środa, 12 czerwca 2013

31. Ostatnie wspólne spotkanie.

   Wielkie party było wielkie w zniszczenia. Fizyczne i moralne. Nathan tak się upił, że zbił duży wazon w salonie, który był prezentem od mamy Sivy. Nie obyło się bez kłótni. Tak więc, pijany Nathan i pijany, ale nie aż tak jak jego młodszy kolega, Siva zaczęli się szamotać i Nareesha z Max'em musieli interweniować, później do uspokajania chłopaków dołączyli Panowie, tu Martin i Kevin, którzy wypili po paru piwach. Jay nie pił dużo, ale szybko się zmył na górę. Tom ciągle pił i z nikim nie rozmawiał, wyłączył się. Ja wypiłam parę piw, bo musiałam jakoś zakłócić moje myśli, Max wypił tylko jedno i bacznie mnie obserwował, gdy sięgałam po kolejne. Ale nic nie mówił. No i dobrze, nie chciało mi się słuchać jego kazania. Ogólnie to z Max'em zamieniliśmy parę słów tego wieczoru. Nie powiem, że byłam zadowolona z faktu, że nie powiedział mi wcześniej o ich trasie koncertowej. I doskonale wiedział, że jestem na niego za to wkurzona. Po 22 postanowiłam wrócić do domu, bo rano trzeba było wstać do pracy. Zadzwoniłam po taksówkę i wróciłam do domu. Prysznic otrzeźwił mnie i odświeżona poszłam do kuchni w celu wypicia gorącej herbaty. Czekając na wodę zdałam sobie sprawę, że nie potrzebnie pogniewałam się na Max'a. Taka jego praca i nic na to nie poradzę jeżeli się kochamy to najprawdopodobniej nasz związek przetrwa te wszystkie wyjazdy. Zawsze jest jakieś wyjście. Znajdziemy jakieś rozwiązanie. Z uwolnioną już głową poszłam spać.
   Rano obudził mnie budzik o 8, wyspałam się i z pozytywną energią na starcie ruszyłam do łazienki, gdy już wstępnie się ogarnęłam, to znaczy zrobiłam makijaż i związałam włosy w koka, zajęłam się strojem. Zdecydowałam się na bardzo jasne, jeansowe spodenki, koszulkę na grubych ramiączkach z dużymi wycięciami pod pachami, kontrastową do spodenek, była granatowa z napisem "For fun". Żeby nie było nudno założyłam pomarańczowy, neonowy stanik. Na stopy nałożyłam granatowe, niskie trampki z ćwiekami i zapakowałam się do okrągłej, białej torebki z wiśniami przekładanej przez ramię. Z dodatków wybrałam dwie rockowe bransoletki. Zjadłam standardowe płatki śniadaniowe. I gotowa wyszłam na zewnątrz. Samochodem dojechałam do radia dziesięć minut przed czasem. Spokojnie i powoli weszłam do budynku i windą pojechałam na trzecie piętro do swojego studia. Na korytarzach pustki. Czyli wracamy do starych dobrych czasów. Przywitało mnie ciemne wnętrze pokoju. Podniosłam żaluzję i podlałam kwiaty na parapecie. Usiadłam przy konsoli i poczułam się tak jakbym wróciła do tego miejsca po bardzo długiej przerwie.
   Na zegarze wybiła 10 i zaczęłam swoją audycję. Dzisiaj odbyła się bez żadnych wywiadów, gości czy czegokolwiek. Po prostu puszczałam muzykę i rozmawiałam z moimi słuchaczami oraz tweetowałam z nimi. Nawet nie zauważyłam kiedy te cztery godziny pracy zleciały. Po zakończonej robocie, pożegnałam się ze studiem i wyszłam. Na korytarzu zobaczyłam Matt'a, stał do mnie tyłem - punkt dla mnie. Co mam zrobić ? Zostawała mi ucieczka do studia, bo innego wyjścia nie miałam. Mój pech chciał, że w momencie