środa, 26 czerwca 2013

37. Jutro wyjazd.

   Tak jak dnia poprzedniego nie obudził mnie żaden budzik, za co byłam mega wdzięczna. Wstałam z dobrym humorem, bowiem dzisiaj wyjeżdżałam z Sheffield i to na dodatek z moja ukochaną Nathalie. Postanowiłyśmy wyjechać jeszcze przed obiadem, zatem wstałam z łóżka i jak przystało na porządnego gościa - zaścieliłam łóżko. Upewniłam się, że wszytko spakowałam i z naszykowanymi ubraniami, tu : z czarnymi shortami, koszulą w kratkę i czarnymi trampkami, ruszyłam do łazienki. Prysznic, makijaż, upięcie włosów w leniwego koka, ubranie się i byłam gotowa. Jeszcze tylko zjeść śniadanko, podjechać po Nathalie i kierunek -> DOM.
   Weszłam do kuchni po której krzątała się ciotka i dostałam od niej przepyszne naleśniki na śniadanie i sok pomarańczowy z wyciśniętych pomarańczy. Po 12 byłam już w drodze do domu Nat, zapakowałyśmy jej pudła do mojego samochodu i akurat wszystko się zmieściło. Pakowałam jeszcze jej walizkę do bagażnika, gdy usłyszałam męski głos.
-Nathalie ? Wyprowadzasz się ?
-No tak. Wiesz już na to dorosłam. - zaśmiała się.
-Kurczę, szkoda, że wcześniej mi nie mówiłaś. Pożegnalibyśmy cię jakoś. - wychyliłam się by zobaczyć z kim rozmawiała moja siostra.
-Gary ?! - zobaczyłam mojego byłego w towarzystwie drobnej blondynki z krótko ściętymi włosami, która trzymała przed sobą wózek.
-Laura ! Kopę lat. - uśmiechnął się. - Nina poznaj Laurę, Lauro poznaj Ninę, moją żonę.
-Słyszałam o twoim szczęściu i jeszcze o tym malutkim. - przytuliłam jego żonę, wydawała się bardzo miłą kobietą. - Miło mi cię poznać. - powiedziałam do niej.
-Mi ciebie też. Gary dużo o tobie mówił. - powiedziała.
-Mam nadzieję, że same dobre rzeczy. - uśmiechnęłam się do nich.
-Same dobre. - potwierdziła.
-Jak malec ma na imię ? - zajrzałam do wózka, w którym słodko gaworzył sobie malec.
-Tommy. - powiedziała Nina.
-Śliczny. - powiedziałam i malec się do mnie uśmiechnął. - No ale na nas już pora. Chcemy dojechać do Londynu jeszcze za dnia.
-To przecież trzy godziny. - powiedział Gary.
-Taa. Jechałam tu cztery.
-O kurczę, to faktycznie lipa.
-Teraz masz jeszcze dodatkowe obciążenie. - zaśmiała się Nathalie.
-A no mam. To do zobaczenia. - rzuciłam do młodego małżeństwa i razem z Nathalie odjechałyśmy zostawiając swoją przeszłość trzy godziny za sobą.
-Ale jeszcze musimy pojechać do marketu, bo u mnie w lodówce tylko światło. - powiedziałam mijając tabliczkę z napisem "LONDYN".
-No okey, ja też muszę sobie kupić parę rzeczy. - powiedziała Nathalie mocno skupiona na swoim telefonie.
   Zaparkowałam pod jednym z marketów i ruszyłyśmy do wejścia, po półtora godzinie z niego wyszłyśmy.
-Ale w tym Londynie kolejki, ja pierdziele. - powiedziała Nathalie idąc z zakupami.
-Mówiąc parę rzeczy sądziłam, że kupisz parę rzeczy, a  nie pół sklepu. - powiedziałam wsadzając zakupy na tyły samochodu.
-Czepiasz się po prostu. - dodała i zrobiła to samo.
   Po kolejnych 30 minutach zatrzymałyśmy się pod moją ukochaną kamienicą.
-Boziu ! Jakie korki w tej stolicy. - marudziła Nathalie.
-Nie gadaj tylko bierz te swoje "parę rzeczy" i idziemy na górę. - powiedziałam biorąc zakupy.
   Zrobiłyśmy tego dnia jeszcze parę takich rundek z góry na dół, bo wniosłyśmy wszystkie pudła Nathalie, dopiero po 17 byłyśmy wolne i mogłyśmy cokolwiek zjeść.
-Nie wiem jak ty, ale ja jestem mega głodna. - powiedziałam, gdy ostatnie pudło wylądowało w pokoju gościnnym, które miała zająć dziewczyna.
-Ja jestem piekielnie głodna. Idziemy do kuchni. - Nat ruszyła do kuchni.
   Na szybko zrobiłyśmy sobie tosty, po czym wygodnie rozsiadłyśmy się na kanapie przed telewizorem i do wieczora siedziałyśmy oglądając filmy.
-Od jutra szukam roboty i jakiegoś mieszkania nie daleko. - powiedziała dziewczyna zajadając na zmianę popcorn i orzeszki ziemne.
-Nie no spoko. Przecież nie wyrzucę cię z mieszkania. - poszłam w jej ślady i zajęłam się popcornem.
-Ale nie chcę cię wykorzystywać. Ile można ?
-Wykorzystujesz mnie dopiero dzień, nawet nie cały.
-No ale źle się z tym czuję. Na którą masz do radia ?
-Na 10.
-A do której ?
-Do 14.
-Zrobię obiad.
-Miło.
-Lecę spać, bo jestem padnięta, Dobranoc. - wzięła swój tyłek w troki i zniknęła w łazience, po jakimś czasie zrobiłam to samo.


