piątek, 28 czerwca 2013

38. Rybka złapała haczyk.

   Wstałam około 11 i od razu ruszyłam do kuchni, byłam głodna i nie chciało mi się przebierać. Zajrzałam jeszcze do pokoju Nathalie, jeszcze spała. Nie miałam zamiaru jej budzić, niech sobie odpocznie. Jak się obudzi to ją wypytam o pierwszym dniu w pracy. Zrobiłam sobie kawę i kanapki, z takim oto śniadankiem siadłam do stołu twarzą do okna, nie śpieszyłam się z jedzeniem. Raczej się nim delektowałam niż jadłam. Po około 20 minutach do kuchni weszła zaspana Nathalie w pidżamie.
-O nie śpisz już ? - zapytała ziewając.
-A no nie. - odpowiedziałam i zajęłam się ostatnią kromką, Nathalie otworzyła lodówkę i wyjęła z niej butelkę mleka, wsypała płatki do miseczki i zalała mlekiem, dosiadła się do mnie.
-Która jest w ogóle godzina ? - zapytała.
   Odwróciłam się w stronę zegara powieszonego nad wejściem.
-11:17, a co ?
-A bo mi bateria w telefonie wysiadła i nie wiedziałam.
-Kiedy mają przyjechać meble ? - wzięłam gryza kanapki.
-No jakoś pod koniec tygodnia, bo co ?
-Wyjeżdżam wieczorem i wracam w czwartek. Dasz sobie radę ?
-Jak to wyjeżdżasz ?
-Zapomniałam ci wczoraj powiedzieć. Mam wyjazd służbowy do Newark i zabieram sie tam z Jay'em, bo on też tam jedzie.
-Czy oni przypadkiem nie są w tej całej trasie po UK ?
-No są, ale jego ciotka umarła i jedzie na pogrzeb, jutro jest.
-O kurczę, nie dobrze. Złóż mu ode mnie kondolencje.
-Nie muszę, bo do popołudnia powinien przyjechać do Londynu. Sama możesz to zrobić.
-Przynajmniej go poznam. - dziewczyna wstała i odniosła miseczkę do zlewu.
-A kto pozmywa ? - zapytałam, gdy ta opuszczała kuchnie.
-No ty. - uśmiechnęła się i wyszła.
-Wyzysk człowieka ! - krzyknęłam za nią i znowu powróciłam do mojego śniadania, o pracę zapytam ja kiedy indziej.
   Gryzłam każdy kęs w skupieniu i bez pośpiechu, gdy usłyszałam, że Nat wyszła z łazienki sama tam ruszyłam zostawiając naczynia na stole. Wzięłam z szafy jeansowe shorty, czarną bluzkę na krótki rękaw w większym rozmiarze niż mój, przez co fajnie na mnie leżała, a może wisiała ? Wzięłam prysznic, włosy zawinęłam w ręcznik i zrobiłam sobie makijaż, ubrałam się i wysuszyłam włosy, po czym je wyprostowałam. Wyszłam z łazienki i postanowiłam, że się spakuję. Wyjęłam z szafy małą torbę podróżną, wrzuciłam do niej jakieś koszulki, spodenki, parę jeansów, trampki i zdecydowałam, że wezmę jeszcze skromną, czarną sukienkę do kolan i czarne szpilki, w razie gdyby Jay chciał zabrać mnie na pogrzeb. Do torby wrzuciłam jeszcze prostownicę i kosmetyki, zapięłam ją i odłożyłam na bok. Wróciłam do kuchni w celu pozmywania naczyń ze śniadania, ale ich nie było. To chyba zasługa Nathalie, która siedziała w swoim pokoju i rozmawiała z kimś przez telefon. Włączyłam telewizor i zaczęłam przeglądać magazyny.
   Nawet jeden artykuł był poświęcony The wanted, pisali w nim, że zostali bardzo przyjaźnie i ciepło przywitani w Cambridge, było parę fotek z fanami. Chłopcy byli jak zwykle uśmiechnięci, dalej były kolejne zdjęcia z innych miast i na tych zdjęciach były już Nareesha i Kelsey. Na następnej stronie był wywiad. Najbardziej zainteresował mnie moment, w którym chłopaki mówili o swoich dziewczynach.
"Jak dobrze wiemy Tom i Siva są zajęci. Jak wasze ukochane radzą sobie w tak trudnej sytuacji, gdy jesteście rozpoznawalni i znani ? Jak wy sobie z tym radzicie ?
Tom: Bardzo kocham Kelsey i nic nie jest w stanie zniszczyć naszego uczucia, ale są takie momenty, kiedy chcielibyśmy wyjść na miasto tylko we dwóje, ale na każdym kroku ktoś chcę zrobić sobie ze mną zdjęcie lub poprosić o autograf. Jest to uciążliwe, ale to część naszej pracy.
Siva: Tak, jest ciężko zwłaszcza wtedy kiedy nasze dziewczyny są obrażane i hejtowane w sieci. To nie jest miłe kiedy jakaś obca ci osoba wypowiada się w ten sposób o twojej miłości.
Kelsey i Narresha często z wami podróżują, prawda ?
Tom: Wtedy kiedy mogą.
A jak to jest z tobą Max ? Chodzą głoski, że jesteś z kimś szczęśliwy, ale tego kogoś nie ma przy twoim boku. Jak to jest ?
Max: Jest pewna urocza kobieta, ale ona ma własne życie, spełnia się zawodowo i nie może jeździć z nami. Każdy ma swoje życie. "
   Nawet nie wiem, kiedy na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-A co ty się tak cieszysz jak mysz do sera ? - do salonu weszła Nathalie.