mojej szalonej walki z myślami, Matt się obrócił. Jak on wyglądał ! To nie ten sam chłopak co wcześniej. Jego piękne, ostre rysy twarzy teraz zaniknęły i cała twarz była opuchnięta. Koloru nie można było uzgodnić, bo była cała paleta kolorów. Tęczowy Matt. Cała lewa strona twarzy była nieźle obita, ale dobrze tak temu draniowi niech nie myśli, że jestem zwierzęciem do zdobycia. Gdy mnie zauważył, jego wzrok mnie mocno wystraszył. Jego oczy płonęły czystym ogniem nie umknął mi fakt, że zacisnął pięści. Tak się wystraszyłam, że zapomniałam o oddychaniu. Po paru sekundach jego wyraz twarzy się zmienił i był teraz uśmiechnięty ( na tyle ile pozwalała mu jego buzia ) i pełen entuzjazmu do mojej osoby, ruszył w moim kierunku. Zamknęłam drzwi studia na klucz, żeby nie stać tam jak jakiś głupek i gdy już były zamknięte, Matt był blisko. Nie wiedziałam co zrobić, więc nie zrobiłam nic. Zatrzymał się przede mną.
-Cześć. Mam nadzieję, że twój chłopak jest równie dobry w łóżku jak w biciu. - bezczelnie się uśmiechnął, miałam ochotę uderzyć go znowu, ale przypomniało mi się, że mam go unikać, więc wyminęłam go bez słowa i skierowałam się w stronę windy.
-I tak przede mną nie uciekniesz. Nie zgłosiłem tego pobicia na policję tylko i wyłącznie z czystej zabawy. Lubię ostre laski. - zaśmiał się i odszedł.
   Co za bezczelny gnojek, weszłam do windy. Ma jeszcze czelność mówić mi takie rzeczy. Byłam taka wkurzona, że wręcz wybiegłam z radia. Na zewnątrz było strasznie ciepło. Nie rozglądając się ruszyłam do swojego samochodu. Nagle poczułam szarpnięcie za rękę, odwróciłam się gotowa do ataku, myślałam, że może to być Matt i teraz nie miałam żadnych ograniczeń i chodź bym miała połamać palce, tak mu przywalę że mu się komunia przypomni. Ale to nie był Matt, tylko Max. Był zaskoczony moją reakcją, ale gdy tylko go zobaczyłam zapomniałam o całym gniewie i cieszyłam się tym, że tu był.
-Max ! Co tu robisz ? - zapytałam podekscytowana.
-Czekam na moja ukochaną dziewczynę. - powiedział składając na moich ustach pocałunek.
-Przepraszam za wczoraj i za to, że nie pisałam, ani nie dzwoniłam po naszym ostatnim spotkaniu. Musiałam sobie to wszystko poukładać i zrozumieć. I w stu procentach już wiem wszystko.
-Co masz na myśli ? - zapytał.
-A to, że cię kocham i znam wymagania twojej pracy, wiem, że musisz wyjeżdżać i to akceptuje. Przecież zawsze możemy pogadać przez skype albo pisać sms. Prawda ?
-Tak. - pokiwał głową. - Cieszę się, że się na mnie nie gniewasz. Już myślałem, że będzie źle i miałem zamiar cię przekupić pysznym obiadem w restauracji, ale jeżeli się nie gniewasz to nie muszę.
-Wiesz. Tak w zasadzie to się jeszcze trochę gniewam na ciebie. I może, ale tylko przypuszczam, że obiad może to zminimalizować. - uśmiechnęłam się.
-Cwana jesteś. Ale najpierw jedziemy do ciebie i zostawiasz samochód w garażu.
-Okey ! - pożegnałam się z Max'em i odjechaliśmy każdy w swoim samochodzie.
   Spędziliśmy mile dzień tylko we dwoje, najpierw był obiad, później pospacerowaliśmy po Londynie i odwiedziliśmy parę sklepików z pamiątkami, gdzie Max kupił mi śliczną szmaragdową bransoletkę.