-Ale ten tydzień szybko zleciał. - powiedziała Nathalie w drodze do pobliskiej kamienicy.
-Prawda ? Niedawno się do mnie wprowadzałaś, a teraz idziemy obejrzeć mieszkanie. - dodałam wchodząc do kamienicy, która stała jakieś 100 metrów od mojej.
-I jeszcze na dodatek od poniedziałku zaczynam pracę. - była tym faktem zachwycona.
-Będziesz kelnerką w pubie. Masz mi dawać jakieś zniżki na piwo.
-Ma się rozumieć. - zapukała do drzwi na drugim pietrze, otworzył nam mężczyzna około 30.
-Dzień dobry. Zapraszam.

-O mój Boże ! Pomożesz mi ?! Sama nie dam rady przenieść tych wszystkich pudeł. - Nathalie wręcz skakała po moim mieszkaniu z kluczami do swojego.
-Pewnie, że pomogę. - cieszyłam się jej szczęściem. - Czyli ten weekend będziemy malować, szpachlować i urządzać ?
-No a jak ? - jej energia aż emitowała. - Znaczy jeżeli chcesz.
-Baa pewnie, że chcę.
-Jak ja cię kocham Laura. - podeszła do mnie i mocno przytuliła. - Jak myślisz jak pomalować salon ?
-Salon jest duży i jasny, jak pomalujesz go na jasny kolor to będzie przejrzyście i nie nawal do niego mebli, bo będzie przytłoczony, co do kuchni to myślałam o żółci. Bardzo ładna by była taka żółciutka kuchnia, malutka.
-Też tak myślałam, a co sądzisz o sypialni ?
-Tu już ci nie pomogę, bo to już indywidualna sprawa.
-No mam już jakiś zarys jak miałaby wyglądać, ale jeszcze nie wiem. Muszę jeszcze odwiedzić bank i przesłać kasę za mieszkanie do jego wcześniejszego właściciela.
-Skąd ty wytrzaśniesz tyle kasy ?
-Rodzice od zawsze zbierali pieniądze na studia dla mnie i Nicka, ale w tym momencie wolę kupić sobie za nie mieszkanie. Jeszcze od ojca dostaje regularnie pieniądze, więc nie jest źle.
-W takim razie idziemy na zakupy.
   Cały weekend włącznie z piątkiem spędziłyśmy w nowym mieszkaniu Nat. Ściany w pokojach były już pomalowane na zamyślone kolory. Łazienka z kuchnią były już gotowe, sypialnia czekałam jeszcze na łóżko, a salon na telewizor i całą meblościankę. Jedna ze ścian w sypialni była wyłożona czerwonymi cegłami, a reszta była szara, czerwone meble i białe, małżeńskie łóżko, które na dniach miało przyjść, kontrastowo do siebie pasowały. Wszystkie firanki leżały czyste i wyprasowane w komodzie i czekały na dzień ostateczny. Ten weekend był mega pracowity, ale osiągnęłyśmy to, że całe mieszkanie było już urządzone, oprócz mebli, które jeszcze nie doszły.
-Nie wiem jak ty, ale ja myślę, że zasłużyłyśmy sobie na wypad do pubu na dobrą whiskey. - powiedziałam w niedzielę wieczorem.
-Jack Daniels będzie odpowiednia. - dodała Nat.
-Oczywiście Nathalio Daniels. - zaśmiałam się ze zbiegu nazwisk. - Idziemy zrobić się na bóstwo.
   Po godzinie byłyśmy w pubie sącząc alkohol, potańczyłyśmy trochę, pogadałyśmy i przed północą wróciłyśmy do domu, od razu padłyśmy w ubraniach do łóżek.
-Nieee. - obudził mnie budzik. - 8 ?? Jeszcze 5 minut. - wymamrotałam i ustawiłam drzemkę i po 5 minutach wstałam.