-A nic. Z kim rozmawiałaś ?
-Z Nick'iem. Wyprowadza się dzisiaj. Opowiadał jak zareagowała matka na moją nieobecność. 
-Jak ? - odłożyłam magazyn na stolik.
-Moją nieobecność zauważyła dopiero wczoraj kiedy nie mogła przejść z salonu do kuchni, bo podłoga była już maksymalnie zasyfiona. Weszła wtedy na górę, do mojego pokoju zobaczyła gołe ściany i się zdziwiła. Zadzwoniła do Nick'a i się dowiedziała, że się wyprowadziłam, ale nie pozwoliłam bratu powiedzieć gdzie, więc nie wie. Ale to lepiej, jeszcze by tu przyjechała, a wtedy to kicha. 
-Nie martwisz się o nią ?
-To jakby odwyk, zobaczy, że została sama i się za siebie weźmie. Wyjdzie na prostą. Test dorosłości dla nas wszystkich. 
-Jak uważasz. - zadzwonił mi telefon.
-Cześć Jay.
-Cześć Laura. Dojeżdżam już do Londynu.
-Przyjeżdżaj do mnie. Zjesz obiad, odświeżysz się przed podróżą, znaczy jak chcesz. Jak chcesz po coś jechać do domu to możesz tam.
-Tak w zasadzie to z chęcią skorzystam z tej propozycji. Do domu muszę jechać tylko po parę rzeczy i samochód.
-To czekamy na ciebie. Pa. - rozłączyłam się.
-Kto przyjedzie ? - zapytała Nathalie przeglądając magazyn, który niedawno odłożyłam.
-Jay.
-Co ?! - spojrzała na mnie oczami wielkości pięciozłotówek.
-No Jay, ten z wczoraj.
-Przecież ja nie nie wyglądam. Zajmuję łazienkę. 
   I tyle jej było. Czyżby jej się spodobał Jay ? Tak na marginesie to ładnie by razem wyglądali. Uśmiechnęłam się pod nosem i zajęłam się filmem, który leciał w telewizji. Po 20 minutach usłyszałam dzwonek domofonu.
-Jezu ! Ja jeszcze nie gotowa. - usłyszałam głos Nat w łazience, kiedy szłam do słuchawki i znowu się uśmiechnęłam.
-Słucham ? 
-To ja. Jay.
-Wejdź. - wcisnęłam przycisk i rzuciłam do Nathalie. - Lepiej się pośpiesz. 
   Otworzyłam drzwi i czekałam na Jay'a, ten po chwili wtaszczył się na górę z torbą podróżną.
-Cześć. - przytuliłam go i troszkę się kołysaliśmy.
-Padam na twarz. - weszliśmy do środka, akurat z łazienki wyszła Nathalie.
   Miała na sobie jasne jeansy i podobną do mojej, koszulkę. Czarną w większym rozmiarze. Na nogach miała czarne baleriny. Włosy wyprostowała. I zrobiła sobie lekki makijaż.
-Cześć. - przywitała się.
-Hej ! - Jay ją przytulił.
   Uśmiechnęłam się na ten widok. Nathalie była ode mnie niższa, więc przy Jay'u była malutka, ale to było takie słodkie.
-To ja idę włożyć zapiekankę do piekarnika. - powiedziałam i zostawiłam ich samych, w kuchni na bladzie czekała zapiekanka, którą teraz włożyłam do piekarnika.
-Laura ? Gdzie masz ręczniki, bo Jay chciałby się odświeżyć ? - do kuchni weszła Nathalie.
-Zaraz mu przyniosę. - wyszłam z kuchni i z komody w sypialni wyjęłam biały, puchowy ręcznik. 
   Zaniosłam go Jay'owi, który razem z Nathalie siedział w salonie, po chwili zostałam tam tylko ja i ona. Non stop się uśmiechała. Nie wierzę. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Wszystko co straciła w Sheffield znalazła w stolicy i to jak szybko.
   Akurat Jay skończył brać prysznic, gdy wyciągałam zapiekankę i wszyscy zebraliśmy się w kuchni w celu jej zjedzenia.
-Przydałoby się po obiedzie od razu jechać. - powiedział Jay.
-Ja jestem już spakowana i mogę w każdej chwili wyjechać. - dodałam.
-O mnie się nie martw. Do pracy pojadę metrem i wrócę metrem. Nie spalę, ani nie zaleje ci mieszkania. - dodała Nat.
-Tylko byś spróbowała. - pogroziłam jej palcem.
-W razie czego możemy zamieszkać u mnie. - zaśmiała się.
-To jest jakieś rozwiązanie. 
   Włożyłam naczynia do zmywarki, którą miała nastawić Nat i taksówką pojechaliśmy z Jay'em do domu TW. Chłopak wziął garnitur i jego samochodem ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez całą podróż, to jest ponad dwie godziny, rozmawialiśmy o ich dwutygodniowej trasie, gdzie grali, co grali jakie były reakcje fanów itp. Bardzo miło słuchało się Jay'a opowiadającego o tym wszystkim z wielkim poświęceniem i radością, oddawał się tym w całości, dokładnie w całości, bo raz przejechaliśmy na czerwonym świetle.
-O kurczę ! Myślisz, że ktoś to zauważył ? - zapytał po wykroczeniu.
-Jedynie tylko te parędziesiąt kierowców. - zaśmiałam się i Jay zrobił to samo.
-Masz bardzo fajną i miłą przyjaciółkę. - zaczął temat niepewnie Jay, schowałam telefon, którym się aktualnie bawiłam i podłapałam temat.