Cały dzień był miły i zostałam zaproszona na grilla jutro. Miało to być nasze ostatnie wspólne spotkanie zanim każde wyjedzie w swoja stronę. Jak to smutnie brzmi. Max odwiózł mnie do domu jeszcze przed 22 i zmęczona dzisiejszym dniem szybko odpłynęłam w krainę snów.
   Następnego dnia nie obudził mnie budzik tylko ciepłe promienie słońca. Wyniosłam swój szanowny tyłek z łóżka i tak jak każdego dnia rano, zajęłam się sobą. Nie wiedziałam jak się ubrać na taki pożegnalny grill, więc założyłam brązowe baleriny i letnią zwiewną sukienkę na ramiączkach, rozkloszowaną na dole, sięgającą do kolan na nadgarstek założyłam dostaną dzień wcześniej bransoletkę. Włosy upięłam w luźnego warkocza na bok i postanowiłam zrobić sobie kolorowy makijaż tak więc paletki w ruch i gotowe. Zjadłam śniadanie i z nudów zaczęłam oglądać telewizję. Po dwóch godzinach usłyszałam dzwonek do drzwi, akurat w takim momencie kiedy główny bohater filmu ryzykował swoim życiem uwolnienie swojej siostry. Szybko wpuściłam jak się okazało Max'a do środka i jeszcze szybciej wróciłam do oglądania filmu.
-Laura ! Gdzie ty jesteś ! - darł się od razu gdy wszedł do mieszkania.
-Och zamknij się ! W salonie. - zrobiłam to samo i w napięciu czekałam na końcówkę filmu.
-O widzę, że oglądasz ...
-Cicho ! - nie dałam mu dojść do słowa.
-Nie uratuje jej. Postrzelą ją, gdy wejdzie do tego pomieszczenia, a później sam skoczy pod pociąg. - wyjaśnił mi końcówkę filmu.
-No wielkie dzięki, kurde ! A może ja sama chciałam się tego dowiedzieć. - no, kurde, od dwóch godzin oglądam film, a ten sobie wbija do mnie na chatę i zdradza końcówkę.
-Jak mogłaś nie oglądać tego filmu wcześniej ? Ja już go widziałem dwa miesiące temu. - dosiadł się do mnie.
-No widzisz ja nie oglądałam i teraz zepsułeś efekt kulminacyjny. - udałam, że się obraziłam.
-Oj nie fochaj. Idziemy ?
-Zastanowię się.
-Laura ! Nie zachowuj się jak dziecko. - roześmiał się i mnie pocałował.
-Przekonałeś mnie. Możemy iść.
   Poszłam jeszcze do kuchni po brownie, które niedawno upiekłam. Wyszliśmy i w parę minut dojechaliśmy pod dom zespołu. Przed domem było cicho i spokojnie.
-Ładnie wyglądasz. - powiedział Max otwierając mi drzwi ukradkiem spojrzał na mój nadgarstek i się uśmiechnął.
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się do niego i przytuleni do siebie poszliśmy za dom.
   Siva z Nathanem stali przy dużym grilu, Nareesha kroiła warzywa najprawdopodobniej do sałatki, Jay stał przy drugim grillu i smażył warzywa, Tom siedział przy basenie mocząc stopy.
-Cześć ! - przywitałam się z towarzystwem.
-O jaki ładny widok ! - Nareesha uśmiechnęła się.
-Cześć siostra ! - Nathan do mnie podszedł i mnie przytulił.
-Ślicznie wyglądasz. - powiedział Jay, pomachał mi ręką i wrócił do warzyw, a ja położyłam ciasto na stolik.
-Dziękuje. - odpowiedziałam.
-Dobrze, że już jesteście. Max podłącz głośniki i puść muzykę. - powiedział Siva i Max zniknął w domu, spojrzałam na Tom'a, był przygnębiony i tępo wpatrywał się w tafle wody.
-Może z tobą pogada, bo z nami nie chce. - szepnął mi na ucho Jay.
   Pokiwałam tylko głową i podeszłam do chłopaka, usiadłam po turecku obok niego.
-Cześć Tomy.
-Hej Laura.
-Czemu smutasz ?
-Się schrzaniło.
-Co konkretnie ?
-Chcę oświadczyć się Kel, ale nie mam pierścionka, pomysłu, czasu. Kompletnie nic. Pustka. Nawet jej tu nie ma. I do tego świadomość, że Siva oświadczył się Nareeshy podczas weekendu. Dlaczego ja też tak nie zrobiłem ?
-Och. Nie obwiniaj się tak. Znajdziesz czas. Chłopcy są pomysłowi i na pewno wymyślicie razem coś oryginalnego. Co do pierścionka to z Nareeshą ci pomożemy.
-Ale my jutro wyjeżdżamy. - spojrzał na mnie, zobaczyłam w jego oczach żar nadziei.
-Nareesha ! - zwróciłam się do dziewczyny. - Poszłabyś z nami do jubilera ? Teraz.
-Pewnie. - dziewczyna się ucieszyła.
-Widzisz. Sprawa załatwiona. To co idziemy ? - poruszyłam brwiami.
-Zrobicie to dla mnie ? - Nareesha do nas podeszła.
-Jesteśmy przyjaciółmi. - powiedziała.
-To ruszaj się, bo nam sklep zamkną. - dodałam i wstałam.
   Podałam rękę chłopakowi, który wyjął nogi z wody i wstał. W międzyczasie wrócił Max i Jay mu o wszystkim powiedział. Korzystając z chwili, w której Tom suszył nogi podeszłam do mojego chłopaka.
-Postaramy się wrócić szybko. - złapałam go za rękę.
-Czekam z niecierpliwością. - pocałował mnie i pojechaliśmy po pierścionek.