   Wzięłam prysznic, z którego nie skorzystałam dnia wczorajszego i ubrałam się w niebieską sukienkę przed kolana, do tego czarne lakierowane szpilki na platformie, czarna, miejska torba. Włosy na prostownicę, szybki makijaż i śniadanko. Nathalie jeszcze spała, ale gdybym nie musiała iść do pracy sama pewnie jeszcze gniłabym w łóżku, ale czy ona przypadkiem nie musiała dzisiaj iść do pracy ? Trudno. Pewnie idzie wieczorem, skoro mówiła, że zrobi obiad. Zostawiłam ją śpiącą w mieszkaniu i wyszłam. Do pracy dojechałam w 20 minut. Weszłam do swojego studia i dzień minął jak z bicza strzelił, nawet nie zauważyłam jak wskazówki zegara ustawiły się na godzinę drugą popołudniu. Wychodząc ze studia napotkałam April.
-Właśnie do ciebie szłam. - uśmiechnęła się. - W środę masz wyjazd służbowy do Newark, mają tam w czwartek mały festiwal i wystąpi na nim Julie. - Julie ? ah tak, dziewczyna, z którą przeprowadzałam wywiad.- Przeprowadzisz z nią wywiad i takie tam. Ale w piątek widzę cię z gotowym materiałem w radiu i o 10 przy konsoli.
-Okey. - zbiła mnie tym z tropu, ale zgodziłam się, bo co miałabym zrobić, wręczyła mi jakieś papiery i zszokowana ruszyłam do wyjścia, minęłam po drodze Matt'a, który rzucił mi drobne "cześć" i poszedł, widać było, że się śpieszył, ale tylko tyle ?
   No nic, może już się ode mnie odwalił. Wyszłam z radia i wróciłam do domu. Już po otwarciu drzwi uderzył mnie zapach obiadu, o którego istnieniu przypomniałam sobie po przekroczeniu progu.
-Jak ładnie pachnie ! Co ty tam pichcisz. - weszłam do kuchni, zdejmując po drodze szpilki.
-Same pyszności, umyj ręce i siadaj do stołu. - tak więc poszłam do łazienki umyć ręce i wróciłam do kuchni, w której na talerzu miałam już smażone warzywka z ryżem i soczek z czarnych porzeczek, za którym nie przepadałam, ale z grzeczności wypiłam.
-To co dzisiaj robimy ? - zapytała Nat.
-Czy ty przypadkiem nie musisz iść do pracy ?
-Kurczę, prawie bym zapomniała. Lecę się szykować. - i zniknęła w drzwiach pokoju gościnnego.
   Sama nie wiedziałam co mam zamiar dzisiaj zrobić, ale na pewno nie miałam zamiaru gdzieś wychodzić. Byłam tak zmęczona, że postanowiłam wcześniej pójść spać, ale na sam początek odpaliłam mojego laptopa i włączyłam Skypa z nadzieją, że będzie dostępny Max. I był.
-No cześć Piękna. - przywitał mnie.
-Cześć.
-A co ty taka zmęczona ?
-Ciężki weekend.
-Ja tu ciężko pracuje, a ty sobie balujesz ? - zaśmiał się.
-Tsa. Chciałabym. Cały weekend przygotowywałam mieszkanie mojej przyjaciółki do jego zamieszkania, ale   efekt końcowy jest boski. Czekamy jeszcze na część mebli i będzie już mogła się do niego wprowadzić.
-Nic mi o tym nie mówiłaś.
-Nie chciałam zapeszyć. Nathalie - bo tak ma na imię moja przyjaciółka, która mieszka ze mną i teraz szykuje się do pracy, przeprowadziła się do Londynu i chciałam jej pomóc. Dzisiaj ma pierwszy dzień w pracy i w ogóle. A co tam u was ?
-A dobrze, ale Jay szybciej wróci do domu.
-Jak to ?
-W środę ma pogrzeb swojej ciotki.
-O kurczę, nie fajnie.
-Nom i wraca jutro do Londynu, a później do Newark.
-Ja też tam jadę w środę.
-Jak to ?
-Służbowy wyjazd. Jedna dziewczyna ma tam koncert i moim zadaniem jest przeprowadzić z nią wywiad i w  ogóle. Tak mi się tam nie chcę jechać. Jeszcze muszę znaleźć jakiś hotel, czy coś.
-Przepraszam cię na chwilę, ale chłopaki mnie wołają. Zaczekaj tu chwilkę.