-Chodzi ci o Nathalie ?
-No tak, mieszkacie razem.
-Tak wyszło. Trzymałyśmy się razem dobre parę lat i zżyłyśmy się. Ja po wypadku wyjechałam z Sheffield, a ona miała szkołę, kochającą rodzinę. Później chłopaka i pracę. Nagle straciła to wszystko. Został jej tylko młodszy brat. Stwierdziła, że nie ma sensu nadal tkwić w miejscu i razem podjęłyśmy decyzję, że na początku jej pobytu w stolicy jej pomogę użyczając schronienia, a później z pomocą w szukaniu pracy, mieszkania być może miłości. Na razie dwie pierwsze rzeczy już ma. Czekamy na tę ostatnią. - spojrzałam na Jay'a, na jego reakcję.
-Jak to straciła wszystko i został jej tylko brat ? wpatrywał się w jezdnię.
-No jej ojciec rozwiódł się z jej matką. Ma teraz inne życie z inną kobietą, a jej matka nie może pozbierać się po stracie męża. Pije, baluje i ogólnie stacza się na dno. Szkołę skończyła, ale nie poszła na studia. Pracowała jako kelnerka, ale i to straciła i na deser chłopak, który z nią był przez trzy lata również nagle zniknął z jej życia.
   Był skupiony i mocno jakby przejęty tym. Rybka złapała haczyk. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do zabawy telefonem. Pozwalając Jay'owi przemyśleć tę całą sytuację w spokoju. Po chwili chłopak zatrzymał się pod dużą, żelazną bramą. Schowałam telefon i przyglądałam się okazałej willi, która mieściła się za bramą.
-Robi wrażenie, co ? - gardłowo zaśmiał się Jay. - Jak zawsze pokazują przed gośćmi, że nie mają tu czego szukać.
   Nie skomentowałam tego nie dlatego, że nie wiedziałam co odpowiedzieć, a dlatego, że po prostu mnie zatkało i wmurowało w fotel. Brama zaczęła się otwierać, a Jay powolutku wjechał na podjazd pod domem. Zabraliśmy swoje torby i weszliśmy do willi, która jak się okazało była urządzona surowo i dyscyplinarnie. Czułam się tu jak więzień. Wszędzie służba. Może to rezydencja królowej Anglii ? Przeszła mi przez głowę myśl, ale po chwili podeszła do nas kobieta ubrana w fioletową sukienkę do kolan. Oczywiście jej wyraz twarzy nie pokazywał niczego prócz surowości, nawet ton jej głosu był monotonny, na siłę próbowała się uśmiechnąć na widok syna, ale wyszedł jej ogromny kaprys.
-Jay jaka tragedia się wydarzyła. - podeszła do syna i go lekko objęła, mnie chyba nawet nie zauważyła.
-Na każdego przyjdzie pora. - skwitował Jay. - Mamo to jest Laura, Lauro to jest moja mama.
-Milo mi Panią poznać. - podałam kobiecie dłoń, a ta jakby z hipnozy zdała sobie sprawę z tego, że stoję obok niej.
-Laura. Jay mi o tobie mówił przed przyjazdem tu. Mam nadzieję, że miło spędzisz u nas czas. Czuj się jak u siebie w domu. - zwróciła się do mnie entuzjastycznie i mnie uścisnęła. - Jesica zaprowadź gości do pokoi. - tu z kolei zwróciła się do drobnej i młodziutkiej dziewczyny, która zaprowadziła nas do pokoi.
-Jakbym nie znał drogi do mojego pokoju. - mruknął Jay wchodząc na schody.
-Pana pokój został zamieniony na prywatny księgozbiór pańskiej matki. - odezwała się Jesica.
-Jess po prostu Jay,  nie żaden Pan. To że moja matka ma jakiegoś świra na te wszystkie tytuły nie znaczy, że ja też. - uśmiechnął się do dziewczyny.
-Dobrze Jay. - odwzajemniła gest.
   Zaprowadziła nas do pokoi, jak się okazało mój był dużym pomieszczeniem z własną garderobą, łazienką i balkonem, który łączył się z pokojem Jay'a. Tam się znalazłam.
-Nieźle mnie matka wrobiła. - usłyszałam głos Jay'a obok siebie, odwróciłam się, Jay również wyszedł zaczerpnąć świeżego powietrza lub sam zaskoczył się wyglądem swojego gościnnego pokoju.
-Taa. Królewskie pokoje. - odezwałam się.
-Pokaż mi swój pokój. - powiedział Jay i weszliśmy do mojej sypialni.
   Miałam czas by się jej przyjrzeć. Lawendowe ściany i kremowe meble świetnie do siebie pasowały. Na środku stało ogromne łóżko zaścielone kremową pościelą z milionem poduszek i poduszeczek. W pomieszczeniu było jeszcze ogromne lustro na przeciwko łóżka i jeszcze większy telewizor w rogu. Jedne z drzwi prowadziły do garderoby, w której był długi rząd wieszaków i półek, a drugą ścianę zajmowało olbrzymie lustro. Sufit był usiany małymi światełkami. Łazienka była większa od garderoby, ale mniejsza od pokoju. Białe płytki na podłodze i brązowe na ścianach wyglądały efektownie. Ogromna narożna wanna, a obok niej kabina prysznicowa, komoda z ręcznikami i pościelą, dwa zlewy i duże lustro, jedna duża szafka pod zlewami i kibelek. Cały ten widok zaparł mi dech w piersiach. Takich warunków to ja nawet u chłopaków w domu nie widziałam za to tu widać, że życie wiedzie się bardzo dobrze.
