzwiami. Zostałem sam z myślami u siebie w pokoju. Włączyłem muzykę i zacząłem sprzątać pokój, w którym nie było miejsca, żeby postawić nogę. Po ostatnim sprzątaniu Laury nazbierało się parę ubrań na podłodze i dodatkowych śmieci. Zszedłem na dół i wziąłem worek na śmieci, chusteczki do mebli, odkurzacz i coś do okien. No to bawimy się w pokojówkę. Najpierw zebrałem wszystkie śmieci, które nie zmieściły się w jeden worek tylko w trzy. Ja nie wiem skąd mi się bierze tyle rzeczy w pokoju. Dalej wyczyściłem meble i starłem z nich kurz. Poukładałem płyty CD, DVD i książki na półkach. Posprzątałem klatkę Tia i zabrałem się za okna. Nienawidziłem tego robić, bo cóż, powiedzmy sobie szczerze, że nie potrafiłem ich umyć do błysku. Zawsze zostawiałem smugi i strasznie mnie to denerwowało. Człowiek się stara, a cały świat przeciwko niemu. Zdziwił mnie fakt, że tym razem nie zostały żadne smugi i okna aż błyszczały. To był mój pierwszy i ostatni raz. Pościeliłem łóżko i na deser zostawiłem sobie odkurzanie. 
   Byłem z siebie dumny widząc efekt końcowy. Przy drzwiach stały worki ze śmieciami, więc je zniosłem razem z odkurzaczem. Odkurzacz zostawiłem w schowku i wyszedłem na dwór by wyrzucić śmieci do kubła. Wróciłem do pokoju po pozostałe środki czystości, na zegarze była już 16:11. Kevin już wyjechał ? Na pewno nie wyjechał bez pożegnania, więc pewnie się jeszcze pakuje. Godzinę ? Przecież jedzie tam tylko na parę dni, nie potrzebuje dużo rzeczy. Zaniosłem detergenty i poszedłem do jego pokoju. Drzwi były otwarte i mężczyzna właśnie zamykał walizkę.
-Będziesz już jechał ? - zapytałem.
-Tak, właśnie się spakowałem. Będę zmykał.
-Zjesz coś może przed podróżą ?
-Nie, dzięki, ale nie jestem głodny. Trudno mi wyjechać zostawiając cię samego.
-Nie będę sam. Będę z Laurą, ma zwolnienie do końca tygodnia, pamiętasz ?
-No tak, ale i tak martwię się, że sobie nie dacie rady, dzieciaki.
-Laura mieszka w Londynie, sama od pięciu lat i nic się jej nie przytrafiło. Ja też nie jestem jakiś tam maksymalnie głupi, żeby ryzykować swoje bezpieczeństwo. Nie martw się tylko jedź już. - dzwonek do drzwi. - Pójdę zobaczyć kto to. Pewnie Laura już wróciła z zakupów.
   Wyszedłem z pokoju Kevina i zbiegłem po schodach. Podniosłem słuchawkę.
-Tak ? - zapytałem.
-To ja, Laura. 
-Już otwieram bramę i garaż. - odłożyłem słuchawkę i otworzyłem bramę i garaż, po chwili usłyszałem wjeżdżający na podjazd samochód, Kevin schodził z walizką po schodach.
-Laura ? - zapytał.
-Tak, nie zamykam bramy ani garażu skoro już jedziesz.
-Dzięki Jay. To trzymaj się i proszę cię bądź ostrożny, bo jestem za ciebie odpowiedzialny. Nie chcę wylądować w więzieniu. - zaśmiał się.
-Postaram się. - ja też się zaśmiałem, przytuliłem Kevina, do domu weszła Laura.
-O Boże jak się zmachałam na tych zakupach. - weszła i położyła torby z zakupami na podłogę. - Ktoś wyjeżdża ? - zapytała na widok walizki.
-Kevin wyjeżdża na parę dni do rodziny. - powiedziałem.
-Na jedną noc. Jutro wieczorem wrócę. - sprostował.
-Przecież to ci się nie opłaca. Lepiej zostań tam na parę dni. Zaopiekuję się Jay'em, Nathan jest w mieście. A z tego co wiem to Tom razem z Kelsey wraca w piątek, czyli pojutrze. Naciesz się rodziną, nie wiadomo kiedy będzie kolejna taka szansa. - powiedziała Laura.
-Tom wraca w sobotę sam, bo Kelsey ma jakieś tam zawody czy spotkanie w sprawie "Just3UK". - powiedziałem.
-Aha. No ale będzie w sobotę. Max przyjeżdża w niedzielę, bo już do mnie dzwonił, a Siva i Nareesha też przylatują w niedzielę. - powiedziała.
-No widzisz Kev, nawet Laura ci mówi, żebyś pojechał na dłużej. - powiedziałem.
-No coś w tym jest. Wiem, że macie rację, ale .... - zaczął.
-Nie martw się nie spalimy domu, ani nie wystrzelimy go w powietrze. I damy sobie radę. - powiedziała Laura. -Miłej podróży. Trzymaj się. - przytuliła się do Kevina.
-Trzymaj się Kev. - przytuliłem go.
-Okey, ale wracam w pątek. - powiedział.
-W sobotę. - powiedziała Laura.
-Bo pomyślę, że chcecie mnie wywalić z domu. - zaśmiał się.
-Wcale nie. Po prostu chcemy żebyś wypoczął i spotkał się z rodziną. - powiedziałem.
-Dobrze, dobrze. To ja jadę. Trzymajcie się dzieciaki. - powiedział Kevin i zniknął, po chwili podjechał samochodem i włożyłem walizkę do bagażnika, pomachał nam i odjechał.
-Zostaliśmy sami. - usłyszałem za sobą głos Laury, wróciłem do domu i pozamykałem bramę i garaż.
-Jak tam zakupy ? - zapytałem widząc torby.
-Udane, ale Nathana odwiozłam do domu. Przedawkował lody i rozbolał go brzuch. - uśmiechnęła się dziewczyna.
-Tylko żeby się nie rozchorował.
-O tym nie pomyślałam. - wystraszyła się.
-Spokojnie. Młody jest odporny. No pokazuj co sobie kupiłaś. - wziąłem torby i ruszyłem z nimi do salonu, za mną słyszałem kroki Laury.