   Max zniknął, a ja mogłam przyjrzeć się jego hotelowemu pokojowi. Był kremowy i w moim polu widzenia była ściana za łóżkiem, na której wisiały jakieś drobne obrazki w ramkach i srebrna rama łóżka. Po chwili do pokoju weszli Max  z Jay'em.
-Cześć Laura ! Słyszałem, że jedziesz w środę do Newark. - Jay usiadł na łóżku, a obok niego Max.
-Widzę, że nowiny szybko się rozchodzą. - zaśmiałam się. - Owszem jadę, a co ?
-A bo możesz zabrać się ze mną. Przyjeżdżam w wtorek jakoś do południa będę w Londynie.
-Tylko, że ja w piątek muszę być w pracy, a ty wolałbyś chyba zostać razem z rodziną.
-Nie. Wolałbym wrócić do domu, do Londynu.
-W takim razie z wielką ochotą się z toba zabiorę.
-To jesteśmy umówieni. Wyjeżdżamy popołudniu. Pasuje ci ?
-Już jutro ? Dobrze, będę musiała znaleźć sobie jakiś hotel.
-No co ty ! Te dwie noce przenocujesz u moich rodziców. I kropka.
-D-dobrze. - uśmiechnęłam się. - Mi to nawet na rękę. - zaśmiałam się.
-A co tam u ciebie ? - zapytał Jay.
-A dobrze, nawet bardzo. Tylko tęsknie za wami, debile. - roześmiałam się.
-Wypraszam sobie. - oburzył się Max.
-A gdzie Młody ? Znowu będzie ci truł dupę, że go nie zawołałeś jak ze mną rozmawiałeś. - zapytałam.
-Pewnie teraz siedzi w jakimś sklepie z full-cap'ami. - powiedział Jay.
-Aż ten Nathan. - powiedziałam, a do mojej sypialni weszła Nathalie, akurat było ją widać na monitorze, więc chłopcy ją zauważyli.
   Miała na sobie jasne rurki, różową koszulkę, granatowe trampki. Włosy spięte w koka i przewiązane czarna bandaną.
-O przepraszam. - chciała już wychodzić.
-Nie zostać. Chłopcy z chęcią się przywitają. - powiedziałam i odsunęłam się na łóżku, by zrobić jej trochę wolnego miejsca.
-W takim razie cześć. - usiadła obok mnie.
-Cześć ! - wydarł się Max, a Jay lekko uśmiechnął.
-Chciałam tylko powiedzieć, że wychodzę. - powiedziała do mnie Nat.
-A na którą masz ?
-Na 18, ale zaraz mam metro.
-Mogę cię zawieść. Ale później wrócisz metrem, bo padam na twarz.
-Okey. - Nathalie wygodniej się rozsiadła i spojrzała na chłopaków. - Co tam ?
-Yyy no dobrze. - odezwał się Max.
-Ale ze mnie ... Natalie. - przedstawiła się. - Podałabym wam rękę, ale w tych warunkach to niemożliwe. - zaśmiała się.
-Masz śliczny śmiech. - powiedział Jay, ale po chwili jakby zorientował się, że powiedział to na głos, bo speszony miotał wzrokiem po całym pokoju, wymieniłam spojrzenie z Max'em i uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Dzięki. - odpowiedziała.
-To jest Jay, a ja jestem Max. Nam również miło cię poznać. - powiedział Max.
-Dobra nie przeszkadzam wam. - powiedzieli w tym samym czasie Nat i Jay.
   Razem z Max'em cicho się zaśmialiśmy, a para wymieniła spojrzenia.
-Do zobaczenia. - pożegnała się Nat i wyszła, po chwili Jay zrobił to samo.
-Widziałeś to co ja ? - zapytałam gdy byłam pewna, że dzieciaków z nami nie ma.
-A no widziałem. Robi się ciekawie.
-Bardzo. - uśmiechnęłam się.
   Porozmawialiśmy jeszcze około 20 minut, a później zawiozłam Nat do jej nowej pracy. Było troszkę daleko, ale dziewczyna nic nie mówiła, cieszyła się, że ma mieszkanie i pracę w stolicy. Zostawiłam ją i wróciłam do domu. Wzięłam prysznic i szybko zasnęłam. Byłam mega zmęczona. Jutro wyjazd.