-No to nieźle. Lepiej niż w pięciogwiazdokowym hotelu. - odezwał się Jay.
-Pokaż mi swój. - powiedziałam i przez balkon weszliśmy do pokoju Jay'a, który był prawie identyczny, różnił się tylko kolorem ścian, były jasno zielone, a meble były ciemnego brązu, ten pokój był zdecydowanie bardziej surowy od mojego, garderoba była identyczna jak moja, a łazienka znowu różniła się kolorami płytek, były turkusowe i białe.
-Twoi rodzice mają jakąś manię wieszania wszędzie gdzie się da luster. - powiedziałam, gdy zobaczyłam, że nawet na korytarzu były lustra.
-Nic na to nie poradzę. Nienawidzę luster.
-Od teraz też za nimi nie przepadam. Mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
-O to chodzi. Wszyscy mają się tu czuć obserwowani.
-To kicha.
-Zapraszamy na kolację. - na korytarz weszła kobieta w fartuszku około trzydziestki .
-Już idziemy. - odezwał się Jay i zeszliśmy do jadalni, jak się okazało jedliśmy tylko my.
   Matka Jay'a poszła już do siebie, a jego ojciec był nieobecny tego dnia w domu. Usiedliśmy przy dużym stole i dostaliśmy duży wybór dań, sama nie wiedziałam co mam wziąć, więc wybrałam to samo co Jay. Okazało się to naprawdę dobrą potrawą. Po zjedzonym posiłku zmyliśmy się do swoich pokoi. Wymoczyłam się w wannie pełnej wody, skoro mam taką możliwość to dlaczego nie skorzystać ? Ubrałam się w czarne spodenki i brązową bokserkę, a włosy związałam w niedbałego koczka. Torbę położyłam obok łóżka, nie miałam zamiaru korzystać z garderoby. Usłyszałam pukanie w drzwi balkonowe, otworzyłam je.
-Skusisz się na skittles i soczek pomarańczowy przed snem ? - przede mną stał Jay w bokserkach i białym topie do połowy ud, miał wilgotne włosy.
-Z wielką przyjemnością. - każde z nas położyło się na leżaczku i wcinając cukierki ze szklanej miski popijając soczkiem rozmawialiśmy i oglądaliśmy niebo, na które zaczęły pojawiać się gwiazdy.
   Było ciepło, a świerszcze bardzo ładnie grały, na szczęście nie słyszałam uporczywego bzęczenia komarów, więc plan Jay'a stał się planem idealnym.
-Pójdziesz jutro ze mną na ten cały pogrzeb ? - zapytał nagle Jay.
-Pewnie. - uśmiechnęłam się do niego, a w jego oczach pojawiły się łzy, złapałam go mocno za rękę co szybko odwzajemnił i złączeni w uścisku leżeliśmy na leżakach.
-Ciocia Ella była starszą siostrą mojej matki. Kochałem ją, bo to dzięki niej poznałem miłość rodzicielską. Gdy rodzice nie mieli czasu się ze mną pobawić zawsze pojawiała się ciocia. Była bardzo przyjazną i szaloną osobą, nigdy się z nią nie nudziłem. Była nie tyle ciotką, a moim najlepszym przyjacielem. Mogłem z nią pogadać o dosłownie wszystkim. To ona namówiła mnie na przyjście na przesłuchanie do The wanted. To wszystko zawdzięczam jej, a teraz jej nie ma. Matka jak zwykle jest nieugięta. Jutro pewnie uroni co najwyżej jedną łzę, żeby nie było, że ma serce z kamienia, ale ja doskonale wiem, że tak właśnie jest. Nie chcę być wtedy sam. - Jay się rozpłakał, widać było, że jego zmarła ciotka była jedną z najważniejszych osób w jego życiu.
   Wstałam i usiadłam obok niego, mocno go objęłam i pozwoliłam mu się wypłakać na moją koszulkę. Doskonale wiem co to znaczy stracić kogoś bliskiego. Ja sama próbowałam się pozbierać po stracie rodziców, ale długo mi to zeszło, gdybym mogła cofnąć czas zrobiłabym to zupełnie inaczej, z kimś bliskim przy boku. Nie pozwolę Jay'owi  popełnić tego samego błędu co ja pięć lat temu.
-Ciii. Jestem tutaj i pójdę jutro z tobą na pogrzeb. Możesz na mnie liczyć. Jesteśmy przyjaciółmi. - objęłam go mocniej, co sam powtórzył i wtuleni w siebie każde odgrywało swoją rolę.
   Jay wypłakiwał się i dał sobie ulżyć w bólu, a ja po prostu byłam obok i pomagałam mu uporać się z męczącym uczuciem przytłoczenia. Po około 10 minutach Jay już się uspokoił.
-Dziękuję, że tu jesteś. - powiedział ochrypniętym głosem i podciągnął nosem, szybko pobiegłam do swojego pokoju i wróciłam z opakowaniem chusteczek.