*

-Ten ! - krzyknął Tom przyglądając się pierścionkom od niecałej minuty.
-Ale jesteś pewny ? - zapytałam zdziwiona szybkością z jaką chłopak wybrał biżuterię.
-Tak. Jest idealny. Poproszę. - zwrócił się do sprzedawcy, a ten podał mu pierścionek w małym miętowym pudełeczku.
   Wymieniłam zdziwione spojrzenie z Nareeshą, obie byłyśmy zaskoczone szybkością z jaką chłopak wybrał pierścionek.
-No co tak stoicie ? Jedziemy do domu, bo nam chłopaki wszystko zjedzą. - zaśmiał się.
   Powrócił stary, dobry, uśmiechnięty Tom. Rozpromienił się i na to liczyłam. W parę minut wróciliśmy do domu, bo Tom nie miał żadnych skrupułów co do ograniczeń prędkościowych. Gdy już zaparkowaliśmy pod domem szybko wyszłam z samochodu.
-Ostatni raz z tobą jechałam. - powiedziałam do niego.
-No co ? Głodny jestem. - i ruszył w stronę grilla, a ja razem z Nareeshą pomalutku za nim poszłyśmy.
-Jezu ! Już myślałem, że kazał wam wracać na piechotę. - powiedział Max na nasz widok.
-Na następny raz wolałabym już iść pieszo niż z nim jechać. - odpowiedziałam i posłałam Parkerowi słaby uśmiech.
-Nie było tak źle. - odpowiedział z pełną buzią.
-Jak się je to się nie mówi. Stary trochę kultury ! - zjechał go Nath.
-Sama bym coś zjadła. - powiedziałam podchodząc do Jay'a. - Co masz dobrego ?
-Mam przepyszne warzywa. Nadziewane i bez nadzienia. - podał mi pełny talerz.
-Jak ładnie pachnie. - zajęłam się jedzeniem, po chwili doszła do mnie Nareesha i siedząc po turecku na leżakach z jedzeniem przed nami, jadłyśmy i śmiałyśmy się.
-Czyli wyjeżdżasz razem z chłopakami ? - zapytałam.
-Tak, w piątek wyjeżdżamy i jedziemy do Cambridge. - powiedziała. - A ty kiedy wyjeżdżasz ?
-Jutro po pracy. Mam zamiar wrócić w niedzielę, bo w poniedziałek znowu do pracy.
-Mogłabyś chodzić na wybiegu w moim pokazie. - powiedziała nagle.
-Ale, że ja ?! - zapytałam.
-No tak. Masz sylwetkę, a chodzić też raczej powinnaś umieć.
-Nie, to nie jest dobry pomysł. Lubię twoje buty i to bardzo, ale ja nie jestem odpowiednią osobą do ich prezentacji.
-No jak chcesz, ale jakbyś się zdecydowała to daj znać. - uśmiechnęła się do mnie.
-Nie chcę Paniom przeszkadzać, ale chciałbym spędzić ze swoja dziewczyną parę chwil, przed tym jak się pożegnamy. - podszedł do nas Max.
-Przepraszam, że tak długo cię zagadałam. Zostawiam was samych. - wstała i odeszła.
-A ty gdzie się ładujesz ? - zapytałam widząc, że Max siada na mój leżak.
-No jak to gdzie ? Do mojej ukochanej dziewczyny. - usiadł za mną i objął mnie w pasie, oparłam się o niego, słońce już zachodziło.
-Dziękuję. - szepnął mi do ucha, odwróciłam się do niego twarzą.
-Ale za co ?
-Za Tom'a. Postawiłaś go na nogi.
-Nic wielkiego. Dobrze, że już jest wszystko okey.
-Przyjadę po ciebie jutro po pracy.
-Dobrze. - wtuliłam się w jego tors i leżeliśmy tak w ciszy parę minut, później zaczęliśmy rozmawiać o mnóstwie różnych rzeczy, ale przerwał nam Nathan.
-Mogę spędzić trochę czasu  z siostrą ? - niepewnie zapytał się Max'a.
-Pewnie, że możesz. - zwrócił się do Młodego,a później do mnie - Każdy chcę z tobą posiedzieć przed wyjazdem. - Max wstał i odszedł zostawiając nas samych.
-Będę tęsknił. - powiedział Nathan siadając na mój leżak, podsunęłam się do niego bliżej.
-Ja też będę za wami tęsknić.
-Zabrałbym cię ze sobą, wiesz ?
-Wiem, ale ty z kolei wiesz, że ja mam pracę.
-Rzuć to w cholerę i jedź z nami.
-W snach. - zaśmiałam się.
-To będą najdłuższe dwa tygodnie w moim życiu.
-Z pewnością nie.
-Nie mów tak.
-Jedziecie w trasę. Spotkacie swoich fanów, będziecie grać koncerty, udzielać wywiadów, imprezować w klubach. Nie będziecie mieli czasu tęsknić.
-Zawsze będziemy.
-Nath jest XXI wiek, mamy telefony, internet. Będzie dobrze.
-Na bombę ! - usłyszeliśmy krzyk Jay'a i razem z Tom'em wskoczyli do basenu.
   Razem z Nathanem podeszliśmy bliżej. Przy basenie wszyscy stali z piwem w dłoniach, a chłopcy w basenie zaczęli się nawzajem podtapiać.
-Ej ! Czekajcie na mnie. -  do basenu wskoczył Nathan, ochlapując nas przy okazji.
-My też ! - krzyknął Max i mnie złapał, w ostatniej chwili wyrwałam mu się i popchnęłam go do wody, wpadł do niej z wielkim hukiem.
-Ja nie skaczę ! - krzyknął do nich Siva, ale Martin z Kevinem go wrzucili i teraz razem w piątkę chlapali się wodzie.
   Ten dzień był pozytywny, mimo, że każdy wiedział, że to nasze ostanie spotkanie.