Hey ! ♥
Zauważyłam, że w tym rozdziale nadużywałam wyrazu "mega", no ale zdarza się ;P 
Wakacje już tuż tuż, a za oknem jesień : /
Moja sis miała dzisiaj taki słodki sen z TW, a ja oczywiście zawsze po przebudzeniu zapominam co się w moim śnie działo. Świat jest "mega" niesprawiedliwy xD
Ogłoszenie parafialne :
Już za tydzień szykuje się petarda, więc szykujcie się psychicznie i . . . fizycznie. Za uchybienia na zdrowiu i psychice nie odpowiadam : D Tak więc środowy rozdział czytacie na własną odpowiedzialność :)
Jeszcze chciałam ponarzekać na małą liczbę komentarzy pod postami, ale nie przejmujcie się tym. Polacy są wybredni.
Trzymajcie się i do ukochanego i upragnionego piątku. Czekam na niego od września ^^ I szykujcie się na środencje :***

4 komentarze:

  1. Wiesz, gdybym miała wybierać: wakacje vs rozdział w środę, wybrałąbym środę. A o moją psychikę się nie martw, i tak mam ją zrąbaną ;D
    To jak, będzie HOT?
    Kurde, nie mogę się doczekać!
    Coraz bardziej się siebie boję... :0
    Niech środa będzie dziś *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. eeeeeeeeeeee ale ze Sexy Time będzie ;D ?!
    no przepraszam ze tak z tym wypaliłam, ale tylko TO przyszlo mi do glowy xD . masz moje blogoslawienstwo jak cos :D !!!

    a co do rozdzialu - no mega przyjemny :) i Nathalie + Jay cos czuje aaaaaa a jaka fazunia xD.

    szczerze ? nie zauwazylam, zebys nasduzywala słowa "mega" xd
    czasami mam wrazenie ze ja tez go zbyt często używam xd. ale co tam ;P

    także nooooo .. nie mg doczekać się i piątku i następnych dni ;) !!

    do piaaaateczkuuu !!;* postaram się skomentować chyba ze po wynikach z matur zejde na zawal to wtedy wybacz ...

    do następnego Mycha <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuu wyczuwam jakiś kolejny romansik :D

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe;p Jay i Natalie jakie to słodkie;ppp
    Już się nie mogę doczekać;pp

    OdpowiedzUsuń