-Nie ma sprawy. - podałam mu pudełeczko i usiadłam na swoim leżaku.
-Nawet nie masz sprawy jak się cieszę, że tu jesteś, że nie jestem sam.
-Taka rola przyjaciela. Jestem gdy mnie potrzebujesz, bo wiem, że gdy ja będę w dołku ty przyjdziesz i mnie z niego wyciągniesz.
-Posiadanie przyjaciół jest bardzo fajne. - zaśmiał się, miał czerwone i opuchnięte oczy.
-Też tak sądzę. - uderzyłam go lekko w ramię i posiedzieliśmy jeszcze trochę na zewnątrz po czym każde poszło do siebie.



Hej ! 
Jak tam świętujecie pierwszy dzień wakacji ?? ; )
S an jak tam wyniki ? Pewnie najlepsze :*
Ogarnęłam, że nie wyrobię się na środowy mega rozdział w środę, więc żeby wyrobić się na środę dodam jutro dodatkowy rozdział jest to w drodze wyjątku i nie sądzę, że to powtórzę. Tak więc czatujcie na rozdział JUTRO W SOBOTĘ :D
No tak, do ostatniej chwili starałam się nie rozpłakać, ale jak Ola zaczęła wszystkich przytulać to pękłam.
Sad . . .
Czyli w drodze wyjątku widzimy się jutro :) Co nie zmienia faktu, że możecie odpuścić sobie komentarze :P