Dzień doberek !
Dodaje z samego rana, bo kończę dzisiaj szkołę o 15, więc pomyślałam, że lepiej jest dodać teraz.
Okey lecę szykować się do szkoły.
Poprawiam dzisiaj sprawdzian z chemii, trzymajcie kciuki ; )
Do piątku ; * 

Aha ! I oczywiście zapomniałam o najważniejszym ; )
Za moment wychodzę do szkoły, więc szybciutko piszę ; *
Chciałam baaardzo podziękować za komentarze pod ostatnim rozdziałem, ich liczba wzrosła dwukrotnie z dwóch na cztery, co bardzo mnie cieszy. Wiecie ile to dla mnie znaczy ? Nawet największa liczba świata nie pokaże mojej radości z tego faktu. Dla blogerki taki wzrost komentarzy jest bardzo mobilizujący i po prostu wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Tak więc WIELKIE dzięki za komentarze pod 21 rozdziałem i mam cichą nadzieję, że pod tym też będzie parę. 
Teraz lecę się ogarnąć do końca i zmykam do szkoły ; ****  <3

5 komentarzy:

  1. Jołson ;D
    hah Kevin Kevin jak się dyga zostawić ich w domu ;D
    aaaaaaale jaki będzie czad cos czuje w następnym ;] i nie będzie, że ``to dziewczyna Maxa`` ;p
    ddddoooobry rozdzial ^^
    3m się , do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie, co się będzie działo?
    Może spełnią się obawy Kevina? (dotyczące pożaru albo Laury i Jay'a?)
    Czekam niecierpliwie na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. nie Jay chyba nie okaże się... nie nie zdradzi przyjaciela... mam nadzieję:D
    czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  4. no ciekawe jak się nam Jay i Laura zachowają?
    weny i następny:D

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe tłumaczenia Jaya są mega zabawne;pp
    Mam nadzieje, że Nathan się nie rozchoruje;pp
    Ciekawa jestem miny Jaya;pp

    OdpowiedzUsuń