Ello!
O jacie ! Jakie to smutne, ale zarazem pozytywne. Nie wiem czy się śmiać czy płakać. Tu ostatnie spotkanie przed wyjazdem, a tu Tom wychodzi na prostą, Taki jakiś nijaki ten rozdział jeżeli chodzi i o emocje.
Jutro kolejny dzień spędzony w domciu, bo sprawdzian z chemii i kartkówka z matmy. 
Ale na zewnątrz smaży ^^ nareszcie ; D
Wszem i wobec ogłaszam Lax za imię naszych zakochańców ; D Żeby nie było Maura też lubię, ale sercem jestem bliżej przy Lax. Wg lubię krótko i na temat ; D
To do piąteczku, mogę wam jeszcze sprzedać info, że w poniedziałek pojawi się kolejna tajemnicza, nowa postać, którą poznacie już w piątek. 
Sajo nara. ^^


4 komentarze:

  1. No, chłopcy, nie wolno się bić!
    Ale rozdział świetny, tylko te pożegnania...

    PS. Odpowiadam na Twoje pytania:
    Nie zmieniam branży, tylko mydlę oczy ;D
    A do końca jeszcze daleko, ale będzie... Zaskakujący i rozczarowujący.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lax ;3 w końcu xD
    Mi jest smutno, że to ich ostatnie spotkanie :( mam nadzieję, że ich miłość przetrwa i będą się dogadywać na odległość ;)
    Już nie mogę się doczekać nowej postaci i piątku ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. no wreszcie Lax ;D ! ohhhszz Ty niezdecydowane stworzenie :*

    "-Ten ! - krzyknął Tom przyglądając się pierścionkom od niecałej minuty." <- o Boze jak parsknelam xD wyobraziłam sobie to dokładnie xD

    haha genialne :) a rozdzial nie wiem czemu Tobie nie pasuje, bo dla mnie jest prześwietny ! naprawdę:) może dlatego ze sama mam dobry humorek a może dlatego ze jest naprawdę dobry ;> ?

    hah i na końcu Siva - ja nie skacze xD pffff ;D mordka mi się uśmiecha :)

    do piateczku Wagarowiczko ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Chłopcy wyjeżdżają ;// smutno;//
    Z drugiej strony impreza<3
    Laura i Nare są świetne;p akcja z pierścionkiem też;pp
    Oby szybko zleciało te 2 tygodnie, bo chłopcy uschną z tęsknoty do Laury;pp

    OdpowiedzUsuń