aktualizacja :
Nie jestem pewna, czy włącza się wam gif z Jay'em jak nie to wystarczy na niego kliknąć, a później w jakieś miejsce obok i się powinno włączyć :*

6 komentarzy:

  1. Biedny Jay...
    Strasznie mi go szkoda, że stracił tak jakby matkę no ale cóż... życie toczy się dalej i może Jay znajdzie kogoś innego, kto w jakimś calu zastąpi mu ciotkę.
    Może to będzie Nathalie?

    Pozdrawiam i życzę ci wspaniałych wakacji oraz wspaniałej weny :D

    the-boys-wanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jestem po pogrzebie wujka, więc coś czuję, że będę ryczeć jak bóbr... Bo i przy tym rozdziale uroniłam łzę ;(
    Coś bardziej mam wrażenie, że są tu jakieś większe więzy krwi ;P
    Jak tak piszesz o WIELKIM MEGA CZADOWO ODJAZDOWYM ROZDZIALE i że mamy się przygotować fizycznie i psychicznie to ja myślę tylko o jednym xDD Ale po dłuższym namyśle widzę inne obcje ;P
    Rozdział w sobotę? Fajowo niech Siva ma go pod opieką xDD #SivaSaturday xD Także ten tego C Z E K A M ! ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja tam nie mogę się doczekać spotkania Laury i Maxa po rozstaniu...
    no i tej mega bomby oczywiscie:D

    OdpowiedzUsuń
  4. gif wlacza się na lajcie, git jest.
    a caly rozdzialil ? booooombaaaa <3
    wgl Nathalie powala mnie swoja osobowoscia xD ... jej panika kiedy Jay zadzwonil do domofonu xD omg w jaka pompe dalam :) i jeszcze nasz Max tak ladnie powiedział o swojej milosci ooooommm <3

    hah, co do wynikow to jeszcze się nie wypowiem bo musze to przetrawić...
    ale dam znac co i jak ;* dziekuje ze o mnie pamietalas :*

    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Jay... <3
    Teraz trzeba go pocieszyć, może jakaś dziewczyna...?
    (Co ja piszę, doskonale wiem, co będzie dalej z Jay'em xD)
    Wgl dużo osób w piątek ryczało, za to ja miałam problemy ze świadectwem i razem z Izą i Kubą czekaliśmy pół godziny... :'(
    Ale czekam na tą środę i zrobię wszystko, by to przeczytać, a jestem zdolna do wielu rzeczy.
    Dużo osób wyobraża sobie scenariusze środowe, a ja mam już pełną głowę pomysłów...
    "Niech środa będzie dziś!"

    PS.
    Ale się rozpisałam

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedactwo z tego Jaya;((
    Aż samej mi się płakać zachciało;//
    Dobrze, że jest przy nim Laura;pp
    aaa i mam nadzieje że Jay i Natalie to będzie to<3!

    OdpowiedzUsuń